czwartek, 16 maja 2019

Relaksująco odżywczy żel pod prysznic Bema

Bema wtargnęła do mojej pielęgnacji i absolutnie ją zawojowała! Kosmetyki tej marki niezmiernie mi służą a ich działanie niezmiennie mnie zachwyca.
Dzisiaj przedstawię Wam kolejną propozycję tej marki - ich żel pod prysznic z serii relaksującej i odżywczej.


Od producenta:
Relaksujący i odżywczy żel pod prysznic Bema Love Bio
Naturalny, ekologiczny żel do kąpieli Bema Love bio. Uczyń z codziennej pielęgnacji pod prysznicem moment odprężenia i błogiego relaksu niczym w profesjonalnym salonie SPA. Wyciąg z marakui zawarty w żelu pod prysznic Bema Love bio dostarcza niezbędnych witamin i minerałów, które zmiękczają oraz regenerują skórę, nadając jej przy tym pięknego, jedwabistego wyglądu i przyjemnego egzotycznego zapachu.

- Wyciąg z rumianku - działanie łagodzące i przeciwzapalne
- Hydrolat lawendowy - tonizuje, odświeża i oczyszcza
- Olej ryżowy - regeneruje i odżywia, tworzy na powierzchni skóry warstwę ochronną (film), zatrzymując odparowywanie z niej wody, odmładza skórę (stymuluje procesy naprawcze skóry), zmniejsza zmarszczki, zawiera naturalne filtry UV

Skład: Chamomilla Recutita* Flower Water, Lavandula Angustifolia* Flower Water, Aqua/Water, Ammonium Lauryl Sulfate, Lauryl Glucoside, Cocamidopropyl Betaine,Sodium Lactate, Hydrolyzed Rice Protein, Parfum/Fragrance, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Sodium Chloride, Passiflora Edulis Seed Oil, Oryza Sativa (Rice) Bran Oil, Euterpe Oleracea Fruit Oil , Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.
* prodotto da agricoltura biologica/organic agriculture

Pojemność 200 ml, cena regularna 42 zł



Wysoka, smukła, prosta butelka z klapką. Ładna, ale średnio praktyczna.
Po otwarciu żelu rozkochał mnie w sobie jego zapach! Jest słodycz kwiatów i owoców, jest kremowa nuta przełamana świeżością. Zapach jest złożony, nieoczywisty, nie przywodzi mi na myśl nic konkretnego. Zachwyca.
Konsystencję ma dość rzadką, trochę lejącą, taką miękką i aksamitną. Nie pieni jakoś szaleńczo, piana nie wychodzi mi górą kabiny prysznicowej ;), ale nie od dziś wiadomo, że nie wielkość piany jest wyznacznikiem jakości żelu. Piana jest niezbyt duża, ale zwarta i bardzo mięciutka.
Niekiedy, jeśli jakiś żel słabo się pieni, mocno przywiera mi do skóry, mam problemy z jego spłukaniem. Ponieważ żel Bema pieni się nieprzesadnie, obawiałam się właśnie tego efektu nadmiernego przylegania i kłopotów ze spłukiwaniem. Jednak już po pierwszym użyciu mogłam puknąć się w czółko i zdziwić się sama przed sobą, że coś takiego mi w ogóle do głowy przyszło - spłukuje się świetnie.

Skóra po jego użyciu jest gładka, elastyczna, nie napina się. Choć żel sam w sobie raczej nie odżywia i nie nawilża, to pozostawia po sobie wrażenie, jakby to robił. Jest to bardzo miłe, tak samo jak miła jest w dotyku skóra po kąpieli z nim.
Żel cudownie odświeża, bez zarzutu myje a jego delikatność sprawia, że z ogromną przyjemnością używałam go również do mycia twarzy oraz do higieny intymnej.
Bardzo dobrze sprawdza się do porannego mycia twarzy oraz jako drugi etap wieczornego oczyszczania cery z makijażu i brudu. Tworzył świetny duet oczyszczający z mydłem lub z mleczkiem do demakijażu.
W pielęgnacji okolic intymnych również spisał się na medal. Zapewniał mi świeżość na cały dzień i był bardzo delikatny w działaniu.



Chciałabym ponarzekać, pomarudzić, powytykać wady. No bo ileż można tylko chwalić i chwalić.... No ale nie da się drodzy Państwo, nie da się!
Może kolejny kosmetyk tej marki choć trochę mnie rozczaruje i da szansę zabłysnąć mojej wrodzonej wredocie :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz