czwartek, 19 czerwca 2014

Tymiankowa przygoda...

Spotkała mnie niedawno niezbyt miła niespodzianka.
Otóż sięgnęłam do szafki kosmetycznej celem wstawienia pod prysznic żelu tymiankowego do mycia twarzy sylveco, zakupionego parę miesięcy temu, i widzę, że na dnie jest biały, mleczny i gęsty osad. Próbowałam go wymieszać, ale nie było to zbyt łatwe i dodatkowo dość silnie matowiło żel, który przecież powinien być klarowny.
Kosmetyk stał w zamykanej szafce, w pokoju, nie w łazience. Zjawisko to nie mogło być zatem spowodowane niewłaściwymi warunkami przechowywania (temperatura pokojowa, brak wilgoci i nasłonecznienia). Dodatkowo data ważności żelu to listopad 2014, więc nie ma również mowy o przeterminowaniu. Dziwna sprawa.


Napisałam do producenta z pytaniem o jego przydatność do używania i załączyłam zdjęcia kosmetyku, ale producent nie chciał ze mną gadać. Widocznie ma ważniejsze rzeczy na głowie :).
Zwróciłam się więc o pomoc do niezawodnej Pani Marioli z iwos.pl, od której żel ten zakupiłam. Pani Mariola uratowała honor producenta z nawiązką, udowadniając po raz kolejny, że zawsze mogę na nią liczyć. Sylveco udzieliło Jej poniższych wyjaśnień:
"Biały kolor to wytrącony glukozyd laurowy - substancja myjąca, która jeśli wcześniej była przechowywana w zimnym pomieszczeniu może się wytrącić po przeniesieniu do ciepła. Po jakimś czasie żel powinien dojść do siebie, ale jeśli glukozydu wytrąciło się dużo, to może już nie wrócić do poprzedniego stanu. Żel nie zepsuł się, można go używać, nie będzie miało to wpływu na jego działanie."
Pomimo zapewnień producenta o zdatności żelu do użytku, Pani Mariola przysłała mi nową buteleczkę produktu. Bardzo, bardzo dziękuję! Tym bardziej doceniam ten gest, że przecież ze strony sklepu do żadnych nieprawidłowości nie doszło.
Tej wersji z białym osadem boję się używać do twarzy... może i twarz nie najnowsza, może i nienajpiękniejsza, ale jednak moja i troszkę się o nią martwię. Felerny egzemplarz zużyję do mycia pędzli i opakowań kosmetycznych - na pewno będą zachwycone.



W ten oto sposób na podprysznicową półeczkę trafił zupełnie świeżutki, ciepły jeszcze rzec można, tymiankowy żel do mycia twarzy. Zapach wersji tymiankowej bardziej mi odpowiada niż rumiankowej, bo jest bardziej wyrazisty. W działaniu są tak podobne, że trudno wyłapać różnice (o żelu rumiankowym pisałam TU). Mam wrażenie, że tymianek jest odrobinę mocniejszy w działaniu oczyszczającym. Co nie zmienia faktu, że myje delikatnie, nie podrażnia i skutecznie usuwa z twarzy brud, osad oraz nadmiar tłuszczu. Skóra jest lekko napięta, ale nie naciągnięta, gładka i przyjemna w dotyku. Dobrze koi podrażnioną twarz i wspomaga jej powrót do dobrego stanu w przypadku problemów z cerą. Najbardziej lubię używać go do porannego, delikatnego mycia twarzy po nocy. Ale do zmywania makijażu i naleciałości całego dnia sprawdza się także świetnie. Opakowanie bardzo fajne, praktyczne, zgrabne i dobrej jakości. Pompka działa bez zarzutu podając właściwą ilość produktu. Jedna porcja całkowicie wystarcza na umycie twarzy i szyi, więc wydajność nie jest zła.


Jak wiecie moimi najukochańszymi myjadłami ryjkowymi są mydła :), ale czasem lubię trochę odmiany pielęgnacyjnej. I w ramach takiej odmiany właśnie żel tymiankowy bardzo dobrze się sprawdza.
Pasuje nie tylko mi - po stopniu ubytku mogę z całą pewnością stwierdzić, że mąż i córka używają go równie ochoczo :).

Skład:
Woda, Glukozyd laurylowy, Gliceryna, Ekstrakt z tymianku pospolitego, Panthenol, Kwas jabłkowy, Wodorowęglan sodu, Benzoesan sodu, Olejek tymiankowy