niedziela, 21 kwietnia 2019

Kula piorąca Ecozone

Kula piorąca ecozone to mój nabytek z początku marca. Nigdy nie używałam tego rodzaju udziwnień do prania, więc miałam pewne obawy. Wygrała jednak wizja braku butelek płynów do prania i do płukania oraz kwestie ekologiczne.
Dotychczas stosowałam normalne, drogeryjne środki – płyny do prania woolite, perwol, persil i płyny do płukania silan lub lenor. Tak więc przestawienie się na kule piorące to był duży krok :D


Od producenta:
Kula do prania Ecozone to skuteczne i tanie pranie. Szczególnie polecamy ją osobom, które stosują pieluszki wielorazowe. Dlaczego? Ponieważ kula nie zatłuszcza pieluch, dzięki czemu pozostają one bardzo chłonne. Zapomnij o alergiach skóry i wysokich kosztach proszku.

Kula piorąca Ecozone renomowanej angielskiej firmy to gwarancja jakości. To nie jedna z tych tanich podróbek, których skuteczność jest bardzo wątpliwa i często zniechęca wielu klientów do kul piorących. Ta kula piorąca jest szczególnie polecane dla osób z alergiami oraz używających pieluszek wielorazowych. Pamiętaj, pieluszki wielorazowe nie powinny być prane w proszkach z mydłami, gdyż przez to pieluszki tracą swoje właściwości wchłaniania.
Główne zalety kuli piorącej Ecozone:
Jej wkład jest hipoalergiczny, całkowicie bezpieczny dla wrażliwej skóry.
Jest odpowiednia zarówno do prania białego, jak i ciemnego i kolorowego.
To ekologiczna alternatywa środków piorących, bezpieczna dla domu i środowiska.
Ważna informacja dotycząca zawartości zestawu.

UWAGA! Zestaw zawiera 7 opakowań kulek białych i jedno brązowych. Kulki brązowe wystarczają na 1000 prań. Natomiast kulki białe należy sukcesywnie dosypywać w miarę wyczerpywania zawartości.

Cena 120 zł



Kupiłam kule na 1000 prań. W zestawie jest plastikowa, otwierana kula, oraz 1 opakowanie brązowych i 8 opakowań białych kulek piorących. Do kuli wsypujemy kulki brązowe i jedno opakowanie białych. Białe zużywają się szybciej, więc kiedy zrobią się malutkie należy uzupełnić kulę o ich kolejną porcję.

Jak wygląda pranie z kula ecozone?
Przede wszystkim jest głośne. Kula w trakcie prania obija się w bębnie i potrzebowałam kilku prań, żeby hałas w łazience nie zrywał mnie każdorazowo z miejsca. Jest to naprawdę dość głośne, bo kula podczas pracy bębna często tłucze bezpośrednio o metal. Oczywiście nie jest to hałas, który zagłusza nam codzienne dźwięki. Po prostu jest to dobrze słyszalne i trzeba się do tego przyzwyczaić.

Po drugie - podczas prania w pralce nie ma piany. Przyznam, że mnie to trochę niepokoiło. Przyzwyczaiłam się, że praniu czy myciu towarzyszy piana, będąca wynikiem działania detergentów, więc jej brak był nowością.

Po trzecie - kulki piorące same są bezzapachowe, więc nie pozostawiają na pranych ubraniach zapachów, tak jak to robią proszki czy płyny. I nie pozbawiają też ubrań całkowicie tych zapachów, którymi one przesiąkły. Po praniu czuję na bluzkach swoje perfumy, a na koszulach perfumy męża. Wcześniej nie miało to miejsca, ale możliwe, że resztki perfum były po prostu kamuflowane zapachem płynów do prania i płukania. Nie stwierdziłam natomiast obecności zapachów brzydkich, typu pot, ale przyznam też, że nasze ubrania przeznaczone do prania nie śmierdzą potem w sposób odczuwalny. Nie wiem jak kula poradzi sobie z upałami latem, bo wówczas problem zapachu potu będzie poważniejszy. Na razie jest ok i żadne nieprzyjemne zapachy nie przetrwały prania.



Czy ubrania są czyste? Tak. Do skuteczności prania nie mam zastrzeżeń. Dotyczy to oczywiście także bielizny. Nie widzę absolutnie żadnego pogorszenia w tym temacie w porównaniu do wcześniej stosowanych płynów piorących. Mam nawet wrażenie, że jest ciutkę lepiej…. Ale zaznaczam, że nie piorę dziecięcych ubranek upapranych przecierem z marchewki, a nasze ciuchy noszą ślady wyłącznie normalnego, codziennego użytkowania i odkąd używam kul piorących nie zdarzyło mi się mieć jakichś ekstremalnych zabrudzeń do usunięcia. Najbrudniejszą rzeczą do prania był mój turban frotte, noszący ślady farby i olejów nakładanych na włosy - kula poradziła sobie z nimi bardzo dobrze, z całą pewnością nie gorzej niż płyny do prania.


Ponieważ zrezygnowałam z typowej chemii piorącej, odstawiłam też płyny do płukania. Zamiast nich wlewam do dozownika ok. 100 ml octu (jabłkowego bądź spirytusowego) i zakrapiam olejki eteryczne (zazwyczaj 20-25 kropelek). Zapach octu jest niewyczuwalny po praniu, zapach olejków również nie :D
Uprane rzeczy są czyste, odpowiednio miękkie, nie elektryzują się.

Czy jestem zadowolona z zakupu?
Na ten moment bardzo!

Zobaczymy czy latem sprawa będzie równie ładnie wyglądała jak obecnie, ale póki co uważam nabycie kuli ecozone za świetny krok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz