Poniżej prezentuję moje zakupy z ostatniego czasu, jeszcze sprzed nałożonego zakazu :D
Drobiazgi z iHerba. Odżywka do włosów Bröö z piwem i dwie maski Andalou Naturals (uwielbiam tą markę!).
Postanowiłam być lepsza od służb drogowych i nie dać się zaskoczyć jesiennemu przesileniu, tak jak oni są co roku zaskakiwani opadami śniegu. Uznałam, że zacznę wspomagać włosy zanim będą wypadać, a nie po ich przerzedzeniu. Czy to dobry pomysł i uda mi się uniknąć tego niepożądanego zjawiska okaże się za jakiś czas :).
Zdecydowałam się na mojego suplementacyjnego pewniaka Merz Spezial, tym razem w nieznanej mi jeszcze wersji wyłącznie do włosów (podstawowa wersja, dostępna w naszych aptekach, działa na skórę, włosy i paznokcie). Ciekawa jestem czy ta zrobi z włosami coś więcej. Podstawową wersję lubię i cenię od lat, mam nadzieję że i ta mnie nie zawiedzie. Relację zdam zapewne za jakieś 3-4 miesiące, bo tyle zazwyczaj trwa moja kuracja suplementami tej marki. Krócej według mnie nie ma sensu, bo efekty po miesiącu stosowania nie są warte wydania pieniędzy. Producent zaleca 3 miesięczny czas przyjmowania tabletek i absolutnie się z nim zgadzam. Czytam sporo narzekań na niską skuteczność Merz Spezial i zazwyczaj okazuje się, że był po prostu stosowany zbyt krótko. Nie rozumiem dlaczego ktoś po przeprowadzeniu 1/3 pełnej kuracji oczekuje 100% efektów. Przepraszam, ale to dla mnie jest zwyczajnie nielogiczne. To tak jakbym zjadła 1/3 kanapki i miała pretensję, że wciąż jestem głodna...
Osobiście polecam te suplementy, ale warunkiem ich skuteczności jest pełna, 3 miesięczna kuracja. Ja przeważnie nieco ją przeciągam ;).
Merz Spezial kupuję od dawna na allegro - mają duże opakowania, które cenowo wychodzą duuużo korzystniej niż w aptekach. Widoczne na zdjęciu opakowanie zawierające 132 tabletki kosztowało 57 zł.
Efekt promocji na Naturativ :)
Nic z powyższych kosmetyków nie znam, wszystko jest dla mnie nowe.
Zakupy na iwos.pl. Odżywkę Biolaven i micel lipowy Sylveco znam dobrze. I lubię, skoro kupiłam ponownie :D. Farba do włosów Tints of Nature gości u mnie po raz pierwszy. Śliweczki w płynie (olej śliwkowy Okani) dostałam w prezencie :)))) bardzo dziękuję Pani Mariolu!
Zakupy z ostatniego zdjęcia chciałabym pominąć milczeniem, jeśli pozwolicie... ;)
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trzymajcie kciuki za mój ban zakupowy. Nie jest łatwo!