poniedziałek, 20 kwietnia 2020

Dezodorant w sprayu dla kobiet marki Bema

Naturalne dezodoranty to dla wielu osób wieczny obszar poszukiwań ideału. Działają inaczej niż drogeryjne antyperspiranty, nie dla każdego przestawienie się na nie jest łatwe. Ze względu jednak na ich skład i na wielogodzinny kontakt z delikatnymi obszarami naszej skóry uważam, że warto próbować.
Dzisiaj napiszę Wam o dezodorancie w sprayu dla kobiet marki Bema.


Od producenta:
Naturalny dezodorant w sprayu dla kobiet BEMA LOVE BIO
Pojemność 100ml, cena 40 zł

Naturalny dezodorant w sprayu Bema neutralizuje nieprzyjemny zapach bez negatywnego wpływu na fizjologiczną równowagę skóry i nie hamując naturalnego procesu pocenia się. Nie zawiera propelentów, alkoholu etylowego, alergenów, chlorku glinu oraz innych szkodliwych składników. Szczególnie polecany dla skóry wrażliwej. Ma przyjemny kwiatowy zapach, który utrzymuje się przez cały dzień. Jego naturalny skład minimalizuje do minimum ryzyko wystąpienia alergii skóry.

Skład: Rosa Damascena* Flower Water, Citrus Aurantium Amara* (Bitter orange)Flower Water, Potassium Alum, Decyl Glucoside, Lauryl Glucoside, Glycerin, Polyglyceryl-2 Dipolyhydroxystearate, Aloe Barbadensis* Leaf Extract, Sodium Dehydroacetate, Parfum/Fragrance, Benzyl Alcohol, Potassium Sorbate, Sodium Benzoate.
*da agricoltura biologica/organic agriculture.



Dzięki atomizerowi aplikacja jest bardzo wygodna, szybka i higieniczna. Osobiście nie do końca lubię dezodoranty w kremie, nakładane palcami... no nie lubię i tyle :). Nie ze względu na działanie, ale właśnie ze względu na konieczność grzebania w nich palcami. Tak więc spray bądź kulka zdecydowanie mają u mnie pierwszeństwo.

Dezodorant pachnie bardzo przyjemnie, czuć charakterystyczną dla kosmetyków marki Bema waniliową nutę. Nie jest to na szczęście mdła i słodka wanilia, bo tego bym nie zniosła :D wanilia jest pikantna, z lekkim pazurkiem, ale nadal lekko pudrowa i otulająca. Zapach utrzymuje się cały dzień, kiedy jestem w domu (a od ponad 5 tygodniu jestem prawie wyłącznie w domu) stosuję tylko deo, nie potrzebuję perfum a i tak pachnę ładnie przez cały dzień :).
Zaczęłam używać dezodorantu na miesiąc przed pandemią, kiedy jeszcze jeździłam normalnie do pracy. W zatłoczonym, dusznym autobusie pociłam się, bo przecież to nie jestem kosmetyk, który ma poceniu zapobiegać. Proces pocenia uaktywniał i wzmagał zapach dezodorantu, ale po dotarciu do pracy nie śmierdziałam :D.
Po całym dniu i ponownej przeprawie autobusowej bywały dni, że czułam się lekko nieświeża i po wejściu do domu dokładnie się obwąchiwałam :D. Może nie pachniałam tak świeżo jak wychodząc do pracy, ale z całą pewnością daleko mi było do stwierdzenia, że śmierdzę. Myślę, że na cały dzień pracy i łącznie 1,5 godzinną podróż zatłoczoną i niedostatecznie wentylowaną komunikacją miejską, to jest naprawdę dobry wynik. Naprawdę.

Jest też aspekt, który jest dla mnie ważny i o którym muszę wspomnieć. Chodzi mi o działanie dezodorantu na skórę - jest on bardzo delikatny, użyty nawet od razu po goleniu nie powodował dyskomfortu ani podrażnień. Nie powodował żadnej wysypki, uwrażliwienia czy swędzenia skóry. Mam wręcz wrażenie, że ma działanie pielęgnacyjne, bo moja skóra jest w bardzo dobrej kondycji, lepszej niż wcześniej.



Dezodorantu zaczęłam używać w połowie lutego. Jego wydajność przy codziennym używaniu po 3 psiki na każdą paszkę, oceniam na ok. 3 miesiące. Zatem i wydajność i działanie jest w mojej opinii naprawdę godne uwagi a sam dezodorant wyjątkowo fajny. Wprawdzie nie miałam szansy ocenić go w warunkach ekstremalnych (upał, sport), ale na moje potrzeby jest w zupełności wystarczający.

Ps. Wyjaśnienie dla matematycznych bystrzaków - nie, nie zużyłam go jeszcze do końca :D zostało mi ok 1/3, ale na jakiś czas zamarzyła mi się zmiana nuty zapachowej i rozpoczęłam inny dezodorant. Do deo Bemy wrócę za parę miesięcy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz