czwartek, 8 grudnia 2016

Tak pachnie moja jesień i zima

Nie jestem fanką świec zapachowych i wosków. Nie palę namiętnie kominków i nienawidzę kadzidełek.
Niestety mój nos jest dość delikatny, wybredny i ma specyficzny gust - nie toleruję np. wosków YC, bo wyczuwam w nich sztuczność, przytłaczają mnie i powodują ból głowy, ale olejek tea tree mi nie przeszkadza.
Ale używam olejków eterycznych i co jakiś czas trafiam na ciekawe pozycje świec zapachowych. Dzisiaj przedstawię Wam swoją skromną, obecną mini - kolekcyjkę świec i olejków eterycznych.


Obecnie zapachowy prym w moim domu wiodą:
- świeca o zapachu cedru marki Bioline
- świeca o zapachu słodkiej bazylii marki Meyers
- olejki palmaroza i lawenda Ecospa
- olejki bergamotka, pomarańcza i melisa Etja
- olejek tea tree Australian Tea Tree



Odkrycie, że firma Bioline oprócz kosmetyków posiada także świece zapachowe, było dla mnie zaskoczeniem. Nie wiem jak Wy, ale ja nie wiedziałam, że mają je w ofercie. Wybrałam wersję o zapachu drzewa cedrowego i był to wybór bardzo trafiony. Jest to zapach drewna cedrowego, z lekką domieszką szyszek i mrozu. Zapach nie jest intensywny, jest delikatny i nie przytłacza. Jest klimatycznie, zmysłowo, bardzo naturalnie. Taki cedrowy las zimową nocą, którego zapach czuć przez uchylone okno. Do tego świetny wygląd świecy - te przenikające się kolory i odcienie naprawdę dodają jej uroku. Z chęcią sięgnę po inne wersje świec Bioline.

Świeca Meyers to nabytek z iHerba. Kupiłam świecę o zapachu bazylii i był to świetny pomysł. Słodki, bazyliowy, świeży, rześki i nienarzucający się, aczkolwiek przyjemnie otulający aromat. Strasznie, strasznie fajny! Lekki, z dużą dozą słodyczy, ale nie cukierkowy. Bardzo przestrzenny aromat zapadający w pamięć. Opakowanie w formie słoika bardzo mi odpowiada, bowiem zakręcenie świecy zapobiega ulatnianiu się zapachu. Polecam gorąco!

Długie, jesienne i zimowe wieczory budzą we mnie silną potrzebę otaczania się światłem świec - zapewne mnie rozumiecie. Tym bardziej cieszę się, że znalazłam dwie opisane powyżej pozycje. Niestety w takie wieczory wzrasta też moje uwielbienie do wytrawnego wina :D. Świece, dobry film, winko, kocyk, pies na kolanach i męskie ramię do przytulenia. No i powiedzcie sami, czy jest lepsza sceneria dla kieliszka czerwono - rubinowego płynu niż taka romantyczna oprawa??? Kieliszki same wyskakują z półek…


Uzupełniłam też swoją mini kolekcyjkę olejków eterycznych. Nie mam ich dużo, ale te, które są pozwalają na stworzenie fajnych mieszanek. Melisę, palmarozę, bergamotkę, pomarańczę i lawendę wykorzystuję:
- w łazience jako odświeżacze powietrza - mam malutką doniczkę wypełnioną suszem lawendowym, którą co jakiś czas doprawiam mieszanką olejków eterycznych
- dopieszczam nimi kosmetyki, głównie te bezzapachowe albo o zapachu prawie niewyczuwalnym
- wykorzystuję je przy własnoręcznie robionych kosmetykach (są to proste kosmetyki, łatwe mieszanki olejów, maseł)
- zdarza mi się dodać kropelkę lub trzy do prania
- lawenda towarzyszy mi w ciepłe dni na balkonie - dodaję kilka kropli do świeczek i komary są mniej chętne na towarzyszenie nam.


Olejku tea tree nie stosuję dla powyższych celów, bo pomimo, iż lubię jego zapach to jednak nie na tyle, by aromatyzować nim dom czy pranie :). Olejek tea tree to moja tajna broń kosmetyczna. Świetnie działa na cerę i włosy, stosuję go często i zawsze mogę na niego liczyć. Najczęściej używam go jako:
- dodatek do szamponów, bo podnosi ich walory oczyszczające, antybakteryjne, lecznicze, pomaga utrzymać skórę głowy w dobrej kondycji i pomaga w przypadku wszelkich problemów z nią
- dodaję go też do masek włosowych, wcierek i peelingów
- parę kropelek (2-3) dodaję do maseczek glinkowych
- stosuję punktowo w przypadku grubszego kalibru problemów skórnych
- doprawiam nim kąpiel dla stópek, szczególnie zimą, kiedy kiszę stopy w ciepłych butach.... dodatek orzeźwiającego olejku o działaniu antybakteryjnym i odświeżającym jest idealnym rozwiązaniem.

I tak właśnie prezentuje się moja mała kolekcja świecowo - olejkowa :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz