poniedziałek, 25 listopada 2013

Na długie, zimowe wieczory...

Zima już za rogiem, więc na długie zimowe wieczory polecam grzańca na piwie :).

Piwo słynie ze swych leczniczych właściwości, korzystajmy zatem z dobrodziejstwa, jakby nie było, natury. Woda, chmiel, słód jęczmienny - składowo nie mam mu nic do zarzucenia!

Do przyrządzenia mojego ukochanego grzańca potrzebujemy niewiele:
- piwko, bez niego będzie ciężko, więc uwielbienie bądź chociaż sympatia dla piwa wskazane
cynamon, kawałek laski  (ewentualnie szczypta mielonego)
- imbir, 2-3 grubsze palsterki świeżego
- miód prawdziwy 2-3 łyżki w zależności od upodobań i miodu 
- połówka pomarańczy pokrojona w ćwierć-plasterki razem ze skórką
- goździki 4-6 szt
- czasem dodaję też gałkę muszkatołową i kardamon (po szczypcie)


Piwko wlewamy do małego garnka, stawiamy na gazie bądź płycie (co tam kto ma, grunt, żeby grzało), dodajemy całą resztę i podgrzewamy co jakiś czas mieszając. Ja lubię baaardzo gorącego grzańca! A jak już wypiję to z uwielbieniem i rozkoszą wyjadam kawałki pomarańczy nasiąkniętej piwem i przyprawami. Prawdziwa rozkosz!

Komunikat:
Niepełnoletni upraszani są do wykorzystania w powyższym przepisie piwa bezalkoholowego :).

Ponieważ bywają osobniki od piwa stroniące (tak, tak Susabee - o Tobie myślę), zamiast grzańcem na piwie można umilić sobie długi, mroźny wieczór grzańcem z wina.

Ja przygotowuję go na bazie czerwonego wina półwytrawnego (czasem różowego).
Będziemy potrzebować:
- wino czerwone oczywiście
- pół pomarańczy ze skórką, kroimy w ćwierć-plasterki
- cynamon - pół laski lub większą szczyptę
anyż 2-3 gwiazdki (uwielbiam zapach anyżu!)
- goździki 7-8 szt.
- miód prawdziwy do smaku (2-3 łyżki)

Dodawane przyprawy można dowolnie modyfikować - wino oprócz powyższych lubi kardamon i gałkę muszkatołową. Wszystko wlewamy i wrzucamy do garnka, podgrzewamy powoli, przelewamy do kubeczka i delektujemy się smakiem :).


Ile miałam przyjemności w przygotowywaniu tego postu możecie się domyśleć :).
Zapewniam, że eksponaty prezentowane na zdjęciach nie tylko wyglądały apetycznie, ale i fantastycznie smakowały!

A jako podsumowanie przedstawię Wam moją osobistą refleksję z dziennika praktyka :).
Grzaniec (czy to na piwie czy na winie) będzie zdecydowanie lepszy, jeśli podgrzejecie go i zostawicie na pół godzinki, aby smak i zapach przypraw rozkwitły w ciepłym napoju. Potem podgrzejcie go jeszcze raz i wypijcie - smak nabiera zdecydowanej głębi, napój jest bardziej aromatyczny. Różnica ogromna, więc warto przecierpieć te 30 minut.

Oczywiście moim zamiarem nie jest namawianie Was do picia alkoholu.
Uważam jednak, że wszystko jest dla ludzi a kubeczek grzanego wina lub piwa, wypity w zimowy wieczór z osobą, która skradła Wasze serce, nie zrobi krzywdy. Do tego świece zamiast telewizora i wychodzi nam romantyczny wieczór we dwoje z grzańcem w tle.


4 komentarze:

  1. Ale się rozmarzyłam :) Uwielbiam zarówno grzane piwo jak i wino, choć w domu często mam lenia by takowe sobie przyrządzać. Już nie mogę doczekać się kiermaszu na krakowskim rynku gdzie grzanego winka pod dostatkiem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzane wino na krakowskim rynku -mmmmmmmmm!!
      Teraz to i ja się rozmarzyłam :) :)

      Usuń
  2. cóż w tym roku nici z takich pyszności - nie będę karmiła winem Hani, ale za rok muszę koniecznie spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaaa :) a może by Hani zasmakowało? :D żartuję oczywiście *-:
      Dla takiego Słodziaczka jak Twoja Hania to można sobie bez żalu odmówić wszystkiego :)

      Usuń