sobota, 21 września 2013

Odżywki do włosów... jak mogłam bez nich żyć?

Odżywek do włosów zaczęłam używać chwilę przed przejściem na pielęgnację naturalną. Wiem, straszne :) i sama nie rozumiem jakim cudem moje włosy przetrwały ponad 30 lat na samych szamponach! Nie jestem w stanie z całą pewnością odpowiedzieć na pytanie, skąd wzięła się u mnie aż tak wielka ignorancja tej części pielęgnacji. Moja obsesja na punkcie dążenia do jak najdłuższej świeżości włosów sprawiała chyba, że obawiałam się dodatkowego obciążania przez odżywki. Stosowałam silnie oczyszczające szampony przy jednoczesnym braku ich odżywiania. Z perspektywy czasu wiem jak wielką było to głupotą i lekkomyślnością. Mądry Polak po szkodzie :).


Ale gdy już otrząsnęłam się ze stanu debilizmu, poszłam na całość. Odżywki, maski, oleje, wcierki włosowe - jednym słowem full service :) I do tego pokochałam odżywki naturalne: ich wybieranie, wyszukiwanie i stosowanie sprawia mi niesamowitą frajdę. A moje włosy odwdzięczają się wyglądem.

Moje zwyczaje odżywkowe i maskowe znajdziecie TU.

W stosunku do odżywek mam wymagania mniejsze niż odnośnie szamponów :) co nie znaczy, że dogodzić mi łatwo.
1. Nie lubię, gdy odżywka zbytnio włosy wygładza.
2. Nie może być zbyt ciężka, bo obciąży, ale nie może tez być zbyt lekka, bo nie spełni swojego zadania
3. Musi umożliwić i ułatwić rozczesania moich plączących się włosów.
4. Musi sprawiać, że włosy dobrze się układają i są sprężyste.
5. Włosy muszą po niej błyszczeć.

Odżywki i maski zużywam zdecydowanie wolniej niż szampony więc i kupuję ich mniej :)
Wspomnienia po dotychczasowych doznaniach odżywkowo - olejowo - maskowych znajdziecie w zakładce o byłych odżywkach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz