wtorek, 3 marca 2015

Miętowy zestaw włosowy John Masters Organic

Kosmetyki john masters organics miały u mnie swoje 5 minut dość dawno temu. Testy wypadały różnie - lepiej, gorzej i świetnie. Nie zakochałam się jednak w nich na stałe. Przypomniała mi o tej firmie Ania z BeMyBio, dorzucając mi do zakupów próbkę ich szamponu regenerującego. Efekty jej użycia były na tyle zachęcające, że skusiłam się na świąteczny zestaw włosowych miniatur.

Wybrałam zestaw składający się z szamponu oczyszczającego i odżywki miętowej. Odżywkę rozmaryn i mięta miałam już kiedyś w pełnowymiarowym opakowaniu i nie zachwyciła mnie. Zbyt słabo odżywiała. W porównaniu z kosmetykiem posiadanym dobre 3 lata temu mogę pochwalić zmianę zapachu - jest teraz mniej słodki, bardziej ziołowo - miętowy. Poprzednia wersja zapachowa mnie męczyła, obecną bardzo lubię. Niestety siła odżywiania się nie zmieniła, wciąż jest dla mnie zbyt słaba. Nawilża znośnie, ale też bez szału. Mogę ją natomiast położyć na całą długość włosów i zahaczyć również o skórę głowy bez ryzyka obciążenia. Ładnie odbija włosy u nasady i sprawia, że dobrze się układają, zyskują nawet trochę na objętości. Rozczesywanie idzie bardzo gładko. 
Bardziej więc widzę działanie stylizacyjne niż pielęgnacyjne :). Fajne to i w ogóle, ale nie spełnia moich oczekiwań w kategorii odżywiania włosów.

Szampon z miętą i wiązówką błotną bardzo mi się spodobał. Ma za zadanie stymulować skórę głowy, odżywiać cebulki, kontrolować wydzielanie sebum i zwiększać objętość włosów. 
Pięknie oczyszcza nie ściągając przy tym skóry głowy, jak to robią niektóre szampony oczyszczające. Na skalp działa naprawdę dobrze. Pieni się dość mocno. Ma konsystencję gęstego żelu - dzięki temu, pomimo niezbyt praktycznego opakowania, nie wylewa się z niego. Pachnie delikatnie miętą. Plącze włosy umiarkowanie, nie przyspiesza ich przetłuszczania, włosy są błyszczące. W duecie z odżywką miętową zwiększenie objętości można zauważyć, ale nie liczcie na spektakularne efekty. Wydajność nie jest zła, nawet dobra, ale i tak skończył mi się bardzo szybko. Wiem, że miał jedynie 60 ml - opakowanie pełnowymiarowe ma pojemność 236 ml, czyli prawie czterokrotnie większą. Może się skuszę...

Poniżej składy:
Hahahaaa :)))
Pod prysznicem specjalnie ustawiam butelki tą stroną :). Dla ignorantów i zacofańców, nie znających japońskiego (takich jak ja!), wklejam bardziej przyswajalną wersję składów:

Skład szamponu:
Aqua (water), aloe barbadensis leaf juice*, sodium cocoamphodiacetate, decyl glucoside, babassuamidopropyl betaine, panthenol, hydrolyzed soy protein, sorbitol, peppermint oil, mentha viridis (spearmint) leaf oil, guar hydroxpropyl trimonium chloride, spiraea ulmaria extract, sodium pca, sodium benzoate, potassium sorbate, eucalyptus globulus leaf oil, smithsonite extract, hyaluronic acid, linum usitatissimum (linseed) seed oil*, borago officinalis seed oil*, helianthus anuus (sunflower) seed oil*, simmondsia chinensis (jojoba) seed oil*, oenothera biennis (evening primrose) oil*, tocopherols
* Certified Organic

Skład odżywki:
Aloe barbadensis (aloe vera) leaf juice, aqua, behentrimonium methosulfate, cetearyl alcohol, panthenol (vitamin B5), hydrolyzed soy protein, hydrolyzed wheat protein, sorbitol, simmondsia chinensis (jojoba) seed oil, cocos nucifera (coconut) oil, linum usitatissimum (flax) seed oil, helianthus annuus (sunflower) seed oil, borago officinalis (borage) seed oil, lecithin, tocopherol, sulfur, citric acid, arnica montana (arnica) flower extract, camellia sinensis (white tea) leaf extract, chamomilla recutita (chamomile) extract, calendula officinalis (calendula) flower extract, equisetum hiemale (horsetail) extract, foeniculum vulgare (fennel) seed extract, lonicera japonica (honeysuckle) flower extract, hyaluronic acid, potassium sorbate, sodium benzoate, mentha piperita (peppermint) oil, rosmarinus officinalis (rosemary) leaf oil, rosa canina (rose) flower oil, geranium maculatum (geranium) oil, mentha viridis (spearmint) leaf oil, nardostachys jatamansi (spikenard) rhizome/root extract, limonene


Miniaturki kosmetyków uważam za bardzo dobry pomysł. Każdy producent powinien mieć takie w stałej ofercie. Szkoda, że nie ma :).