wtorek, 2 czerwca 2020

Tulua - recenzja zbiorowa

Zapraszam na recenzję zestawu świeżych kosmetyków marki Tulua - są to dwa kremy do twarzy (krem odżywczy z efektem wow oraz krem odmładzający do cery super wrażliwej), serum przeciwzmarszczkowe pod oczy i pianka do mycia twarzy.


Informacje o produktach ze strony producenta:
Krem odżywczy z efektem wow
To najbardziej aktywny krem Tulua, sprawdzony, dopieszczony, bez kompromisów. Zawiera aż 48 składników aktywnych. Krem z efektem wow intensywnie odżywiający, przeciwzmarszczkowy, poprawiający kondycję skóry w ciągu krótkiego czasu. Składniki roślinne nawilżają i odżywiają skórę długofalowo, a kwasy oraz tripeptydy aktywnie zmieniają wygląd i kondycję skóry już w ciągu kilku dni. Krem ma delikatną, kremową konsystencję, dobrze się wchłania i rozprowadza. Nie pozostawia tłustego filmu. Krem może posłużyć zarówno jako osobna kuracja jak i doskonały podkład pod makijaż. Dzięki starannie wyselekcjonowanym składnikom osiągniemy w krótkim czasie efekt wow, a jednocześnie krem możemy stosować do wymagającej cery wrażliwej. Tulua jako pierwszy producent oferuje tak bogaty w składniki aktywne krem świeży.

Skład nie jest już dostępny na stronie producenta, marka pracuje nad nową formułą i usunęła składy produktów.
Pojemność 30 ml, cena 149zł

Krem odmładzający do cery super wrażliwej
To naturalny, świeży krem odmładzający z ponad 40 składnikami aktywnymi w tym z dużą ilością oleju konopnego z nasion, dzięki czemu ma szczególne kompetencje w przypadku łuszczycy, atopowego zapalenia skóry oraz innych chorób skóry. Olej konopny nie tylko ma działanie przeciwzapalne i łagodzące, ale także doskonałą proporcję kwasów omega 6 i 3. Pozostałe składniki aktywne tworzą skuteczny eliksir młodości. To niesamowita kuracja odmładzająca w świeżym kremie Tulua Fresh. Jak działa? Po pierwsze szybko. Już po tygodniu używania poczujesz olbrzymią różnicę w odżywieniu, nawilżeniu i elastyczności Twojej skóry. Eliksir młodości możesz stosować zarówno na twarz jak i dekolt. Oleje z pestek granatów i dzikiej róży zawierające nie tylko bogactwo składników bioaktywnych, ale także witaminy z grup B, C i PP, które zapewniają głęboką regenerację skóry. Dalej, olej marula o silnym działaniu nawilżającym, regenerującym i ujędrniającym (to właśnie on zwany jest potocznie eliksirem młodości) oraz koenzym Q10, który neutralizuje wolne rodniki spowalniając procesy starzenia skóry. Ważnym składnikiem aktywnym tego kremu jest olej konopny, którego spektrum działania jest bardzo szerokie – ma działanie przeciwzapalne i zawiera całe bogactwo witamin cennych dla skóry np. witaminy z grupy B i K, wapń, magnez, cynk. Czy to krem z efektem wow? Tak, ale osiągany w sposób zrównoważony, odżywiający skórę, gdzie wygląd zdrowej i młodej skóry to odzwierciedlenie stanu faktycznego. Różnicę poczujesz już po kilku aplikacjach. 

Skład nie jest już dostępny na stronie producenta, marka pracuje nad nową formułą i usunęła składy produktów.
Pojemność 15 ml, cena 49 zł

Serum pod oczy przeciwzmarszkowe
Serum o bardzo szerokim spektrum działania dzięki kilku najważniejszym składnikom aktywnym. Bazę stanowią tripeptydy, kolagen, elastyna i kwas hialuronowy. Znacząca ilość tripeptydów w składzie sprawia, że poprawia się działanie warstwy DEJ odpowiadającej za komunikację pomiędzy komórkami i przesyłanie impulsów. Wśród dokładnie 40 składników znajdują się takie niezwykłości jak ekstrakt z wąkroty azjatyckiej, morwy indyjskiej, liście czerwonego wina, czy olej i mleczko z nasion bawełny. Po co to wszystko? Twoja skóra wyciągnie z kremu to co potrzebuje najbardziej i użyje do naturalnej regulacji. Osiągnięty efekt to silne działanie przeciwzmarszczkowe, odżywcze i nawilżające. Przy tworzeniu i testowaniu serum wyzwaniem była przede wszystkim cera naczynkowa, poprawa jej kondycji, wzmacnianie, uszczelnianie i zapobieganie pękaniu. Efektem jest serum stabilnie poprawiające kondycję naczynek wraz z upływem czasu. Najlepsze efekty można osiągnąć poprzez codzienne systematyczne stosowanie serum.

Skład nie jest już dostępny na stronie producenta, marka pracuje nad nową formułą i usunęła składy produktów.
Pojemność 18 ml, cena 99zł

Kremy do twarzy o serum pod oczy mają termin przydatności 3 miesiące od daty zakupu i należy je przechowywać w lodówce lub w temperaturze do 16 stopni C.

Pianka do twarzy ultra łagodne oczyszczenie
Stworzyliśmy piankę do twarzy, która łączy siłę oczyszczania z ultra łagodnym dbaniem o Twoją cerę. Stanowi idealny początek każdej kuracji – oczyszczenie pod demakijażu, przed kremem i makijażem. Pianka ma lekką, aksamitną i niesamowicie delikatną konsystencję. Nadaje się do każdego rodzaju cery – suchej, wrażliwej, mieszanej, dojrzałej, szczególnie jednak dla cery naczynkowej.
Oto ile dobra zawiera pianka. Hydrolat z geranium, którego rolą jest silne nawilżenie i zmiękczenie, złagodzenie podrażnień. Hydrolat z rumianku, który zadba o pielęgnację wrażliwej skóry wokół oczu (szczególnie, gdy jest zmęczona), złagodzi zaczerwienienia. Hydrolat z drzewa herbacianego, którego głównym zadaniem jest działanie antyseptyczne, bakteriobójcze i zwalcza bakterie beztlenowe odpowiedzialne za powstawanie zmian trądzikowych, normalizuje też pracę gruczołów łojotokowych, działa regenerująco, zmniejsza nadmierne wydzielanie sebum.
Czy to mało? Ten prosty i naturalny kosmetyk to również olejek ze słodkich migdałów, bogaty w witaminy A, D oraz E oraz kwas oelinowy i linolowy. Działa jak naturalny emolient, wygładzając cerę. Pianka jest więc idealnym połączeniem dwóch światów: skutecznego oczyszczenia i pielęgnacji. Całość wieńczy delikatny, cudowny zapach trawy cytrynowej.

Skład nie jest już dostępny na stronie producenta, marka pracuje nad nową formułą i usunęła składy produktów.
Pojemność 200 ml, cena 89 zł

Na mojej piance jest informacja o 4 miesiącach ważności i temperaturze przechowywania do 25 stopni C.
Obecnie na stronie producenta widnieje informacja o terminie 3 miesięcznym i temperaturze do 16 stopni C, co oznacza, że piankę w nowej odsłonie również należy trzymać w lodówce.... słabo to widzę ;).



Oba kremy do twarzy Tulua mają piankową i treściwę konsystencję. Rozprowadzają się dobrze, wchłaniają u mnie słabo i oba pozostawiają wyraźnie wyczuwalną i mocno klejącą warstwę na twarzy. Drażniło mnie to na tyle, że często pół godziny po aplikacji szłam do łazienki przemyć twarz wodą…

Krem z efektem wow pachnie mocno pudrową cytryną. Pomimo zaklejającej warstewki, o której pisałam wyżej, nie zatyka mi porów. Nie wiem jak by było, gdybym nie usuwała tej warstwy jakiś czas po aplikacji, więc o tym nie mogę napisać. Krem odżywia skórę skutecznie. Zauważalny jest efekt regeneracji w wypadku uszkodzeń skóry, przy regularnym stosowaniu poprawia też jej ogólny wygląd i kondycję. Cera zyskuje lepszą elastyczność, sprężystość. Nawilża dobrze, ale według mnie działanie odżywcze wysuwa się zdecydowanie na prowadzenie.

Przyznam, że miałam nadzieję na lepszą wchłanialność i brak lepkiej warstwy na skórze, bowiem planowałam nakładać krem na dzień. Nie dało się, więc służył mi jako krem na noc oraz jako maseczka. Forma maseczki, czyli grubsza warstwa kremu na pół godzinki, chyba nawet bardziej mi pasowała.
W trakcie stosowania kremu gołym okiem widać, że służy on skórze. Cera jest dopieszczona, wygląda zdrowo i promiennie.
Gdyby nie ta lepkość może bym do niego wróciła. Ale lepiąca się skóra twarzy i szyi oraz uczucie zaklejenia za bardzo mnie denerwowały.



Krem odmładzający w zasadzie niewiele różnił się w kwestiach technicznych i efektach stosowania od kremu wow. Delikatnie mniej się kleił (ale i tak mocno), był troszkę gęstszy i miał lekko żółtawy odcień. Ten sam, mocny zapach pudrowej cytryny. Działał dobrze, ale przyjemność z jego stosowania była niewielka z uwagi na klejenie, złą wchłanialność i silne nabłyszczanie cery. Efekty używania obu kremów zlewają mi się, nie znajduje nic co by je w konkretny sposób różniło.



Serum pod oczy natomiast bardzo mi odpowiadało. Ma jeden minus typowy dla marki – skóra się po nim klei, zostawia klejącą i świecącą powłokę. Ale strefa pod oczami jest znacznie mniejsza niż cała twarz, więc i klejenie/świecenie tak małej powierzchni jest możliwe do zniesienia. Szczególnie, że działanie te niedogodności wynagradza.

Serum ma konsystencję taką jak kremy do twarzy tej marki i (uwaga!) nie ma zapachu. Nie pachnie pudrową cytryną tak jak kremy i pianka, więc już za sam ten fakt miało wielkiego plusa na starcie. Jeśli nałożyłam serum zbyt blisko oczu to migrowało do nich dość chętnie 😃 trzeba więc uważać i pozostawić pewien margines.

Serum w sposób widoczny, naprawdę widoczny, rozprasowuje zmarszczki! Załamania mojej skóry pod oczami mocno się wygładziły, te najmniejsze nawet całkiem zniknęły. Serio, serio. Po nałożeniu serum odczuwałam napięcie skóry, ale nie było ono jakieś wyjątkowo mocne, nie silniejsze niż miało to miejsce przy wcześniejszych kremach. Ale efekty były świetne i widoczne nawet moim, kulawym okiem. Skóra pod oczami zrobiła się jaśniejsza a cienie zmalały!

Pod względem efektów i działania jest to jeden z najlepszych, jeśli nie najskuteczniejszy, produkt do pielęgnacji okolic oczu dla osób ze skórą dojrzałą i widocznymi zmarszczkami, z jakimi miałam do czynienia.



Pianka do mycia twarzy to fajny produkt, ale wolałabym zdecydowanie mniejszą dawkę pudrowej cytryny. Zapach mocny, za mocny. Po kilku dniach zamiast odświeżająco i pobudzająco działał na mnie przytłaczająco.

Konsystencja średnio gęsta, miękka, puszysta. Pianka myje delikatnie, ale jest skuteczna w oczyszczaniu, usuwaniu brudu a nawet lekkiego tłuszczyku. Nie naciąga cery, absolutnie nie wysusza. Pozostawia twarz świetnie odświeżoną i bardzo gładką. Większa gładkość skóry jest naprawdę odczuwalna. Sprawdza się do demakijażu – albo jako drugi krok po mleczku lub olejku, albo samodzielnie (wtedy myję nią twarz dwukrotnie). Jest także idealna jako poranny produkt do przemycia twarzy po nocy i do usunięcia niewchłoniętych przez noc resztek kremów (których przy stosowaniu kremów tulua miałam bardzo dużo...).



Przeszkadzają mi mocne, pudrowo – cytrynowe zapachy kremów do twarzy i pianki. O ile wcześniej nie przepadałam za tą nutą, tak teraz szczerze jej nienawidzę! Trzy produkty tulua, spośród czterech przeze mnie używanych, pachniały prawie identycznie, więc kumulacja nielubianej woni była duża. Zdecydowanie wolę kosmetyki o zapachach subtelnych, pozostawiających miejsce dla wyobraźni, w które można się wwąchać. Niby tylko zapach…. wiem o tym. Ale przekłada się on na ogólny odbiór kosmetyku, w tym przypadku w sposób dla mnie negatywny.
Do zakupów dostałam próbkę zielonego mydełka. Pachniało bardzo intensywnie, zgadnijcie czym….

Serum pod oczy to z pewnością czarny koń marki, w moim mniemaniu rzecz jasna. Producent pracuje obecnie nad nową formułą i szczerze mówiąc nie potrafię się z tego cieszyć. Do sprawdzonego już i uwielbionego serum pod oczy powrót planowałam już teraz, ale nie wiem czy skuszę się na nową, może i poprawioną, ale dla mnie nieznaną formułę. 
W związku z powyższym odpuszczam obecnie ponowny zakup serum pod oczy. Rozumiem dążenie do udoskonalania produktów, ale w tym dążeniu czasem warto pamiętać, że nie wszystko trzeba poprawiać. Wielokrotnie już przekonałam się, że nowe nie zawsze znaczy lepsze i mam dużą niechęć do zmian formulacji kosmetycznych dotyczących moich ulubionych produktów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz