czwartek, 27 września 2018

Dobrze i nie za dobrze - aloesove (micel i serum)

Wprowadzenie nowości przez Sylveco zawsze wywołuje rumieńce na twarzy. Kiedy wprowadzili 3 nowe marki naraz można było oszaleć z nadmiaru emocji :D
Pokusiłam się o zakup paru pozycji. Dzisiaj prześwietlimy 2 produkty marki Aloesove - micel i serum do twarzy.


Od producenta:
ALOESOVE Płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu

Delikatny płyn micelarny, który skutecznie usuwa makijaż twarzy i okolic oczu, pozostawiając skórę wyraźnie nawilżoną i ukojoną. Przeznaczony do każdego typu cery. Zawiera organiczny ekstrakt z aloesu o właściwościach silnie regenerujących i antyoksydacyjnych. Ekstrakt z miłorzębu japońskiego zwiększając produkcję kolagenu, uelastycznia i wygładza skórę. Kompleks naturalnych olejków eterycznych pozostawia uczucie matowej i odświeżonej cery.

Pojemność 200ml, cena 19.90zł

Składniki: Aqua, Coco-Glucoside, Panthenol, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Ginkgo Biloba Leaf Extract, Linum Usitatissimum Seed Oil, Lactic Acid, Cocamidopropyl Betaine, Mentha Piperita Oil, Citrus Aurantium Dulcis Oil, Rosmarinus Officinalis Oil, Juniperus Communis Fruit Oil, Eucalyptus Globulus Leaf Oil, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Limonene.



Micel ma konsystencję właściwą dla miceli. Opakowanie jest nieprzezroczyste, co czasem mnie wkurza, bo nie wiem ile go zostało. Po otwarciu powitał mnie eukaliptusowo - miętowy zapach, który wzbudził moje duże obawy. Miętą po oczach? Dość kontrowersyjny wybór producenta.
Micel spełnia swoje zadania dobrze. Bardziej lubię biolaven i lipowy, ale w przypadku aloesove też nie ma zbyt wielu powodów do marudzenia. Zmywa tusz do rzęs szybko i skutecznie - po przyłożeniu na krótką chwilę nasączonego wacika wystarczy lekko przetrzeć oczy by pozbyć się makijażu. Zapach miętowy straszył szczypaniem oczek i poniekąd miałam rację. Trzeba bardzo umiejętnie obchodzić się z micelem, żeby nie było przykrych niespodzianek. Jeśli zbyt obficie nasączę wacik, albo zbyt szybko otworzę oko po zmyciu tuszu i dostanie mi się do oczu odrobina micela - oczy szczypią. Nie uświadczyłam tego przy stosowaniu micela lipowego lub biolaven. Przy zachowaniu ostrożności szczypanie nam nie grozi, ale lekkomyślnych spotka kara :).
Ogólnie wrażenia z używania micela aloesove mam dobre. Jest skuteczny, szybki w działaniu. Nie wysusza i nie podrażnia delikatnej skóry. Trzeba tylko pilnować, aby nie dostał się do oczu.

PS. Przypominam - ja używam miceli wyłącznie do demakijażu oczu.



Po dość udanym początku znajomości z Aloesove, zamarzyło mi się serum aloesowe. Ponoć marzenia trzeba spełniać, więc serum kupiłam przy okazji promocji na stronie producenta.

Było to latem, kiedy temperatury były bardzo wysokie, słońce bardzo uciążliwe a skóra bardzo potrzebująca wszelkiego nawilżenia. Serum z aloesem wydawało się zatem idealne!



Od producenta:
ALOESOVE Serum do twarzy
Lekkie, szybko wchłanialne serum przeznaczone do intensywnej pielęgnacji każdego typu cery. Zawiera skoncentrowany kompleks wyciągów roślinnych (organiczny ekstrakt z aloesu oraz ekstrakt z miłorzębu japońskiego), który wraz z kwasem hialuronowym, alantoiną i proteinami owsaodpowiadają za silnie nawilżenie i regenerację skóry wrażliwej, odwodnionej, wymagającej odżywienia i odnowy. Kompleks naturalnych olejków eterycznych wspomaga normalizację pracy gruczołów łojowych i działa łagodząco. Systematyczne stosowanie serum pozwala cieszyć się gładką, promienną i jędrną skórą.

Pojemność 30ml, cena 29.90zł

Składniki: Aqua, Glycerin, Propanediol, Panthenol, Aloe Barbadensis Leaf Extract, Ginkgo Biloba Leaf Extract, Sodium Alginate, Hydroxyethylcelulose, Sodium Hyaluronate, Allantoin, Hydrolyzed Oats, Phytic Acid, Citrus Aurantium Dulcis Oil, Mentha Piperita Oil, Juniperus Communis Fruit Oil, Lavandula Angustifolia Oil, Citrus Aurantium Bergamia Fruit Oil, Benzyl Alcohol, Dehydroacetic Acid, Limonene, Linalool.



Serum zapakowane do szklanej buteleczki z pipetką ma delikatny zapach. Konsystencja jest dość gęsta jak na serum bezolejowe, co mnie początkowo ucieszyło. Po rozpoczęciu używania okazało się jednak, że gęstość ta połączona jest z lepkością kosmetyku. A to już tak bardzo radosne nie jest. Lepka warstwa pozostawała na twarzy dość długo, co przy upałach okazało się być wyjątkowe niemiłe. Miałam też uczucie oblepienia twarzy, zaklejenia skóry, jakby pozostawała na niej powłoczka utrudniająca jej oddychanie. Niestety im dłużej go używałam tym gorzej reagowała na nie moja skóra. Zauważyłam, że cera nie najlepiej znosi jego regularne aplikowanie – po tygodniu używania serum rano i wieczorem pory były rozszerzone, koloryt cery zrobił się gorszy, twarz wyglądała na zmęczoną. Nie czekałam aż cera zacznie mi bardziej dobitnie pokazywać, że serum nie jest tym, czego pragnie najbardziej na świecie. Początkowo zaczęłam używać serum tylko raz dziennie, aż wreszcie odstawiłam je całkowicie. I dopiero wtedy cera zaczęła się poprawiać.

Za powyższe, niezbyt wysokich lotów działanie, obwiniam nadmiar gliceryny. Podejrzewam, że to ona daje tą fajną gęstą konsystencję. Wolałabym jednak serum bardziej rzadkie a mniej glicerynowe. Gliceryna w takiej ilości nie jest przyjazna dla mojej cery.

Serum oddałam w dobre ręce :D u mnie okazało się klapą.



Z nowości wprowadzonych przez Sylveco używam obecnie serum Duetus. Za jakiś czas naskrobię o nim parę słów. Na razie napiszę tylko, że zapach nie jest dla koneserów :D tylko dla prawdziwych twardzieli!

Przypominam, że do końca miesiąca możecie się zgłaszać do konkursu, w którym można wygrać wspaniałe kosmetyki Bema i Couleur Caramel - szczegóły we wcześniejszym poście. Zapraszam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz