Mydło z glinką różową i czerwoną to czołówka moich mydlanych hitów. Jakiś czas temu do rodziny mydlanej tej marki dołączyły kostki z glinkami: czarną, fioletową i niebieską. Ponieważ czarna glinka służy mi świetnie, to właśnie mydło z jej dodatkiem najbardziej mnie kusiło.
Kusiło, kusiło i kusiło. Kupiłam więc, pomimo nadwyżek mydlanych, ponieważ chciałam dobić do darmowej wysyłki. Dzięki progom darmowej dostawy weszłam w posiadanie dużej ilości kosmetyków :) i często były to bardzo udane egzemplarze. Gdy brakuje mi kilka, kilkanaście złotych do progu zawsze wolę dobrać jakiś niedrogi kosmetyk zamiast płacić za wysyłkę - pewnie też tak macie :).
No więc mam, wreszcie mam w domu mydło les argiles z czarną glinką! Napalam się jak głupia, niecierpliwie się czekając na skończenie obecnego oczyszczacza do twarzy. Kiedy w końcu nadszedł dzień, w którym kostka trafiła pod prysznic efekt jej użycia nie dorównał niestety moim oczekiwaniom. Nie jest totalną porażką, nie jest porażką w ogóle :). Ale nastawiałam się na kolejny hit mydlany, a dostałam po prostu dobre mydło.
Oczyszcza skutecznie. Tu się nie będę za mocno czepiać. Aczkolwiek są dni, w których potrzebuję trzykrotnego mycia twarzy, zamiast standardowych 2, by poczuć taką czystość, do jakiej jestem przyzwyczajona. Nie ma natomiast mowy o żadnych widocznych efektach słabego oczyszczania w postaci zapchanej cery, brudnych i poszerzonych porów, niechcianych niespodzianek.
Niestety nie wygładza twarzy tak jak robią to wersje z glinkami różową, czerwoną, zieloną i białą - czarne działa w tej kwestii najgorzej. Za to mam wrażenie, że z drobnymi, suchymi skórkami, radzi sobie lepiej niż jego bracia i siostry. Pory nie są uwidocznione, skóra jest leciutko peelingowana. Nie wygląda jednak tak dobrze, jakbym oczekiwała, nie wygląda tak dobrze jak mogłaby i jak wyglądała przy stosowaniu innych mydeł les argiles.
Nie działa wysuszająco, ale jak wiecie tonik i nawilżacz po oczyszczaniu twarzy to u mnie norma.
Jest twarde i wydajne, tak jak inne kostki les argiles. Kolor czarny sprawia, że wygląda bardzo ciekawie i intrygująco :).
Nie jestem rozczarowana kompletnie. Ale trochę tak :). Być może to wina zawyżonych oczekiwań. A może po prostu nie każde mydło musi być hitem.
Ależ kusisz tymi mydłami :))
OdpowiedzUsuńI to nie koniec - jeszcze trochę mam ich w zanadrzu :)))
Usuń