Ciekawa konsystencja - bardzo gęsta, plastyczna pasta, o silnych właściwościach oczyszczających i wygładzających. Czarne mydła kocham od dawna, ale z taką jego formą mam do czynienia po raz pierwszy.
Od producenta:
Afrykańskie czarne mydło DUDU Shealife to delikatne, naturalne mydło wyprodukowane w 100% ze składników naturalnych. Wykazuje działanie nawilżające i regenerujące.
Afrykańskie czarne mydło jest idealną podstawą pielęgnacji w przypadku skóry suchej, wrażliwej, zniszczonej, a także tej problematycznej, wymagającej specjalnej uwagi. Doskonale nawilża i regeneruje pozostawiając skórę w świetnej kondycji.
Mydło ma przyjemny zapach.
Dudu Shealife jest delikatnym mydłem, przeznaczonym do cery suchej, zniszczonej,wrażliwej, jak i tej problematycznej. Jego konsystencja ułatwia aplikacje, zachowując wszystkie walory higieniczne. Opakowanie zabezpiecza przed dostaniem się wody do kosmetyku, przedłużając jego żywotność. Składniki myda są w 100% naturalne pozbawione konserwantów i substancji zapachowych. Zawartość olejku z drzewa herbacianego pomaga w pielęgnacji skóry problematycznej, łagodząc wszelkie zmiany, a dodatek olejów normalizuje gospodarkę hydrolipidową skóry.
Sposób użycia: zalecane do codziennego stosowania jako preparat oczyszczający, unikać kontaktu z oczami.
Skład marzenie - shea, olej kokosowy, palmowy, kakaowiec, olejek tea tree. Same dobroci :).
Czarne mydło w paście shealife to bardzo mocno oczyszczająca pozycja. Trzeba podchodzić do niego z należytym mu szacunkiem i nie kombinować... tak ja to zrobiłam :D.
Otóż tak się ucieszyłam z jego silnie oczyszczających właściwości, że postanowiłam zrobić sobie z jego użyciem dłuższym masaż z wykorzystaniem szczoteczki do twarzy. Efekt olśniewającego oczyszczenia osiągnęłam, a jakże. W gratisie dostałam również lekkie "spalenie" skóry w paru miejscach twarzy - przy skrzydełkach nosa, na policzkach... Piekło, szczypało, skóra zeszła :). Ale bądźmy szczerzy - to nie wina produktu, tylko niewłaściwego jego użycia.
Tak więc moi mili bez szaleństw, nie idźcie na całość jak ja - rozwaga jak najbardziej wskazana. Jak we wszystkim :).
Mam nadzieję, że fragment dotyczący mojej niefrasobliwości w jego użyciu Was nie zniechęcił. Byłoby szkoda, bo produkt jest naprawdę świetny!
Konsystencja bardzo gęstej pasty. Wydajność jest oszałamiająca - wystarczy oderwać kawałeczek mieszczący się pod paznokciem by umyć całą twarz i mieć dużą, mięciutką piankę. Cera jest po nim gładka, dogłębnie oczyszczona, pory zwężone i zamknięte. Fantastycznie radzi sobie z problemami skórnymi i niedoskonałościami. Osoby z cerą problematyczną i tłustą będą nim zachwycone. Osoby o cerze normalnej, suchej również go pokochają, ale radziłabym używać nieco rzadziej niż codziennie. Ja w przypadku pogorszenia stanu skóry używam co drugi dzień, kiedy jest lepiej stosuję co 3-4 dni.
Mała drobinka mydła sprawiała czasem lekkie trudności w używaniu. Musiałam dobrze pilnować małego kawałeczka w trakcie jego zmydlania mokrymi dłońmi, by mi z nich nie uciekł. W zasadzie jakoś mocno mi to nie przeszkadzało, ale przez przypadek odkryłam, że może być łatwiej. Pastę w ilości jakiej potrzebuję na tydzień przekładam do małego pojemniczka i dodaję wody, tak żeby powstał rzadki płyn (mniej więcej 3-4 objętości wody na 1 objętość pasty). Pomimo dużej rzadkości płyn bardzo mocno się pieni i bardzo skutecznie oczyszcza. Producent zaleca trzymanie pasty z dala od wody celem przedłużenia jego żywotności (nie mówcie mu o moim procederze!), ale tydzień kontaktu z wodą mu nie szkodzi - nie zauważyłam, by z tak rozcieńczonym produktem cokolwiek złego się działo w ciągu 7 dni. A życie jest prostsze :).
Bardzo lubię czarne mydło w paście Shealife. Zawsze pomaga mi w przypadku zanieczyszczenia cery czy problemami z nią. Stosowane odpowiednio i z głową jest świetnym i wysoce skutecznym kosmetykiem, który jest pioruńsko wydajny. Fantastyczny zakup!
Skład: Shea Butter (Butyrospermum Parkii), Copra Oil (Coconut Oil), Palmkernel Oil, Melaleuca alternifolia (Tea tree Oil), Cocoa pod Ash (Theobroma Cacao Pod)
Waga: 100g, cena 27,47zł, dostępność iwos.pl
Waga: 100g, cena 27,47zł, dostępność iwos.pl
Czarne mydło w paście shealife to bardzo mocno oczyszczająca pozycja. Trzeba podchodzić do niego z należytym mu szacunkiem i nie kombinować... tak ja to zrobiłam :D.
Otóż tak się ucieszyłam z jego silnie oczyszczających właściwości, że postanowiłam zrobić sobie z jego użyciem dłuższym masaż z wykorzystaniem szczoteczki do twarzy. Efekt olśniewającego oczyszczenia osiągnęłam, a jakże. W gratisie dostałam również lekkie "spalenie" skóry w paru miejscach twarzy - przy skrzydełkach nosa, na policzkach... Piekło, szczypało, skóra zeszła :). Ale bądźmy szczerzy - to nie wina produktu, tylko niewłaściwego jego użycia.
Tak więc moi mili bez szaleństw, nie idźcie na całość jak ja - rozwaga jak najbardziej wskazana. Jak we wszystkim :).
Mam nadzieję, że fragment dotyczący mojej niefrasobliwości w jego użyciu Was nie zniechęcił. Byłoby szkoda, bo produkt jest naprawdę świetny!
Konsystencja bardzo gęstej pasty. Wydajność jest oszałamiająca - wystarczy oderwać kawałeczek mieszczący się pod paznokciem by umyć całą twarz i mieć dużą, mięciutką piankę. Cera jest po nim gładka, dogłębnie oczyszczona, pory zwężone i zamknięte. Fantastycznie radzi sobie z problemami skórnymi i niedoskonałościami. Osoby z cerą problematyczną i tłustą będą nim zachwycone. Osoby o cerze normalnej, suchej również go pokochają, ale radziłabym używać nieco rzadziej niż codziennie. Ja w przypadku pogorszenia stanu skóry używam co drugi dzień, kiedy jest lepiej stosuję co 3-4 dni.
Mała drobinka mydła sprawiała czasem lekkie trudności w używaniu. Musiałam dobrze pilnować małego kawałeczka w trakcie jego zmydlania mokrymi dłońmi, by mi z nich nie uciekł. W zasadzie jakoś mocno mi to nie przeszkadzało, ale przez przypadek odkryłam, że może być łatwiej. Pastę w ilości jakiej potrzebuję na tydzień przekładam do małego pojemniczka i dodaję wody, tak żeby powstał rzadki płyn (mniej więcej 3-4 objętości wody na 1 objętość pasty). Pomimo dużej rzadkości płyn bardzo mocno się pieni i bardzo skutecznie oczyszcza. Producent zaleca trzymanie pasty z dala od wody celem przedłużenia jego żywotności (nie mówcie mu o moim procederze!), ale tydzień kontaktu z wodą mu nie szkodzi - nie zauważyłam, by z tak rozcieńczonym produktem cokolwiek złego się działo w ciągu 7 dni. A życie jest prostsze :).
Bardzo lubię czarne mydło w paście Shealife. Zawsze pomaga mi w przypadku zanieczyszczenia cery czy problemami z nią. Stosowane odpowiednio i z głową jest świetnym i wysoce skutecznym kosmetykiem, który jest pioruńsko wydajny. Fantastyczny zakup!
Zachęcający opis :D Jeżeli chodzi o podobne produkty, to używałam czarnego mydła Savon Noir z Mydlarni u Franciszka, ale bardziej w formie maseczki/peelingu, średnio dwa razy w tygodniu - spisywało się perfekcyjnie.
OdpowiedzUsuńPS. Piękna żyrafa!
Savon noir to jeszcze inna bajka niż to w paście :) ale tez lubię :)
UsuńPs. Dziękuję :)))
lubię czarne mydło
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem :)
UsuńNie stosowałam jeszcze czarnego mydła, ale nie jestem pewna czy nie przesuszy mojej skóry...
OdpowiedzUsuńU siebie nie zauważyłam takiego działania czarnych mydeł, ale reakcje są różne.
UsuńNie miałam jeszcze ale w końcu wypróbuje, na razie mam jeszcze zapasy :-)
OdpowiedzUsuńTe zapasy to zawsze zmora :DDD
UsuńUwielbiam savon noir! Tej marki mydła jeszcze nie miałam ale parę innych tak. Najczęściej jest to produkt Alepii ale nie zawsze. Jest świetne zarówno do peelingu całego ciała jak i do oczyszczania twarzy.
OdpowiedzUsuńTo mydło ma całkiem inną konsystencję niż savon noir. To jest afrykańskie dudu w paście.
UsuńNigdy nie miałam czarnego mydła:( Żyrafa jest prześliczna:)Buziaki
OdpowiedzUsuńBłąd! :DDD
UsuńPodrzuć adres, wyślę Ci do testów :)
:)
UsuńTo prawda, na takie mocne oczyszczające mydła trzeba uważać, ja sobie nie dawno zrobiłam krzywdę mydłem dudu-osum w płynie, też zbyt długo masowałam twarz i potem była czerwona , ale skóra nie schodziła, tylko była bardzo przesuszona.
OdpowiedzUsuńCałę szczęście, że tylko na tym się u Ciebie skończyło.
UsuńCiekawy produkt, choć poleciałaś z nim hardkorowo ;]
OdpowiedzUsuńPoniosła mnie fantazja.... :D
UsuńLubię savon noir i czarne mydło od Alafii. Widzę, że tutaj masz jeszcze jedną propozycję. I jak odwrócić oczy. Raz na jakiś czas takie porządne oczyszczanie jest wskazane.
OdpowiedzUsuń:))))
UsuńKolejna odsłona czarnego mydła :)
Skład faktycznie istne marzenie ;-)
OdpowiedzUsuńBrzmi bardzo zachęcająco
Co do pielęgnacji twarzy to mam jobla heh także muszę poszukać tego mydla
:))
UsuńJest na iwos.pl
Nie miałam jeszcze okazji używać takiego mydła :) choć bardzo lubię naturalne produkty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo ciekawa pozycja kosmetyczna :)
UsuńHmm.. Nie wygląda jakoś specjalnie zachęcjąco w opakowaniu, ale podobno jest fajne :D
OdpowiedzUsuńwww.blackarrotmakeup.blogspot.com
Bardzo fajne :)
Usuńsłowo mydło działa na mnie jak dział a słowa mydło w paście to juz w ogóle bralabym w ciemno:)
OdpowiedzUsuńMydło prawie czarne, więc branie w ciemno jak najbardziej pasuje :)
UsuńMam tę pastę dzięki Tobie i uwielbiam ją :) Z tym, że mogę jej używać max 2 razy w tygodniu, a i tu szybko zmywam, bo piecze mnie skóra. Za to właściwości oczyszczające mega!!!
OdpowiedzUsuńCiesze się :)))
UsuńTak, moc jest. Szaleństwo nie wskazane :D
Jest fenomenalna! Moc oczyszczenia :) i ta szalona wydajnosc!stosuję regularnie a mam i mam... :D
OdpowiedzUsuńWydajność powalająca. Tak samo jak skuteczność :) Kusi mnie żeby taką rozpuszczoną pastę użyć na włosy, ale po pierwszych przejściach trochę boje się z nią eksperymentować :DDD
UsuńMiałam jedno jakiejś innej firmy i fajne było. Chociaż nie byłam tak odważna jak Ty :D. Zapiszę sobie i trafi do mnie :)
OdpowiedzUsuńOdwaga - ładnie ujęta skrajna głupota i lekkomyślność :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMydło i peeling w jednym- super sprawa i jeszcze ten dodatek olejku z drzewa herbacianego to już w ogóle sprawia, że jest unikalne, bo np. nie widziałam innego czarnego mydła z tym dodatkiem, ale- potwierdzam, że ta powalająca skuteczność może się odbić czkawką wrażliwym cerom, jeśli używają za często lub jeszcze podkręcają skuteczność mikrofazą lub jakąś gąbką- myślę, ze 2-3 razy w tygodniu w zupełności wystarczy, by utrzymać złuszczanie na optymalnym poziomie i ułatwić wnikanie produktów pielęgnacyjnych. Jak dla mnie, to jest kolejny hit 2015!
OdpowiedzUsuńŚwietna pozycja Kochana i strasznie jestem Ci wdzięczna za jej polecenie *:
UsuńCieszę się, że tak Ci pasuje i że wypracowałaś już stosowny kompromis z tym cudem, bo naprawdę szkoda byłoby, gdyby taka perełka nie miała okazji wykazać wszystkich swoich walorów użytkowych:)
UsuńCzekam więc (teraz już bez obaw) na rezultaty nowych zastosowań*:
Pani Mariola z iwosu stwierdziła, że mydło shealife użytkowane w mój sposób opisany na wstępie, jest świetnym zamiennikiem kwasów :DDD bardzo celna uwaga :D wypala jak konkretny kwasior :DDDD
UsuńWiesz Kochana, wystarczyło używać je jak należy :P zamiast kombinować :D
Oj wiesz co dobre Kochana, wiesz! Dziękuję *:
Pomyślałam podobnie- zaaplikowałaś sobie niezamierzoną, aczkolwiek niezwykle skuteczną kurację kwasową:D Czekam na dalsze innowacje, ale takie bardziej oszczędzające pomysłodawcę:D
Usuńheheheheee :))
UsuńPostaram się, by obiekt doświadczeń więcej nie ucierpiał :D
Bardzo fajnie zapowiadający sie produkt ale nie mogę zrozumieć, po co ładują olej palmowy do mydel. Tyle złego o nim słyszałam i nie wiem czy on jest bezpieczny w takich naturalnych produktach. Tylko ten składnik mnie powstrzymuje przed zakupem :/ Boje się ze ma jakieś skutki uboczne na dłuższą metę. Co myślisz o tym Anulko? Mam słuszne obawy?
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że czytałam o jego szkodliwości, ale w żywności. Co do zastosowań kosmetycznych nie natrafiłam na dane jakoby robił on jakąś krzywdę - ale przyznaję od razu, że nie szukałam takich informacji. Pozostaje kwestia niszczenia środowiska, ale to też inna sprawa.
UsuńJa osobiście nie stwierdziłam żadnego uszczerbku na twarzy z powodu jego zawartości w tym mydle. Mydło masz na twarzy przez kilka sekund, to jest produkt do mycia, który szybko spłukujesz - nie zostawiasz go do wchłonięcia jak np. kremu.
Uwielbiam naturalne kosmetyki - są moim zdecydowanym faworytem. Moim zdaniem dają o niebo lepsze efekty niż wszystkie inne. I są bardziej wydajne
OdpowiedzUsuńJa już chyba całkiem zapomniałam jak to było, kiedy używałam innych :))
UsuńŻyrafa ♥ Lubię czarne mydła :) W połączeniu z rękawicą kessa działa istne cuda, choć ja też pojechałam po bandzie co prawda nie na twarzy, ale ciałko ucierpiało ;) No cóż, przedobrzyłam z używaniem :]
OdpowiedzUsuńWidzę, że Ty też lubisz ostro :DDDD
UsuńCzarne mydła to bardzo dobra sprawa polecam wszystkim!
OdpowiedzUsuńUwielbiam to mydełko, chociaż zdrobnienie mydełko jest w tym przypadku bardzo nieadekwatne. To mocny zawodnik.
OdpowiedzUsuńUwielbiam stosować go na łokci. Ale i tak nic go nie przebije w przypadku stóp.
Nakładam go na wilgotne stopy na 5 minut, a później szoruję rękawicą kessa. Niech wszystkie frezarki się schowają.
Aniu, spróbuj!
Dzięki! Świetny pomysł!
UsuńNo domyślam się, że frezarki wymiękają - po tym co mi zrobiło z twarzą nie mam wątpliwości :DDD