Przygotowanie serum jest banalne. Otrzymane i odmierzone produkty:
15 ml hydrolat rumiankowy eko.
10 ml gliceryna roślinna
4,5 g kwasu laktobionowego
0,35 g eco konserwant proszek
wsypujemy do zlewki i mieszamy do rozpuszczenia wszystkich składników.
Aaaa, przepraszam - trzeba to jeszcze przelać do przysłanej w zestawie buteleczki z pipetką i nakleić wypisaną wcześniej etykietkę :).
Zgodnie z opisem serum składa się wyłączenie z aktywnych składników, działających kompleksowo na skórę. Hydrolat rumiankowy, gliceryna oraz kwas laktobionowy wzmacniają procesy naprawcze skóry, łagodzą stany zapalne, podrażnienia i zaczerwienienia.
Serum należy stosować raz dziennie, okresowo. Po zużyciu porcji zalecane jest zrobienie kilkutygodniowej przerwy. Aplikujemy je na wilgotną skórę, delikatnie wmasowując niewielką porcję, aż do całkowitego wchłonięcia. Należy je zużyć w ciągu 3 miesięcy i przechowywać w lodówce.
Już w trakcie otwierania buteleczek i torebeczek coś mnie tknęło... miałam ochotę zastąpić przynajmniej połowę gliceryny kwasem HA i hydrolatem. Ale doszłam do wniosku, że nie będę cwaniakować, żeby nie wyszło jak z ciastem (mam wrodzony problem ze stosowaniem się do przepisów - potrafię je modyfikować już na etapie spisywania, przez co ciasta mi się nie udają). I co? I żałuję.
Taka ilość gliceryny to absolutnie kiepski pomysł! Serum zakleja mi twarz, mam wrażenie jakbym się smarowała rozwodnionym klejem. Serum nie wchłania się do końca, pozostaje na twarzy w formie lepiącej i niemiłej warstwy.
Do twarzy nie dałam rady używać. Po 4 wieczornych sesjach budziłam się z nabrzmiałą skórą i czułam dużą ulgę po porannym zmyciu zaklejającej powłoki. Zużyłam na ramiona i ręce, gdzie też nie chciało się wchłonąć i przeraźliwie się kleiło. Na szczęście było go tylko 30 ml, więc szybko poszło. Oczywistym jest, że na takim obszarze wystarczyło na kilka razy i żadnych efektów nie zauważyłam.
Moim zdaniem upchanie w 30ml serum do twarzy aż 10ml gliceryny nie mogło się skończyć sukcesem. Czułam to od razu i żałuję, że nie posłuchałam intuicji.
Jest to tym bardziej dziwna sprawa, że sam sklep ecospa przy opisie gliceryny roślinnej, której w zestawie do zrobienia serum jest aż 33%, zaleca jej stosowanie w stężeniu 5-15% (TU opis sklepu). Czyli zaleca użyć ponad dwukrotnie mniejszą ilość niż w zakupionym przeze mnie produkcie.
Nie ukrywam, że jestem zaskoczona i rozczarowana tą sytuacją.
PS. Małe wyjaśnienie.
To nie jest tak, że wybrałam sobie takie oto serum, z takim oto składem, a teraz siedzę i marudzę, bo mi się skład nie podoba... To nie tak :).
Kupowałam serum ze składem opartym na HA (bez gliceryny). Po wymieszaniu zrobiło się tak gęste, że nie można go było wyciągnąć z buteleczki. Po moich pytaniach odnośnie konsystencji sklep przysłał mi nową, ponoć lepszą, wersję z gliceryną właśnie. Zresztą nie tylko mi - to była jakaś większa akcja wymiankowa dotycząca tego serum, bo koleżanka też je dostała a nie zgłaszała sklepowi uwag co do wersji z HA.
Tak więc dokonując zakupu wybrałam serum z kw. laktobionowym na hydrolacie i HA. Wersję na glicerynie otrzymałam jako tą poprawioną, nie wybierałam jej sama.