Od producenta:
Maseczka zawiera owocowy kompleks komórek macierzystych, przeciwutleniacze - ciemne kakao i awokado, enzymy oraz witaminę E. Łagodzi stany zapalne, dotlenia i nawilża, ułatwia wchłanianie przez skórę składników aktywnych. Głęboko odżywia suchą, zniszczoną skórę, pobudzając odnowę komórkową. Sprawia, że cera jest miękka, gładka i zdrowa.
Sposób użycia:
Nanieść równomiernie na czystą, suchą skórę. Unikać obszarów oczu i warg. Pozostawić na 10 minut. Spłukać czystą, zimną wodą. Używać 1-3 razy w tygodniu, w zależności od potrzeb.
Skład:
Aloe barbadensis juice*, theobroma cacao (cocoa) powder*†, vegetable glycerin, theobroma cacao (cocoa) butter*, cetyl alcohol, cetearyl glucoside, butyrospermum parkii (shea) butter*†, persea gratissima (avocado) and cocos nucifera (coconut) oils*, cyamopsis tetragonolobus (guar) gum*, sclerotium gum, caprylic/capric triglyceride, saccharum officinarum (sugar cane) juice*, fruit stem cells (malus domestica, solar vitis) and bioactive 8 berry complex*, coffea arabica (coffee) extract*, tocopherol (vitamin E), resveratrol, ubiquinone (CoQ10), helianthus annuus (sunflower) and simmondsia chinensis (jojoba) oils, lecithin, phenethyl alcohol, ethylhexylglycerin, camellia sinensis (white tea) extract*†
* Certified Organic
† Fair Trade
Maseczka pachnie gorącą czekoladą tak realistycznie, że trzeba wiele silnej woli by jej nie zjeść nawet u osoby, która nie lubi czekolady! A w trakcie trzymania jej na twarzy pokusa jest prawie nie do zniesienia.
Konsystencja jest gęsta, do złudzenia przypomina roztopioną tabliczkę tego zdradzieckiego przysmaku. Jak widzicie czekolada czyha na każdym kroku :).
Maseczka ma ogromne właściwości odżywcze i regeneracyjne. To zastrzyk odnowy dla mojej cery. Po kwadransie z tym kosmetykiem skóra jest bardziej gładka i miękka, sprężysta. Pomaga w walce z pozostałościami po niedoskonałościach - zauważyłam, że ładnie przyspiesza ich znikanie i pomaga w powrocie skóry do właściwego kolorytu. Nie można jej też odmówić nawilżania. Najbardziej lubię nakładać ją po zastosowaniu maseczki silnie oczyszczającej - wówczas pokazuje najlepiej co potrafi. Nie zapycha i nie uwydatnia porów. Ma tłustawą konsystencję, ale zostawiana na twarzy lekka warstewka nie jest tłusta - to wrażenie jak po nałożeniu silnie odżywczego kremu i lekkim spłukaniu jego nadmiaru. Zazwyczaj nie używam już po niej żadnego kremu, tylko od razu makijaż mineralny. Minerały trzymają się bez zarzutu, nie zbierają się w załamaniach bardziej niż zazwyczaj a cera nie błyszczy się szybciej.
Jest skuteczna, wydajna i przepyszna :). Moim skromnym zdaniem po prostu trzeba ją mieć!
Andalou naturals jest dostępne na iherbie.