środa, 23 marca 2016

Listonosz puka dwa razy...

Puk, puk.
Kto tam?
Malkontencki listonosz :DDDD
Drzwi otworzyłam, pies się rzucił listonoszowi do gardła (no dobra.... do kolan... a w dodatku szaleńczo machając ogonem... i z zamiarem zalizania na śmierć a nie gryzieniem...), ale chłop dzielny, atak przetrwał (chociaż coś tam o porwaniu mamrotał... psa oczywiście - na mnie nie spojrzał) i paczkę wręczył.




Malkontentka wyznaje chyba zasadę, że dzień bez uszczęśliwienia kogoś dniem straconym! Szerokim gestem rozdaje uśmiechy na blogowych twarzach :). Kochana dziękuję Ci serdecznie za tego wspaniałego zajączka :). Nic z tego nie znam, nic nie miałam. Serio. Wszystko cudnie pachnie i tak wiosennie wygląda. Mgiełkę do ciała zamierzałam kupić, więc trafione w dziesiątkę :). Z przyjemnością poznam te wspaniałości!
Dziękuję ślicznie :).

Ale to nie koniec zającowej rozpusty!
Otóż listonosz zapukał dziś znowu. Arika, pomna wczorajszych gróźb dotyczących jej porwania, dzielnie trwała tym razem schowana za moimi nogami. Tak, tak - Arika to pies obronny! Jak coś się dzieje, to trzeba jej bronić...
Paczka zupełnie niespodziewana, tajemnicza. Okazało się, że to nasza Weronika (zapraszam na blog Weroniki), "chrzestna mama" Ariki :))) :*, postanowiła dopieścić nas delikatesowo a naszą piesę rozrywkowo :D.



I to by było na tyle w kwestii odchudzania....
Ciasteczka gruszkowe obłędne, a żelkowe marchewki genialne :). Do tego przepiękna kartka.
Arika zakochana w małpce :D szalała z nią po mieszkaniu dobre pół godziny. Jak się trochę zmęczyła i nieco zwolniła tempo :D zrobiłam kilka zdjęć:





Jak widzicie poszewka na psiej kołderce w świątecznym klimacie :DDDD

Dziękuję Wam, Wy moje Zajączki *: *: