czwartek, 31 października 2013

Syryjskie mydła Alepia



Na zdjęciu część ostatnich zakupów:
- alepia, tradycyjne mydło, 40% oleju laurowego
- alepia, mydło z olejem z nigelli
Jak widzicie poszłam w mydlaną klasykę :).

Jeśli chodzi o syryjskie mydła marki alepia to jestem ich wielbicielką od lat wielu. Były to jedne z moich pierwszych mydeł naturalnych i kocham je nieprzerwanie od ponad 4 lat.

poniedziałek, 28 października 2013

Oswajanie makijażu

Wyobraźcie sobie, że postanowiłam zaszaleć :) i nabyłam na iherbie produkty do makijażu! Tylko dwa, ale jeśli nauczę się ich używać to będzie znaczyło, że mój makijaż, robiony obecnie 3 kosmetykami, będzie wymagał ich aż 5! Ogromny przeskok :)



Oczywiście nauka korzystania z błyszczyka nie jest mi niezbędna - aż tak tępa nie jestem! Ale co do linera moje lęki są bardzo konkretne... i na pewno uzasadnione.

czwartek, 24 października 2013

The best of porażki 2012-2013

Moje zakupy naturalne nie są niestety wyłącznie pasmem sukcesów. Szkoda.
Początkowo zaliczałam więcej wpadek, teraz lepiej wiem czego potrzebuję, co mi szkodzi - pozwala mi to do pewnego stopnia ograniczyć zakupowe wpadki, ale niestety wyeliminować się ich nie da.

Zrobiłam rachunek sumienia w temacie największych porażek kosmetycznych ostatnich 2 lat :) a oto efekty.

piątek, 18 października 2013

serum z wit.C - NuFountain i nie tylko

Witamina C, czyli kwas askorbinowy, bardzo korzystnie wpływa na skórę i procesy w niej zachodzące. Wspomaga oddychanie komórkowe, wpływa na wytwarzanie kolagenu, działa antyoksydacyjnie. Jest też bardzo skuteczna w rozjaśnianiu przebarwień, gojeniu się niedoskonałości i odzyskiwaniu pożądanego kolorytu cery.
Maksymalne stężenie, przynoszące najszybsze efekty, to 20%.

czwartek, 17 października 2013

Moje specyfiki okołooczne




Przedstawiam mój obecny zestaw do pielęgnowania okolic oczu.
Nie jest zbyt obszerny, ale skuteczny.
Stosuję prewencję przeciwzmarszczkową, więc wybieram konkretnie działające smarowidła.
Najbardziej lubię kremy, które silnie odżywiają i nawilżają a jednocześnie nie są tłuste i szybko się wchłaniają. Tak, wiem, takie kremy każda z Was chciałaby mieć :). A ja mam właśnie!

poniedziałek, 14 października 2013

Czym myję włosy, czyli co aktualnie stoi pod prysznicem

Z szamponami naturalnymi mam pewien problem. Nie potrafię się im oprzeć. To moja największa słabość.
Z wypiekami na twarzy wyszukuję ciągle nowe, powstrzymuję się przed ich zakupem, wmawiam sobie, że następne nie są mi potrzebne, wyjmuję wszystkie szamponowe zapasy celem uświadomienia sobie ich ilości, po czym kupuję kolejny…

Ze względu na rodzaj włosów gustuję w szamponach oczyszczających, przeznaczonych do włosów skłonnych do przetłuszczania. Nie lubię gdy szampon zbyt mocno wygładza włosy, uwielbiam, kiedy lekko zwiększa ich objętość bez jednoczesnego puszenia. Nie toleruję obciążania, elektryzowania, przyklapu i matowienia ich naturalnego blasku. Najbardziej cenię szampony, które przedłużają świeżość włosów.

piątek, 11 października 2013

Henna - to jest to!

Znalazłam wolną chwilkę w przedostatni weekend września, szczęśliwie okazało się, że moja córka również dysponuje czasem i chęcią, więc strzeliłyśmy sobie obie hennę :). Jak robić bałaganić to hurtem…
Używałyśmy czystą hennę khadi – kolor red.

Trzeba liczyć się z tym, że kolor po farbowaniu zależy od koloru wyjściowego. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że ta sama farba u każdego da nieco inny efekt :) bardzo to lubię, to takie niechemiczne! Dodatkowo każde kolejne farbowanie tym samym kolorem pogłębia odcień.

czwartek, 10 października 2013

Heroizm po polsku!

Pewne zachowania wzbudzają moje nieustanne zdziwienie. Niektóre wielokrotnie. Nie wiem, czy jestem tak tępa, że nie mogę ich ogarnąć, czy na tyle normalna, by nigdy nie przestały mnie zaskakiwać.

Poniedziałek rano. Dziewczyna wchodzi do pracy zasmarkana, z gorączką, krwistoczerwonymi wybroczynami na twarzy od kaszlu, plująca zieloną flegmą. Pytam po co przyszła, przecież jest chora. Nic to, da radę. Pytam co lekarz powiedział. Nie była u lekarza, bo po co, przecież jakby poszła to by jej kazał w domu siedzieć...
Moim zdaniem miałby rację, też bym wolała, żeby została w domu!

Mordoupiększacze

Jest to pierwszy post z serii postów na życzenie :)
Mordoupiększacze, czyli maski, glinki i peelingi na życzenie Beeets.

Glinki uwielbiam. Najbardziej te sypkie, do własnoręcznego wymieszania. Pasty niby wygodniejsze, ale nie dają dużych możliwości modyfikacji. A ja kombinować lubię :)

Glinki w proszku rozrabiam z dowolnym hydrolatem i dodaję 3-4 kropelki oleju, na jaki mam aktualnie ochotę. Zdarza się też dość często, że dodaję do papki jakiś nawilżacz, albo składnik aktywny w ilości 2-3 kropelek – panthenol, nawilżacz cukrowy, kwas hialuronowy, płynne ekstrakty owocowe, stężony aloes itd.
Często też mieszam ze sobą różne rodzaje glinek, choć ta metoda ma swoich przeciwników. Nie rozumiem co jest w tym złego, nic przykrego z tego powodu mnie nie spotkało, więc robię swoje nie przejmując się oponentami.
Poświęćcie rozrobieniu glinki chwilę. Nie nakładajcie smutnej, tępej i gnoistej masy na twarz. Porozcierajcie dokładnie składniki do momentu, aż lekko spuchną, będą delikatnie puszyste. Zauważyłam, że maska przygotowaną w taki sposób zwiększa swoją siłę działania.

środa, 9 października 2013

Niezastąpiony odżywkowo Dr.organic

Odżywki do włosów dr. organic skradły me serce :)
Przepiękne składy, cudowne właściwości, ładne, niewyszukane opakowania i totalnie beznadziejna dostępność...
Uwielbiam ich odżywki. Mają dość gęstą, zwartą konsystencję, ale nie na tyle, aby sprawiała niemożliwe do ogarnięcia trudności w obsłudze - trzeba się trochę natrząść, ale daję radę. Zapachy, choć nie zawsze moje ulubione, nie są nachalne. Nawet jeśli dana nuta zapachowa nie leży w moim guście, to nie jest na tyle mocna, żeby dawała się we znaki. Wszystkie sprawują się wspaniale, różnią się tylko detalami i nasileniem działań w poszczególnych zakresach.


niedziela, 6 października 2013

Ciała smarowanie

Zaczęły się chłodniejsze dni, więc nieuchronnie zbliża się moja wzmożona, acz nierówna walka z niechęcią do balsamowania ciała. No nie lubię! Masła do ciała, balsamy, olejki są fantastyczne - uwielbiam je kupować, oglądać, lubię je mieć. Problem zaczyna się wtedy, gdy trzeba ich użyć. Zawsze mam sto powodów, dla których muszę tą czynność odłożyć na później, odłożyć na następny dzień, odłożyć na kiedyś tam.
Na szczęście znalazłam kilka balsamów, które nie zostawiają tłustej powłoki na skórze (główny powód mojej niechęci) a jednocześnie bardzo dobrze odżywiają, nawilżają i szybko się wchłaniają. Nawet do takich balsamów mam jednak długie zęby, lecz zdecydowanie chętniej po nie sięgam. Dwa z moich ulubionych smarowideł akurat mam na stanie, więc przedstawiam je poniżej, wraz z resztą mojej aktualnej, balsamowej ekipy.

wtorek, 1 października 2013

Różowo mi!

Jak już wiecie moje zdolności do makijażu są mocno dyskusyjne (delikatnie mówiąc) i ograniczam go do minimum. Czasem jednak talent mnie męczy i mam ochotę rozwinąć skrzydła. Chwilowy zapał trwa zwykle kilka dni i kończy się kolejnym różem w mojej szufladzie. Do nakładania różu (bądź bronzera) mam wyjątkowy antytalent... dość wspomnieć, że swojego czasu pełniłam zaszczytną funkcję Prezesa Klubu Różowych Ciap, zrzeszającego dziewczyny o podobnych jak ja umiejętnościach makijażowych :). Mam wrażenie, że z klubu ostałam się tylko ja..... reszta już dawno załapała o co w tym wszystkim chodzi. Ale ponieważ kapitan opuszcza pokład ostatni to trwam na stanowisku! Może i wciąż nie umiem się malować, ale przynajmniej swojej prezesurze nie mam nic do zarzucenia!