Moja pielęgnacja i jej zasady

Od września 2009 roku do pielęgnacji stosuję wyłącznie kosmetyki naturalne, pozbawione chemicznego syfu. Dopuszczam oczywiście minimalną jej ilość, bo jej unikanie w 100% nie zawsze jest możliwe, ale w moich kosmetykach znajduje się ona w śladowych i nie wartych omawiania ilościach.
Jest tyle publikacji i spisów substancji szkodliwych, które w kosmetykach naturalnych i eko nie powinny się znajdować, że daruję sobie ich wyłuszczanie i nie zamieszczę kolejnego ich spisu. Mam nadzieje, że Wy natomiast darujecie mi jego brak.

Skąd pomysł na pielęgnację naturalną?
No więc (tak, tak, wiem… nie zaczyna się zdania od „no więc”) zaczęło się od włosów. A konkretnie od problemu z nimi. Zawiniłam im okrutnie własną głupotą i postanowiły się zemścić – wypadały garściami, były matowe, napuszone, bez życia, bez wyglądu. Wystraszyłam się. Nie chciałam wyłysieć.
Po serii nieudanych prób przywrócenia ich do życia środkami apteczno – drogeryjnymi, ślęcząc w internecie w poszukiwaniu pomysłu i pomocy, natrafiłam na olej sesa i placentę firmy mil mil. Okazało się to strzałem w przysłowiową 10! Po miesiącu stosowania tych dwóch specyfików włosy przestały wypadać, zaczęły ładnie wyglądać, po dwóch miesiącach miałam pełno baby hair i  zdecydowanie lepszy humor (o wyglądzie nie wspominając!).
A potem… A potem to już jakoś poszło - najpierw samodzielne kręcenie kosmetyków wszelakich, wykupienie większej części asortymentu sklepów z półproduktami a w lodówce brak miejsca na jedzenie... Niedługo potem zaczęłam zagłębiać się także w świat gotowych kosmetyków naturalnych (początkowo sklepów z takim asortymentem nie było zbyt wiele, więc życie było prostsze).
Po prawie 2 latach od przejścia na naturę trafiłam na wizaz.pl. Od tamtej pory jest tylko gorzej i gorzej…Wpadłam w nałóg absolutny, ale myślę, że to nałóg całkiem miły i nieszkodliwy dla otoczenia, dlatego na razie nie jest leczony…
Najbardziej odbiło mi na punkcie szamponów i innych produktów włosowych. Ale to zapewne sami zauważycie :)

O ile pielęgnację uznaję tylko naturalną, to niestety w stosunku do kolorówki nie jestem tak radykalna. Oferta firm naturalnych najzwyczajniej nie zaspokoiła moich, skromnych poniekąd,  potrzeb (min. w zakresie tuszu do rzęs, lakierów do paznokci). Ale spuśćmy na to zasłonę milczenia. Kolorówka to nie pielęgnacja wszakże, więc odstępstwa w tym małym kawałku nie wpływają na moje poglądy kosmetyczne – takie jest moje zdanie i  będę się go trzymać! Jakoś trzeba się usprawiedliwiać przed samym sobą a uznałam, że jednak mniejszą szkodę ludzkości przyniesie używanie przeze mnie nienaturalnego tuszu niż narażanie jej na oglądanie mej niepomalowanej gęby… Oczywiście nie twierdzę, że fakt używania przez mnie mydeł naturalnych otwiera przed ludzkością nowe możliwości, ale na pewno wiecie co mam na myśli ;)

Wypracowałam sobie kilka podstawowych zasad pielęgnacji, które przedstawiam poniżej.


Moje zasady pielęgnacji - twarz

1. Obowiązkowy i dokładny demakijaż
Nie maluję się nader ambitnie, ale jednak.
Chociażby nie wiem co się działo, zmycie makijażu i wyszorowanie paszczy jest dla mnie obowiązkowe. Na myśl spania bez umycia twarzy skóra mi cierpnie - nienawidzę!
Do makijażu używam na codzień podkładu mineralnego i tuszu do rzęs. Jak widać szału brak :)
Tusz najchętniej i najczęściej zmywam micelem. Demakijaż reszty twarzy łączę z kąpielą i myję ją biorąc prysznic. Nie lubię zmywać całej twarzy micelem, bo i tak zawsze potem ją domywam innymi metodami... Mleczka kosmetyczne natomiast dla mnie nie istnieją.
Do mycia twarzy najbardziej ukochałam sobie mydła :) mydła naturalne są na szczycie mojego uzależnienia! Służą mi bardzo :) a do tego ich używanie sprawia mi niemalejącą radość i przyjemność.

2. Tonizowanie i kremowanie
Po umyciu twarzy przychodzi czas na tonik i krem.
Używałam kilku naprawdę dobrych gotowych toników, jednak to samoróbki na bazie hydrolatów wciąż u mnie wygrywają. Podrasowuję je dodatkowo nawilżaczami, ekstraktami i cudownie na cerę działającymi półproduktami :).
Na mokrą jeszcze po toniku skórę nakładam krem. Czasem także serum pod krem, rzadziej samo serum.
Pod oczy silniejszy krem, przeciwzmarszczkowy - trzeba w sobie pielęgnować wizję osiemnastolatki :) a takiej zmarszczki nie przystoją!

3. Nawilżanie na dzień, odżywianie na noc
Mój krem na dzień nie może być tłusty. Mam cerę mieszaną, skłonną do błyszczenia w strefie T. Krem musi się szybko wchłaniać, bo cierpię na chroniczny brak czasu porannego - zawsze ubieram się i maluję w ostatniej chwili przed wyjściem, zatem jakiekolwiek czekanie, aż krem łaskaw będzie się wchłonąć po prostu nie wchodzi w grę. Musi być lekki, ale dobrze nawilżać i fajnie, jeśli przynajmniej nie wzmaga błyszczenia.
Na noc muszę używać grubszego kalibru kremowego - inaczej skóra się buntuje. Muszę ją wieczorem dobrze nakarmić :) i osiągam to stosując kremy odżywcze, często anti-aging.

4. Cotygodniowe dogłębne oczyszczanie i złuszczanie 
Staram się raz w tygodniu rozpieścić cerę maseczką oczyszczającą i peelingiem. Staram się robić to w inne dni - co za dużo to niezdrowo. Peeling w trakcie tygodnia po demakijażu, maseczka oczyszczająca w weekend.
Peeling lubię mechaniczny i mocny. Jak się bawić to na całego! Głaszczące skórę, delikatnie działające peelingi do twarzy najzwyczajniej mnie denerwują. Chcę widzieć i czuć efekt peelingu natychmiast, od razu, a nie tylko wierzyć na słowo producentowi, że choć efektów nie widzę to one są... Jestem prosta kobieta - jak coś jest, to chcę to zobaczyć!
Maseczki oczyszczające robię na bazie glinek wszelakich - czarnych, zielonych, czerwonych, białych, ghassoul itd. Rozrabiam je z hydrolatem i doprawiam 3-4 kroplami oleju. Dzięki dodaniu oleju glinka nie zasycha tak szybko, a skóra po zmyciu glinki nie jest napięta, lecz gładka i przy okazji odżywiona - takie 2 w 1.

5. Ekstra dopieszczanie
Co jakiś czas stosuję dodatkowe, z reguły krótkotrwałe kuracje, o przeróżnym działaniu:
- niwelowanie przebarwień
- super nawilżanie
- regeneracja


Moje zasady pielęgnacji - włosy: szampony i oczyszczanie

Zawsze myję włosy dwa razy.
Pierwszy raz jest w moim przekonaniu praniem wstępnym - usuwa tylko resztki odżywki, kurz i nadmiar sebum. Prawdziwe mycie następuje dopiero w kolejne turze - wtedy myję włosy i skórę głowy czystą pianą, która dzięki poprzedniemu myciu wolna jest od brudu. Jednokrotne mycie nie daje mi satysfakcji, ponieważ mam wrażenie, że jest to tylko mieszanie piany z brudem wszelakim - dla spokoju ducha i sumienia potrzebuję drugiego, czystego mycia :)
Podjęłam kilka prób mycia włosów mydłem - przekonałam się, że to absolutnie nie moja bajka. Włosy matowe, tępe, sztywne. Płukanki octowe także nie radziły sobie z doprowadzeniem ich do ładu. Poza tym lenistwo me zbyt wielkie jest na zabawę z płukankami.

Wymagam od szamponu, by świetnie oczyszczał włosy 
Jeśli chcecie szampon, który skutecznie oczyszcza, szukajcie szamponów przezroczystych - perłowe, kremowe w moim przypadku zawsze były za ciężkie i przyspieszały przetłuszczanie. Nawet wtedy, gdy zaraz po użyciu miałam wrażenie wystarczającej czystości, ulatywało ono dość szybko, zastąpione z reguły mało efektownym ulizaniem fryzury.
Częstą pułapką, jaką serwują nam szampony przeznaczone do włosów skłonnych do przetłuszczania jest ich wysuszające działanie po dłuższym czasie używania.Na szczęście, o ile często się spotykałam z tym zjawiskiem stosując szampony drogeryjne, o tyle w przypadku szamponów naturalnych jest to niezwykle rzadkie (w moim przypadku rzecz jasna). Zasługą są oczywiście innej jakości i siły detergenty używane przez producentów produktów naturalnych.

Od czasu do czasu - intensywne oczyszczanie skóry głowy
Poza standardowym myciem co jakiś czas funduję skalpowi intensywne oczyszczanie. Mam to dwa sposoby:
1. Raz na 1-2 tygodnie silnie oczyszczający szampon.
Najlepiej sprawował się w tym celu cytrynowy avalon organics z iherba. No ale wziął się i skończył. Od tamtej pory dodaję po prostu do szamponu oczyszczającą glinkę (zieloną, białą, ghassoul), mieszam z szamponem pół na pół i dokładnie wmasowuje w łepala.
2. Raz na 1-2 miesiące fantastyczna i niezastąpiona maseczka oczyszczająca do włosów Phenome (roboczo zwana peelingiem do włosów).
Skuteczność zabiegu oczyszczania włosów objawia się zwiększonym pienieniem szamponu (no mówię Wam - szał!), ich widocznym odbiciem u nasady i skrzypiąca czystością.

Nie toleruję matu, przyklapu, nadmiernego wygładzenia
Zadaniem szamponu jest oczyścić. Wiem. Ale kto mi zabroni wymagać od niego czegoś więcej? 
Póki co nikt mi nie zabronił, więc wymagam :)
Mój szampon nie może matowić włosów ani zostawiać na nich żadnego osadu.
Mam włosy, które błyszczą bez proszenia ich o to :) więc jeśli widzę, że szampon to psuję, to na pewno się nie polubimy.
Nie może ich nadmiernie wygładzać
Nie musi dodawać objętości (choć nie obraziłabym się...), ale niech przynajmniej nie zmniejsza optycznie ich ilości.
Powinien odbijać włosy u nasady.
Żeby było jasne - odbijanie włosa u nasady a dodawanie włosom objętości to są dwie odmienne rzeczy. To, że nie wymagam, aby szampon zwiększał objętość moich włosów nie oznacza, że jestem w stanie tolerować fakt, że u nasady są przyklejone do skalpu... Co to, to nie!

Włos musi być elastyczny i sprężysty
Wbrew pozorom nie wszystkie szkody wyrządzone szamponem odżywka zniweluje. Owszem - może pomóc, ale nie wszystko jest do odratowania. Jeśli szampon zbytnio spuszy włosy, sprawi, że będą się elektryzować, pozbawi ich sprężystości i życia to odżywka cudów nie zdziała. 
Tak więc mój szampon nie może takich rzeczy robić.

Nie wymagam od szamponu nawilżania i unikam odżywiania
Odżywiania i nawilżania wymagam od odżywki :)
Oczywiście szampon nie może wysuszać, ale nie musi też nawilżać. Musi oczyszczać bez wysuszania.
Co do odżywania raczej szampon niewiele jest w stanie w tym zakresie zdziałać biorąc pod uwagę czas, przez jaki ma kontakt z włosami i detergenty w składzie, które zdecydowanie wyprzedzają i są w wielokrotnie większej ilości niż składniki odżywcze.
Zresztą ja, z moimi skłonnymi do obciążania włosami, jak ognia unikam szamponów odżywczych!

Podsumowując: mój szampon idealny musi świetnie oczyszczać, nie tłumić naturalnego blasku włosów, sprawiać, że są elastyczne i sprężyste oraz świeże przez dwa dni!


Moje zasady pielęgnacji - włosy: odżywianie

Używam odżywek do spłukiwania po każdym myciu włosów 
Ze względu na rodzaj włosów nakładam je tylko od ucha w dół. Trzymam z reguły 3-4 minutki. Dokładnie spłukuję.

Raz na tydzień rozpieszczanie
Staram się raz w tygodniu dopieścić włosy maską lub olejem. Nakładam je wówczas na mokre, świeżo umyte włosy i chowam pod foliowy czepek.
Maski nakładam na całą długość włosów, skupiając się na końcach.
W zależności od maski - albo spłukuję je samą wodą, albo leciutko zmywam szamponem (w przypadku cięższego kalibru maskowego lub gdy nakładam jej więcej niż zwykle).
Oleje nakładam na całą długość, skupiając aplikację u ich nasady i rozciągając olej po długości, dodatkowo aplikuje produkt jedynie na końce. Nałożenie oleju na skórę głowy palcami nie jest zbyt łatwe i trwa dość długo. Mi jednak nałożenie oleju na cały skalp, równomiernie i dokładnie, zajmuje może minutkę :).
Znalazłam na to bardzo szybki, prosty i tani sposób - jest to 15 ml, biała, plastikowa, buteleczka farmaceutyczna z kroplomierzem. Są do dostania na zsk. Ja najczęściej wykorzystuję te, które zostają po zakupie półproduktów kosmetycznych w sklepie e-naturalne, zsk, naturalis. Elastyczny plastik i kroplomierz sprawiają, że lekko naciskając buteleczkę napełnioną olejem i "jeżdżąc" nią po głowie, robiąc jakby przedziałek przy przedziałku, zaaplikowanie oleju na skórę głowy trwa chwilkę i jest bardzo dokładne. Potem robię szybciutki masaż skalpu palcami, rozprowadzam olej po włosach czesząc je i wcieram kilka dodatkowych kropelek w końcówki.
Na jeden zabieg olejowania włosów zużywam około 6-7 ml oleju.

Wcierki w razie potrzeby
Mam okresy stosowania wcierek włosowych. Jeśli już się w to bawię to przeważnie systematycznie :) czyli po każdym myciu.

Jaka powinna być moja odżywka
W stosunku do odżywek mam wymagania mniejsze niż odnośnie szamponów :) co nie znaczy, że dogodzić mi łatwo.
1. Nie lubię, gdy odżywka zbytnio włosy wygładza.
2. Nie może być zbyt ciężka, bo obciąży, ale nie może tez być zbyt lekka, bo nie spełni swojego zadania
3. Musi umożliwić i ułatwić rozczesania moich plączących się włosów.
4. Musi sprawiać, że włosy dobrze się układają i są sprężyste.
5. Włosy muszą po niej błyszczeć.


Moje zasady pielęgnacji - ciało

Staram się raz w tygodniu robić peeling. 
Wychodzi różnie...
Ale staram się.

Lubię mocne peelingi. 
Wbrew pozorom nie jest wcale łatwo na taki trafić, bo nawet jeśli znalazłam peeling gruboziarnisty, w którym pokładałam nadzieję, okazywało się, że drobinki (choć duże) nie są ani wystarczająco ostre, ani trwałe na tyle, aby skutecznie zdzierać.

Nie lubię rysowania skóry.
To, że peeling ma być mocny nie oznacza wszakże, że chcę po jego użyciu wyglądać jak po goleniu nóg obierakiem do ziemniaków... Ostre peelingi - tak. Uszkodzenia skóry w trakcie jego stosowania - nie.

Nie lubię peelingów tłustych.
Większość jest na bazie olejów, najczęściej po prostu ścierające drobinki pływają w oleju...... FUJ!
Tłusta warstwa, jaką pozostawiają na mojej skórze kosmetyki wszelakie, doprowadza mnie do szału i w zdecydowany sposób zwiększa rachunki za wodę.No nienawidzę być tłusta!
Ale nie oznacza to, że nie toleruję żadnej warstwy - toleruję, a jakże :) ale warstwę bardziej nawilżającą, aksamitną i nieśliską.

Balsamowanie.
To jedne z moich największych problemów pielęgnacyjnych, ponieważ nie przepadam za tą czynnością. Unikam jej dopóki się da. Gdy się już nie da :) regularnie stosuję balsamy i dbam o skórę ciała z ogromną gorliwością. Zwykle od czasu doprowadzenia jej do stanu pożądanego. A skoro już jest w dobrej formie to przecież można sobie trochę pofolgować w codziennych obowiązkach... Potem odpuszczam sobie coraz bardziej i bardziej. I tak w kółko.
_____________________________________________________________________

To by było na tyle :).
Mam nadzieję, że powyższy spis komuś się przyda.
Myślę, że może być on całkiem niezłym punktem wyjściowym do opracowanie własnego, indywidualnego systemu pielęgnacyjnego, przy tworzeniu którego życzę Wam powodzenia i sukcesów :).



9 komentarzy:

  1. Super. Jestem pod ogromonym wrażeniem!

    OdpowiedzUsuń
  2. A stawiacie na kosmetyki naturalne? Moim zdaniem to jak najbardziej jest odpowiednie pielęgnacja, ponieważ taka metoda najlepiej wpływa na naszą skórę. Wiadomo, że składniki naturalne przez nasz organizm będą lepiej przyswajane. Pomyślcie o tym koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty mnie, ktora od 11 lat stosuje pielegnacje naturalna, pytasz czy na kosmetyki naturalne stawiam? Chyba napisalas komentarz nie na tym blogu 🤪

      Usuń
  3. I bardzo dobrze, że przestałaś używać kosmetyków z chemicznym syfem! Ja to do ładu przez niego ze swoją skórą dojść nie mogłam. Ale jest już lepiej od kiedy stosuję kosmetyki naturalne

    OdpowiedzUsuń
  4. super wpis, wiele cennych informacji, chętnie poczytam więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam takie blogi. Bardzo dużo przydatnych informacji i wskazówek, z których warto korzystać. Moim zdaniem odpowiedniej pielęgnacji trzeba się też nauczyć. Wiedzieć co dla swojej skóry będzie jak najbardziej odpowiednie i skuteczne. Super, że teraz jest taki wybór.

    OdpowiedzUsuń