Poniżej zbiorowy przegląd używanych przeze mnie kostek.
masło shea, olej palmowy, olej rycynowy, olej kokosowy, NaOH.
Potem są dodatki i olejki zapachowe właściwe dla danego mydła.
Ja używałam mydełek:
- z trawą cytrynową
- tweedowe
- lawendowe
- piżmo
- czarna porzeczka
- próbki: dakar, laurka, amfa (hahahaaaaa :D)
- z trawą cytrynową
- tweedowe
- lawendowe
- piżmo
- czarna porzeczka
- próbki: dakar, laurka, amfa (hahahaaaaa :D)
Mydełka są lekkie, suche, nie ciągną się i nie rozmiękają, trzymają formę do ostatniego użycia. Pienią się bardzo dobrze, piana jest gęsta, miękka i przyjemna. Różnice w działaniu są subtelne - jedne ciut dogłębniej oczyszczają i lekko napinają (dakar, trawa cytrynowa), inne troszkę bardziej zmiękczają (porzeczka, lawenda, tweed), pozostałe piękniej wygładzają (piżmo, laurka, amfa). Na pewno natomiast wszystkie fantastycznie pachną i cudownie myją! Nie wysuszają skóry, nie podrażniają, dobrze odświeżają i dają ogromną radochę. Idealne do twarzy, higieny intymnej i całego ciała.
Mydełka kosztują niedużo, ja kupowałam po 4-8 zł. Są dość wydajne jak na ręcznie robione kostki, poza dakarem, którym jest nieprzyzwoicie wydajny - zauważyłam też, że jest najbardziej suchym i najlżejszym z mydeł. Idealnie sprawdzają się na prezent. Miałam sporo mydełek w podwójnych, potrójnych ilościach, które porozdawałam i wszyscy obdarowani są zachwyceni. Skuście się koniecznie.