środa, 19 kwietnia 2017

Vianek - normalizujący tonik do skóry głowy

Wcierki do włosów, szczególnie te opóźniające przetłuszczanie skóry głowy, są u mnie zawsze pożądane. Tonik normalizujący marki Vianek z opisu i nazwy takie właśnie działanie obiecuje. Nie było więc wyboru - musiałam spróbować :)


Od producenta:
Preparat w formie toniku do stosowania na skórę głowy, normalizujący pracę gruczołów łojowych. Zawiera kompleks ekstraktów z pokrzywy, skrzypu, łopianu, szałwii i brzozy, bogatych w składniki mineralne (cynk, miedź, krzem) oraz witaminy, które wzmacniają cebulki, znacząco przyspieszając wzrost włosów. Olejki rozmarynowy i eukaliptusowy odświeżają, pobudzają i odżywiają skórę głowy. Systematycznie stosowanie sprawia, że włosy rosną mocniejsze i grubsze, stają się bardziej odporne na uszkodzenia.

Skład: Aqua, Propanediol, Glycerin, Urtica Dioica Leaf Extract, Equisetum Arvense Leaf Extract, Arctium Lappa Extract, Salvia Officinalis Leaf Extract, Betula Alba Leaf Extract, Panthenol, Coco-Glucoside, Lactic Acid, Cocamidopropyl Betaine, Phytic Acid, Rosmarinus Officinalis Oil, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Benzyl Alcohol, Parfum, Limonene, Linalool, Geraniol, Citral, Dehydroacetic Acid.

Pojemność: 150 ml, cena 19 zł



Opakowanie ładne, przyjemne dla oka i ozdobione słodkimi kwiatkami. Atomizer to dobre rozwiązanie i ułatwienie aplikacji. Mój działa bez zarzutu.
Zapach mi się nie podoba. Nie jestem tu obiektywna, bo zwyczajnie nie lubię eukaliptusowych i miętowych zapachów w kosmetykach a te są tutaj ostre i mocne. Ale to moje osobiste fanaberie.

Muszę przyznać, że pierwszemu użyciu towarzyszyły spore emocje, bo opinie o wcierce są skrajne. Jedni zachwyceni przedłużeniem świeżości i uniesieniem u nasady, inni narzekają na podrażnienia skóry i szybsze przetłuszczanie, którego bałam się najbardziej.
Umyłam włosy wieczorem i spsikałam skalp. Zazwyczaj myję włosy rano, ale doszłam do wniosku, że jeśli spotka mnie jakaś niemiła niespodzianka po porannym wsmarowaniu toniku w skórę głowy to nie zdążę ponownie umyć i wysuszyć włosów. Poszłam więc w ograniczenie ryzyka do minimum :D, zostawiając sobie wyjście awaryjne w postaci możliwości umycia włosów rano, jeśli poranny rzut oka w lustro zaowocowałby kwaśną miną.

Po aplikacji toniku włosy zrobiły się bardziej aksamitne, takie śliskie i zdecydowanie bardziej miękkie. Z jednej strony był to duży plus, a z drugiej jednak pojawiły się wątpliwości, czy nie wpłynie to na świeżość włosów. Po wcierce vianka miałam wrażenie, jakbym nałożyła na włosy jakąś delikatną odżywkę bez spłukiwania czy odrobinę oleju. Pojawiły się wątpliwości…. Na szczęście okazało się, że przetrwałam dzień w pracy bez wstydu. Jednak moje obawy nie były bezpodstawne. Kolejne użycia wcierki dowiodły to, co zaobserwowałam już przy pierwszym jej zastosowaniu - niestety przyspiesza przetłuszczanie włosów. Włosy mają po niej lepszą objętość i odpowiednio wysuszone pięknie odbijają u nasady, ale jednak ich świeżość jest odczuwalnie i widocznie krótsza.

Można by napisać – coś za coś. Krótsza świeżość za lepszą objętość, miękkość i uniesienie u nasady. Niby tak, ale akurat w przypadku wcierki mającej za zadanie normalizowanie pracy gruczołów łojowych szybsze przetłuszczanie jest naprawdę bardzo dużym minusem. Zaprzecza to po prostu głównej deklaracji producenta i podstawowej funkcji, jaką tonik miał pełnić.




Nie zauważyłam aby pojawiły mi się na głowie nowe włosy, nie zaobserwowałam też żadnej zmiany w ilości włosów wypadających. Skóra głowy jest w dobrej formie, nie jest przesuszona, podobnie jak i włosy. Wcierka po prostu dba o dobrą kondycję włosów i skóry, ale ich nie polepsza. Uważałabym wcierkę za produkt godny polecenia, gdyby nie totalna klapa w pełnieniu jej głównej funkcji, czyli normalizowaniu pracy gruczołów łojowych.
W mojej opinii to bardziej spray do stylizacji, bo produkt o działaniu normalizującym, obiecywanym przez producenta, to na pewno nie jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz