środa, 15 kwietnia 2015

Douces Angevines - maseczka oczyszczająca Opaline

O propozycji współpracy ze sklepu Tobeeco i mojej radości z tego powodu pisałam Wam TU. Filozofia firmy i sposób produkcji kosmetyków są wyjątkowe i warto o tym poczytać - TU szczegóły.
W ramach współpracy otrzymałam 2 produkty pełnowymiarowe i 8 próbek. Dzisiaj przedstawię Wam maseczkę oczyszczającą do twarzy Opaline.


Opis producenta.
Delikatna i bardzo orzeźwiająca maseczka pozostawia Twoją skórę oczyszczoną i promienną. Twoja cera będzie rozjaśniona i zmiękczona dzięki takim składnikom jak: biała glinka, owies, słodka pomarańcza i kanarecznik. Odpowiednia dla każdego rodzaju skóry, także dla mężczyzn i nastolatków. Stosować o każdej porze roku, zwłaszcza wiosną i latem.

Sposób użycia: wymieszać 2 łyżeczki maseczki Opaline z 3 łyżeczkami wody i to wszystko! Kilka kropli Twojego fluidu na dzień lub na noc dostosuje maseczkę do potrzeb Twojej skóry. Nakładać grubą warstwę maseczki na twarz i szyję, omijając okolice oczu. Po 10 minutach zmyć czystą wodą. Powtarzać zabieg co dwa tygodnie. Idealnie jest stosować ją po użyciu peelingu Lumiere.

Skład:
KAOLIN, AVENA SATIVA*, CANARIUM LUZONICUM, CITRUS DULCIS*
* Składnik z rolnictwa ekologicznego

100% wszystkich składników pochodzenia naturalnego
10,15% ogółu składników pochodzi z upraw ekologicznych
Kosmetyk naturalny i organiczny certyfikowany przez ECOCERT SAS GREENLIFE.
Bez sztucznych dodatków, barwników, konserwantów, zapachów czy substancji pochodzenia zwierzęcego. Nie testowany na zwierzętach.

W inci zainteresował mnie składnik Canarium luzonicum, czyli drzewo kanarkowe, kanarecznik.
Żywica otrzymywana z drzew kanarkowych (zw. Elemi) jest w kosmetyce ceniona za wygładzanie zmarszczek, działanie antyseptyczne i ochronne skóry. Ma też kojący wpływ na mięśnie po wysiłku. W aromaterapii działa inspirująco, łagodzi stany depresyjne i wspiera stan psychicznego samopoczucia. Elemi był wykorzystywany w Europie od setek lat jako ratunek dla skóry oraz wchodził w skład słynnych maści leczących jak np. baum paralytique. Używany był przez siedemnastowiecznego medyka J.J.Wecker do leczenia rannych w walce żołnierzy. Egipcjanie używali go do balsamowania ciał, a późniejsze kultury wykorzystywały go do pielęgnacji skóry.



Peelingu Lumiere, wspomnianego w opisie stosowania maseczki przez producenta, nie posiadam, ale posiadam inne peelingi – stosowałam więc maseczkę po wcześniejszym, mechanicznym złuszczaniu cery. Rozrabia się ją bez problemu, ładnie łączy się z hydrolatami i tworzy puszystą masę glinkową. W stosowaniu nie odbiega od typowych maseczek na bazie glinki – tak samo się nakłada, nosi i łatwo zmywa. Dobrze jest w trakcie trzymania maseczki na twarzy zrosić ją wodą lub hydrolatem, bo po upływie kilku minut zaczyna lekko zasychać. Producent zaleca stosowanie jej co 2 tygodnie - ja używałam 1, 2 razy w tygodniu. Delikatność maseczki nie dopuściła do przykrych konsekwencji mojej nadpobudliwości w tym zakresie :).

Cera po jej użyciu natychmiast zyskuje na miękkości i gładkości - czuć to od razu podczas zmywania maseczki. Pory są czyste i zamknięte, nieco zmniejszone. Koloryt twarzy poprawia się delikatnie po kolejnych zabiegach i cera zyskuje na świeżości. Odczuwam działanie regeneracyjne - przebarwienia i niedoskonałości są mniejsze. Nie czuję ściągnięcia ani wysuszenia cery. Nałożony po niej fluid Aube D'ete pięknie podkręca działanie naprawcze i sprawia, że jestem ze swojej paszczy bardzo zadowolona :). O fluidzie już wkrótce...
Dodatkowym uprzyjemnieniem stosowania maseczki Opaline jest jej zapach. Zapachy to bardzo silna strona kosmetyków Douces Angevines - producent przykłada do ich tworzenia dużą uwagę i jest świadomy ich roli w naszym życiu. Początkowo w Opaline czułam ziołową miętę, jednak zapach ten zmienia się, ewoluuje i pomimo, że jest bardzo odświeżający, odprężający i znajomy nie potrafię go określić – po prostu trzeba go poczuć :).



Maseczka oprócz działania oczyszczającego, obiecywanego przez producenta, ma też widoczne działanie regenerujące. W obecnym, pozimowym okresie, idealnie trafia w potrzeby skóry. Odświeżenie kolorytu i wzmocnienie cery to jest właśnie to, czego od niej oczekiwałam, poza skutecznym oczyszczaniem oczywiście.
Kosmetyki Douces Angevines są mocno interesujące. Na stronie polskiego dystrybutora ToBeEco często bywają promocje, warto więc zaglądać.

Pani Joannie bardzo dziękuję za kontakt, możliwość współpracy i zawsze sympatyczne oraz profesjonalne rozmowy mailowe :).

26 komentarzy:

  1. brzi bardzo fajnie... jestem ostatnio leniwa i sięgam po gotowce już;) I w ogóle nie znam marki...
    :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też do pracusiów nie należę, ale jednak maseczki oczyszczające wolę w proszku. Mam wrażenie, że lepiej na mnie działają, kiedy są robione na świeżo.

      Usuń
  2. Ciekawa ta maseczka. Zajrzałam oczywiście na stronę TobeEco. Kosmetyki interesujące ale ceny, niestety, zaporowe. Chyba faktycznie trzeba polować na promocje :)

    OdpowiedzUsuń
  3. lubię maseczki na bazie glinki, ale bardziej podchodzą mi gotowe maseczki niż te do mieszania z wodą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, tak jak pisałam wyżej Pati, wolę w proszku. Ale to kwestia gustu :)

      Usuń
  4. brzmi bardzo zachęcająco, chociaż marki nie znam w ogóle. przydałaby mi się taka oczyszczająco regenerująca maseczka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie mi się też taka marzyła - oczyszcza, regeneruje :)))

      Usuń
  5. Bardzo mnie zaciekawiła ;) Super że oczyszcza i regeneruje:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bajeczna maseczka i to z żywicą! Uwielbiam zapach żywic :) I bardzo lubię glinki i to właśnie takie proszkowe :) Marka bardzo ciekawa, szkoda, że ceny ciut szaleńcze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Glinki to jest to :))))
      Ja też bardzo lubię żywiczne zapachy!

      Usuń
  7. Ta maska to coś dla mnie (no gdyby nie cena). Po tych wszystkich moich chorobach czuję przymus tonalnego odnowienia skóry.

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo mnie zaintrygowała, lubię takie proszkowe cudeńka

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj chętnie bym ją wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń