niedziela, 13 sierpnia 2017

Podglądanie Blogerek - peeling skóry głowy na trzy sposoby i fabryka maseczek

Spotykam dziewczyny, które po otrzymaniu komplementu na temat wyglądu za żadne skarby nie zdradzą co im pomogło w osiągnięciu tego efektu. Dosłownie jakby bały się, że ktoś, kto będzie używał tego samego kremu do twarzy co one, będzie od nich ładniejszy. Kręcą więc, kluczą, zmieniają temat a przyparte do muru nawet zwyczajnie kłamią. Jest to dla mnie dziwne i niezrozumiałe zachowanie.
Na szczęście w naszym blogowym światku panują wręcz przeciwne trendy - na porządku dziennym jest wszechobecny, kosmetyczny ekshibicjonizm! Obnażamy swoje metody pielęgnacji w najmniejszych szczegółach, dzielimy się nowymi trikami, sztuczkami, czy pomysłami na zastosowanie danego kosmetyku. Bezwstydnie rozliczamy się z każdego zużytego produktu szczegółowo opisując jego działanie i skuteczność. Jakkolwiek to zabrzmi to taki ekshibicjonizm jest zdecydowanie w moim guście :D. Uwielbiam dzielić się swoimi doświadczeniami i bardzo kręci mnie ich upublicznianie.


Sama często czerpię inspirację z blogów i korzystam z metod pielęgnacji podpatrzonych u innych Blogerek. I dzisiaj napiszę właśnie o kilku metodach, podejrzanych i "ściągniętych" od konkretnych Dziewczyn.
Zaczniemy od peelingu i oczyszczania skóry głowy na 3 różne sposoby - peeling mechaniczny, enzymatyczny i kwasowy. A potem parę słów o własnej fabryce maseczek w płachcie :)


1. Cukier do peelingu skóry głowy - peeling mechaniczny
Do tego procederu przekonała mnie Iwonka - Hair Witch Project. Obawiałam się, że cukier jest zbyt mocny do skóry głowy, że zniszczy mi włosy albo uszkodzi skórę. Iwona rozwiała moje wątpliwości i wypróbowałam polecany przez nią sposób. Od tego czasu ochoczo korzystam z tej metody i dodaję cukier zarówno do samorobionych mieszanek jak i do gotowych kosmetyków. Cukier rozpuszcza się w trakcie zabiegu, więc problem wypłukiwania drobinek nie istnieje. Muszę tylko bardziej niż zwykle przyłożyć się do umycia włosów po peelingu cukrowym, bo w przeciwnym razie włosy są sztywne :). Cukier mieszany z odżywką trochę wolniej się rozpuszcza niż dodany do szamponu. Fajna, skuteczna i szybka metoda oczyszczania skóry głowy. Dziękuję Ci Iwonka, że mnie namówiłaś :)

2. Savon noir jako peeling skóry głowy - peeling enzymatyczny
Monika z bloga Mama z Różową Torebką parokrotnie pisała o tym, ze zamiast typowego peelingu stosuje do usuwania martwego naskórka ze skalpu savon noir. Czarne mydło stosuję od dawna, ale w takiej roli jeszcze go nie próbowałam. Ponieważ jednak Monia chwaliła to czemu by nie poszerzyć swoich horyzontów? Spróbowałam :D.
Pierwsze użycie było dość kłopotliwe, bo zielony glutek dość opornie współpracował w trakcie wciskania go między włosy celem dotarcia do skóry głowy. Wzięłam go (gluta) jednak na sposób - rozpuszczam mydło w małej ilości wody i buteleczką z pompką z rossa nanoszę bezpośrednio na skalp. Tak jest dużo łatwiej. Po paru minutkach spłukuję mydło i myję włosy szamponem jak zwykle. Nie uzyskuję aż tak dobrych efektów jak po peelingu mechanicznym, ale skóra głowy jest czysta, odświeżona i czuję pożądaną lekkość.
Moniś, sama nigdy bym nie wpadła na takie zastosowanie czarnego mydła! Cieszę się, że Ty na to wpadłaś :D


3. Żel rumiankowy Sylveco - peeling kwasowy
Oczyszczanie skóry głowy przy pomocy żelu rumiankowego sylveco to autorski pomysł Joli - Kosodrzewina79. Ze względu na zawartość kwasu salicylowego w bezpiecznej ilości Jola uznała, że produkt ten będzie świetną pozycją peelingującą skalp. No i cóż mogę napisać - miała rację. To naprawdę działa! Żel naniesiony na skórę, lekko wmasowany i pozostawiony na 10 minutek cudnie oczyszcza, odświeża i odblokowuje pory. Po zmyciu czuję dużą lekkość i powiew świeżości. Kwas jest w ilości, którą raczej ciężko sobie zaszkodzić. No chyba, że ktoś się bardzo mocno uprze (ale przy mocnym uporze można sobie zrobić krzywdę wszystkim...). Ja się nie upierałam i nic złego mnie nie spotkało :D
Po zastosowaniu żelu rumiankowego skóra jest odczuwalnie odświeżona i oczyszczona. Czuję, że mi lżej na skalpie. Nie ma widocznego łuszczenia ani uwrażliwienia. Włosy są odbite u nasady i też super oczyszczone - są wygładzone i śliskie. I jak błyszczą!
Jolu, dzięki Tobie żel rumiankowy sylveco zyskał nowe życie :)

4. Maseczki w płachcie - nowy wymiar pielęgnacji cery
O mojej miłości i zauroczeniu tą formą maskowania twarzy pisałam obszernie w tym poście. Winowajczynią niniejszego w pełnej rozciągłości jest Agnieszka - Kosmetyczny Fronesis. Maseczki w płachcie bardzo mnie pociągały, ale składowo odbiegały od moich preferencji. Agnieszka uświadomiła mi, że skład masek w płachcie to wyłącznie moja własna decyzja! Kupuję płachtę, reszta jest w moich rękach :)). Raczę się tą formą dopieszczania cery zawzięcie i namiętnie, wymyślam i wypróbowuję różne mieszanki do nasączania płachty i odnajduję w tym wszystkim strasznie dużo przyjemności.
Aguś - ogromne podziękowania! Dzięki Tobie mam swoją własną, osobistą fabrykę maseczek w płachcie!

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dzisiaj to wszystko w kwestii podglądania blogerek. Ale miejcie się na baczności, bo podglądam nadal!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz