środa, 3 kwietnia 2019

Odżywka do włosów Australian Tea Tree

Kosmetyki Australian Tea Tree zawierają sporą dawkę olejku tea tree, jak można wywnioskować z nazwy. Jeśli lubicie ten olejek i cenicie jego właściwości musicie poznać tą firmę – jej produkty są dostępne na iwos.pl.

Osobiście kocham ich szampony – zarówno wersja przeciwłupieżowa (tu recenzja) jak i szampon oczyszczający (tu recenzja) to jedne z moich ulubionych pozycji w tej kategorii. Uwielbiam także ich produkt flagowy, czyli olejek tea tree, mąż od niedawna używa ich krem do twarzy a ja właśnie skończyłam odżywkę do włosów.


Od producenta:
Odżywka do włosów z olejkiem z liści drzewa herbacianego - działa antybakteryjnie i pomaga zachować zdrowe, lśniące i mocne włosy.

Odżywka z rozmarynem i olejkiem z liści drzewa herbacianego zapewnia pielęgnację włosów i sprawia, że łatwiej się układają. Jednocześnie wzmacnia włosy, nawilża skórę głowy i pomaga zapobiegać powstawaniu łupieżu.

Odżywka Australian Tea Tree nie zawiera substancji zapachowych, parabenów i SLS.

Sposób użycia:
Wmasować małą ilość odżywki w mokre, umyte włosy. Po chwili spłukać.

Skład: Aqua, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Melaleuca alternifolia (Tea Tree Oil), Cetrimonium Chloride, Phenoxyethanol, Benzoic Acid, Rosmarinus Officinalis (Rosemary), Dehydroacetic Acid, Ethylhexylglycerin, Polyaminopropyl Biguanide, (Limonene)

Pojemność 250 ml, cena 27 zł



Po sukcesie szamponów tej marki moja ochota na odżywkę była wielka! Ale wiecie jak to jest, zawsze jakieś odżywki w zapasie… Chciejstwo moje spełniła Magda (blog takie moje oderwanie), która w ramach akcji mikołajkowej organizowanej na insta przez Anetkę (blog cosmeticosmos) obdarowała mnie odżywką do włosów Australian Tea Tree.

Odżywka ma dość typową konsystencję, biały kolor i oczywiście zapach tea tree. Jest to woń ziołowa, nie jest męcząca ani nadmiernie intensywna. Co do zapachu olejku tea tree zdania są bardzo podzielone i jego odczuwanie jest sprawą bardzo indywidualną. Pamiętajcie też, że olejki tea tree różnych marek i z różnych źródeł potrafią różnić się zapachem.

Łatwo się ją rozprowadza, nie jest tępa, nie stawia też oporu w trakcie spłukiwania. Włosy ładnie po niej błyszczą, lepiej się rozczesują (ale większemu kołtunowi nie podoła). Na pewno odżywka nie przyspiesza przetłuszczania, nawet nałożona u nasady włosów nie skraca ich świeżości. Odżywia i nawilża moje włosy w sposób zapewniający ich dobry stan. Podejrzewam, że nie poradziłaby sobie w przypadku włosów wymagających silniejszej pielęgnacji. Jest dopasowana do potrzeb włosów w dobrej kondycji, skłonnych do obciążania, ale potrzebujących na co dzień dobrego nawilżenia i odżywienia.

Trzeba pamiętać, że jest to odżywka z serii leczniczej, więc jej najważniejsze działanie to walka z problemami. I tutaj sprawdza się genialnie! W roli maski dla skóry głowy jest absolutnie zachwycająca!



Kiedy choruję i muszę brać antybiotyki, co ostatnio niestety zdarzyło mi się przez długi czas, najbardziej buntuje się moja skóra głowy. Po cerze też widzę rujnujący wpływ leków, ale to jednak skóra głowy krzyczy najgłośniej. Robi się bardzo wrażliwa, bardzo napięta, ma ogromne tendencje do suchości a mycie włosów wręcz boli, czuję każdą cebulkę. I wtedy właśnie w ruch poszła odżywka. Po umyciu włosów nakładałam ją dość obficie na mokrą skórę głowy i albo zostawiałam na noc, albo przynajmniej na godzinkę. Skalp szybko przestawał być nadwrażliwy, mijała też nadmierna suchość a skóra już tak nie ciągnęła. Odżywka oprócz działania łagodzącego ma też działanie oczyszczające, przeciwzapalne i wyciszające. Zarówno skóra głowy jak i włosy po masce z tej odżywki były odczuwalnie czystsze, świeższe. Włosy stawały się lżejsze, gładsze, ładnie odbijały u nasady. Dzięki odżywce przetrwałam antybiotykoterapię bez zadrapania się na śmierć a moja skóra głowy po jej zakończeniu była wyjątkowo w bardzo dobrym stanie.

Bardzo lubię produkty Australian Tea Tree. Bardzo :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz