sobota, 28 września 2013

Makijaż w wersji mini

Swój makijaż ograniczam do minimum.
Nie dlatego, że taka jestem piękna i nie mam nic do ukrycia. Nie dlatego również, że nie uznaję makijażu jako takiego. Jestem minimalistyczna makijażowo, ponieważ nie umiem się malować...
To chyba jakiś defekt, wada wrodzona, bo pomimo, iż na kolorach się znam w stopniu przyzwoitym i pędzel w ręku trzymać potrafię, to sztuka makijażu pozostaje dla mnie niezgłębioną tajemnicą.

Mój makijaż to podkład mineralny, oczywiście wraz z primerem i wykończeniówką, i tusz do rzęs. Koniec.
To się napisałam...


Używanie podkładów płynnych zawsze było dla mnie zagadką i pasmem porażek. Drogeryjne podkłady pogarszały stan mojej cery w dość szybkim tempie, drażnił mnie brak możliwości dobrania koloru idealnie dopasowanego do mojej cery. Każdy się odznaczał, każdy był widoczny, każdy mi przeszkadzał. Naturalne podkłady płynne nie robiły mi takiej krzywdy, jednak nie przekonały mnie do takiej formy upiększania. Przeważnie zwiększały błyszczenie się skóry a to doprowadza mnie do szału i jestem na tym punkcie mocno przewrażliwiona. Pomimo więc, że przetestowałam, a nawet kupiłam, sporą ich ilość to nie zaprzyjaźniliśmy się na stałe.
Nadszedł więc czas na podkłady mineralne. Pierwszy kontakt nie był zbyt udany i obiecałam sobie - nigdy więcej! Po długim czasie postanowiłam zrobić kolejne podejście i po wypróbowaniu  całej masy podkładów, przeróżnych firm i formuł, znalazłam swój ideał! Nigdy nie mów nigdy :)
Moją miłością mineralną i podkładem idealnym jest lauress w formule ethereal. Używam dwóch kolorów: soft gold i pure gold. Zimą soft gold, latem pure gold, wiosną i jesienią mieszam je ze sobą w różnych proporcjach.
Lauress nie ma sobie równych! Wykosił całą konkurencję i spowodował rzecz, wydawałoby się niemożliwą... przestałam szukać innego podkładu i przestałam testować kolejne firmy. Cud.
Formuła ethereal jest najsilniej kryjąca, lecz o masce nie ma mowy. Nawet taka łamaga jak ja nie robi sobie nim krzywdy a kolory są chyba stworzone specjalnie dla mnie :). Podkład świetnie kryje, fantastycznie wtapia się w cerę, nie robi plam, jest trwały. Nie zapycha, nie wysusza. A właśnie! Wysuszanie :). Minerały mają dużą tendencję do powodowania przesuszu i zapewne będą próbowały to zrobić, jeśli choć na chwilę zapomnicie o właściwym nawilżaniu cery. Pokrzyżujcie im zatem plany i używajcie pod makijaż odpowiedniego kremu.
Przez jakiś czas próbowałam dobrać pasujący kolorystycznie korektor, ale w pewnym momencie puknęłam się w głowę i... wypróbowałam w tej roli podkład. Okazało się, że mój podkład lauressa to najlepszy na świecie korektor! To był prawdziwy przebłysk mojej inteligencji. Szkoda, że tak rzadko dochodzi ona do głosu.
Podkładu używam zarówno do punktowego maskowania niedoskonałości jak i do ukrywania cieni pod oczami. Problem z dopasowaniem kolorystycznym przestał istnieć.
Lauress, jak na mineralny podkład przystało, jest nieprzyzwoicie wydajny.
Do kupienia na firmowej stronie producenta - www.lauress.com. Cena, nawet wraz z przesyłką, jedynie wygląda na wysoką. Podzielcie ją na ilość podkładów płynnych, które zużyłybyście w przeciągu 2 - 2,5 roku i przekonacie się jak śmieszna kwota Wam wyjdzie :). A jak już będziecie kupować podkład skuście się na róże, cienie i inne ich cuda - szkoda przecież wlec przez ocean jeden, samotny minerałek! Produkty lauress dostępne są też w samplach.
Polecam szczerze, są to najwyższej jakości produkty i wyjątkowo udane.



Mój rytuał makijażowy jest prosty i przejrzysty:
  1. Primer
  2. Przeważnie dwie warstwy podkładu mineralnego
  3. Korektor (czyli znowu podkład, tyle że z użyciem innego pędzelka) 
  4. Puder wykończeniowy. 
Zajmuje mi to góra 3 minuty, a jak trzeba to i mniej...

Oczywistym jest, że stosując podkład mineralny makijaż zaczynam od primera. Na primer nakładam podkład, po którym swoją chwilkę ma korektor (znaczy się podkład). Używam również pudru wykończeniowego - utrwala on makijaż mineralny i dodatkowo matuje skórę, opóźniając pojawiający się na niej błysk. Jako primer i puder wykończeniu stosuję jeden produkt - puder jedwabny do ciała dr. hauschki. Zastanawiam się, czy jest ktoś, kto używa pudru jedwabnego zgodnie z jego przeznaczeniem, czyli do ciała... Ja nie znam nikogo takiego :).
Puder jedwabny jest wprost stworzony do bycia primerem i wykończeniówką. Jako primer nie wysusza cery, wręcz o nią dba, ułatwia równomierne nałożenie podkładu mineralnego, zapobiega tworzeniu się plam. Jako puder wykończeniowy nie pozwala na zbyt szybkie zniknięcie podkładu z twarzy i dodatkowo ją matuje. Nie jest to jednak płaski, betonowy mat. Cera się nie błyszczy, ale zachowuje swoją wielowymiarowość i naturalny wygląd. Puder jedwabny jest ogromny - biorąc pod uwagę jak małe jego ilości zużywa się na zrobienie makijażu spokojnie starczy na 2 lata codziennego stosowania w obu tych celach kosmetycznych.

Skład:
Oryza Sativa, Serica, Silica, Parfum, Linalool*, Limonene*, Geraniol*, Coumarin*, Gentiana Lutea, Quercus Robur, Salvia Officinalis, Solum Diatomeae. *składnik naturalnego olejku eterycznego



Jedyną wadą pudru jedwabnego jest to, że nie można go wrzucić do torebki i stosować do poprawek poza domem, bowiem jest sypki. Celem przypudrowania noska w ciągu dnia nabyłam puder tonujących hauschki - jest prawie tak dobry jak jedwabny :) i również bardzo wydajny (przedstawiony na zdjęciu mam od prawie dwóch lat). A przede wszystkim jest w kamieniu, że o lustereczku nie wspomnę.

Skład pudru tonującego:
Talc, Silk (Serica) Powder, Diatomaceous Earth (Solum Diatomeae), Silica, Magnesium Stearate, Caprylic/Capric Triglyceride, Anthyllis Vulneraria Extract, Hamamelis Virginiana (Witch Hazel) Bark/Leaf Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract, Fragrance (Parfum), Citronellol*, Geraniol*, Linalool*, Citral*, Eugenol*. [May contain (+/-) Mica, Iron Oxides (CI 77491, CI 77492, CI 77499), Titanium Dioxide (CI 77891), Ultramarines (CI 77007)]



Niezmiernie ważnym elementem dla zrobienia makijażu mineralnego jest właściwy dobór pędzla.
Wiele osób preferuje flat topy - dla mnie dają zbyt mocne krycie. Zbytnio muszę się z nimi pilnować. Zdecydowanie wolę kabuki, które dając mniejsze krycie minimalizują możliwość porażki u takich makijażowych "specjalistów" jak ja.
Najbardziej ukochałam pędzel do bronzera firmy ecotools - odkąd go użyłam inne pędzle odpoczywają na najniższej półce, na dnie ostatniego koszyka. Pędzel ma idealne włosie (nie za miękkie, nie za twarde) jest duży a nałożenie nim makijażu jest łatwe, szybkie i równomierne. Używam go także do primera i wykończeniówki - nie dość, że idealny to i wielozadaniowy :). Swój egzemplarz kupiłam na iherbie, bo jest tam dużo tańszy niż u nas.
Do korygowania niedoskonałości i cieni podocznych stosuję pędzel smokey eyes firmy essence, dostępny w drogeriach natura. Taniocha i świetna jakość.


Potem zostaje już tylko maznąć rzęsy tuszem i zmyć go z górnej powieki... Zawsze, ale to zawsze upapram się tuszem naokoło rzęs! Jestem beznadziejnym przypadkiem. Na codzień maluję tylko górne rzęsy, w ramach swojego łamagowego minimalizmu oczywiście.
Miałam w swoim dorobku kilka naturalnych mascar. Największe i najlepsze wrażenie zrobiła na mnie mascara wydłużająca i podkręcająca formy so'bio. Jako jedyny znany mi tusz naturalny daje efekt porównywalny do drogeryjnych - pogrubia w sposób bardzo widoczny, trochę podkręca i wydłuża. Bardzo wyraźnie podkreśla oko. Ma grubaśną, wygiętą szczoteczkę. Wersja wydłużająca posiada normalną, prostą szczotkę i jest równie dobra (so'bio wydłużająca).
Na dzień dzisiejszy powróciłam jednak do zwykłych mascar. Obecnie używam maybelline volum' express curved brush. Jest świetna i tania, ale nie wiem, czy wypada mi ją polecać na takim blogu :) :) :).



Po zrobieniu makijażu zgodnie z powyższym opisem pokazuję się ludziom. Czy powinnam - nie wiem... Ale robię to.

W przypływie kosmetycznego natchnienia próbuję używać różu bądź bronzera. Ale kiepsko mi idzie... ciąg dalszy nastąpi :)

2 komentarze:

  1. Jakiego pędzla używasz do podkładu mineralnego ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam o pędzlach :)
      Ja używam ecotools do bronzera.

      Usuń