czwartek, 23 kwietnia 2015

Pachnące świece z Pszczelej Dolinki

Pszczela dolinka, oprócz kosmetyków na bazie miodu, oferuje szereg produktów opartych na wosku pszczelim z kategorii zapachowej. Mam ich woreczki zapachowe, pachnotki i oczywiście świece, o których dzisiaj Wam napiszę. W łapki wpadły mi 3 ich wersje:
- żywiczny cedr
- jaśminowy wieczór
- róża wiosenna
Wykonane są z niezwykłą precyzją i pomysłowością.


Przeczytajcie, co o swoich świeczkach pisze Pani Joasia.

Z wosku pszczelego wyrabiam i ręcznie dekoruję urocze świeczki, pachnące lekko miodem i charakterystycznym, miłym zapachem wnętrza ula. Do świeczek dodaję też różne olejki eteryczne - podczas spalania takiej świeczki zapachowej unosi się ciepły zapach kwiatów, ziół, drzew, przypraw...
Świeczki ręcznie ozdabiam suszonymi roślinami, mchem, gałązkami, korą, drobnymi owocami, suszonymi plasterkami cytrusów, maleńkimi szyszeczkami tuji i delikatnymi kwiatuszkami z materiału. Czasem dodaję goździków, ziół, płatków kwiatowych. Tworzę z nich kompozycje, nadające świeczce klimatycznego i niepowtarzalnego uroku. Dekoracje i ozdoby na świeczkach nie spalają się - grubość świeczki i knota jest tak dobrana, aby podczas spalania pozostała cieniutka ścianka, chroniąca zdobienia.
Świeca z wosku pszczelego, oryginalnie, ręcznie zdobiona, sprawdzi się na pewno jako niepowtarzalny i miły prezent.



Świece to małe dzieła sztuki. Nie tylko wyglądają zjawiskowo, ale także przepięknie pachną! Zapach jest dobrze wyczuwalny zanim zapalimy świece. Gdy wosk zaczyna się topić woń unosi się bardzo delikatnie i nie jest nachalna. W moim przypadku to wielki plus. Świece zapachowe zazwyczaj zdmuchiwałam bardzo szybko, bo intensywność zapachu przyprawiała mnie o mdłości. W przypadku tych egzemplarzy nic takiego nie ma miejsca - mogę cieszyć się nastrojem jaki daje ich płomień, otoczona ich subtelnym zapachem, ale bez groźby bólu głowy. Jest to coś w rodzaju poświaty zapachu, mam wrażenie, że nie palę świecy tuż obok, tylko wiatr przyniósł jej woń. Dla mnie bajka! Wielbiciele mocnych doznań zapachowych mogą być rozczarowani.
Na zdjęciach widzicie jak ładnie wypalają się świece - pozostaje zewnętrzna ścianka, która zapobiega zapaleniu się dekoracji. No nie mogłam się powstrzymać i zanim zabrałam się za robienie zdjęć jedną już zaczęłam palić...
Świeca różana pachnie wilgotnym od rosy krzewem różanym - zapach mokrego, odymionego, drzewa różanego. Nie lubię różanych zapachów, ale ten jest tak piękny, że nawet mnie oczarował. Wersja jaśminowa pachnie prawdziwym jaśminem. Mocno zmysłowy, ciepły i jednocześnie przytulny zapach. Najbardziej jednak zakochałam się w świecy żywiczny cedr - jest to zapach żywicy i leśnego pnia. Coś niesamowitego! Nie ma w nim nic sosnowego, a trochę się tego obawiałam. Jest żywicznie z dodatkiem omszałej i wilgotnej kory drzewnej. Szał!




Są to pierwsze zapachowe świece, które polubiłam i które palę namiętnie z ogromną przyjemnością. Chyba zatem nie muszę pisać nic więcej :).