czwartek, 1 czerwca 2017

Maseczki w płachcie z czym chcesz!

Agnieszka (Kosmetyczny Fronesis) zainteresowała mnie skompresowanymi maseczkami do twarzy. Parę razy tęsknym wzrokiem wodziłam za maskami w płachcie, ale ich składy niestety mnie odstraszały. Agnieszka uświadomiła mi, że mogę mieć maskę w płachcie o takim składzie, jaki zechcę i w tylu wersjach, ile dam rady wymyśleć! Dziękuję Ci Kochana za to przełomowe, kosmetyczne oświecenie :).


Szykowałam się na maseczki skompresowane w formie tabletki, ale w zsk, przy okazji zakupu innych dobroci, znalazłam w ofercie widoczne na zdjęciu płachty. Zasada działania ta sama, tylko forma "podania" inna.
Te konkretne płachty są według mnie trochę za grube i odrobinę za sztywne. Cieńsze lepiej by przylegały do twarzy i bardziej się do niej "kleiły", te potrafią odstawać. Ucieszyłam się z faktu, że są przewidziane również na szyję, ale radość była przedwczesna. Część przeznaczona na szyję niestety wcale nie chce się szyi trzymać i tylko wisi sobie bez sensu. Obcinam ją, bo tylko mi przeszkadza. Początkowo byłam mocno zła na tą ich sztywność, bo stosowanie nie było tak przyjemne jak chciałam by było...
Ale! Spróbowałam raz, z ciekawości, uprać jedną płachtę po użyciu. I wiecie co? Po upraniu jest zdecydowanie lepsza! Delikatniejsza, mniej sztywna, lepiej przylega do twarzy a jednocześnie nie traci formy. No i okazuje się, że płachtę kosztującą niespełna 1 zł możemy używać wielokrotnie. Obecną płachtę nasączałam mieszankami i prałam już 5 razy :). Wciąż jest ok :). I będę jej używać nadal :D. Piorę ręcznie, pod bieżącą wodą, w delikatnym mydle lub żelu do twarzy, dokładnie wypłukuję i rozwieszam do wyschnięcia. Oj tak, zdecydowanie wolę je po upraniu :D. Kupiłam 20 masek, więc wystarczą mi na chyba na rok codziennego stosowania ;)

Na zdjęciach poniżej widzicie płachtę jeszcze nieużywaną i taką po parokrotnym praniu.




Maski są chłonne, zbierają ok. 20-25 ml przygotowanej mikstury, w zależności od jej konsystencji. Nasączone płachty stosuję zarówno jako samodzielną kurację, jak również w duecie ze specyfikami nałożonymi pod nią. Miksturę do ich nasączania przygotowuję mając na względzie właśnie te dwa przeznaczenia. Trzymam 20-30 minut, chyba że wcześniej zaschną/wyschną.

Baza do mikstur
Bazą do sporządzania mikstury do nasączania masek może być co chcecie :), ja najczęściej stosuję:
- tonik hibiskusowy sylveco, który jest genialny do tego zastosowania! Jego żelowa konsystencja polepsza konsystencję mikstury i przyczepność maski, jest też genialnym nośnikiem wszelkich substancji aktywnych, którymi wzbogacam miksturę
- sok brzozowy, taki spożywczy, do picia - bez cukru i konserwantów
- mleko
- piwo
- hydrolaty i toniki
- ocet jabłkowy
- napary z ziół, nasion, herbat, kawy (w tym wywar z nasion kozieradki i czarnuszki, żel lniany, napar z rozmarynu, korzenia łopianu, mięty, rumianku, zielonej herbaty itd.)

Płachta stosowana w duecie
W przypadku stosowania płachty w duecie z innymi specyfikami pielęgnującymi miksturę do nasączania stanowi zazwyczaj sama baza. Nakładam na twarz coś o działaniu odżywczym, nawilżającym, oczyszczającym, np:
- gotową maseczkę do twarzy
- krem lub olej (bardzo lubię stosować brzozowy krem sylveco, wielofunkcyjny krem alafia, oleje itd.)
- serum do twarzy
- peeling enzymatyczny
- maseczkę z glinki sypkiej
i na to nakładam nasączoną płachtę. Zadaniem płachty jest w tym przypadku jedynie wzmocnienie działania nałożonego na twarz kosmetyku kosmetyku, zapobieganie jego szybkiemu zaschnięciu, utrzymanie wilgoci, więc nie widzę sensu wzbogacania bazy.
Kosmetyki zaaplikowane pod płachtą działają pod nią szybciej i dogłębniej niż zazwyczaj.

Płachta stosowana solo
Mikstura do nasączania płachty stosowanej jako samodzielna maska jest bogatsza, bardziej wypasiona. Bazę wzbogacam substancjami aktywnymi, nawilżającymi, odżywczymi itd. Zazwyczaj stosuję maksymalnie do 3 dodatków do substancji bazowej. W mieszankach stosowałam poniższe dodatki:
- nawilżacze (np. panthenol, kwas hialuronowy, mocznik, żel aloesowy)
- ekstrakty roślinne (w płynie, żelu i w proszku)
- witaminę C w proszku, sok z cytryny
- kofeinę
- mleczko pszczele
- liposomy z zsk
- gotowe sera do twarzy
- produkty z zawartością kwasów i retinolu
- miód
- sól morską, sodę oczyszczoną
- drożdże
- przyprawy
- itd.

Robiłam przeróżne mieszanki! Mniej lub bardziej udane :). Wspaniałe jest to, że skład takiej mikstury do płachty jest ograniczony wyłącznie naszą wyobraźnią :D. Są miliony możliwości. Jestem swoim własnym producentem, technologiem i autorem receptur kosmetycznych! No i królikiem doświadczalnym :P

Jeśli nie masz półproduktów, nabytych specjalnie w celach kosmetycznych, to niestety nie jest to żadną wymówką ani przeszkodą do wymyślania własnych baz maseczek w płachcie. Wystarczy zajrzeć do lodówki i kuchennych szafek.
Lubisz ciepłe mleko z cytryną i miodem? Po jego zrobieniu odlej 20ml, namocz w nich płachtę, nałóż na twarz i tak wystrojona ciesz się cudownym smakiem napoju, który masz nie tylko w kubku, ale też na twarzy.
Wersja takiego wieczornego duetu relaksującego dla smakoszy to … piwo z miodem i imbirem! Wiem, wiem – trochę ciężej odżałować te 20 ml do namoczenia płachty, ale bądźcie twarde :D. Przy okazji jest to niezły argument do zrobienia większej ilości grzanego piwa – no bo przecież do maseczki część zużyjecie :D


Poniżej podam Wam przykłady mieszanek jakie gościły u mnie na twarzy. Pamiętajcie, że to tylko przykłady, możliwości są ogromne i każdy może bez trudu dopasować skład takiej mikstury do swoich własnych potrzeb w danej chwili.

1. Sok brzozowy, aloes w żelu - cudo! Ukojenie, wygładzenie, regeneracja, miękkość. Po zdjęciu wystarczy lekkie serum albo 2 kropelki oleju i jest naprawdę świetnie.
2. Tonik hibiskusowy/hydrolat, tonik z kwasami (ja mam benton i derma-e). Działanie toniku z kwasami stosowanego tradycyjnie widziałam po kilku dniach. W przypadku podania ich w płachcie działanie jest tak mocne i szybkie, że muszę je rozcieńczać tonikiem hibiskusowym :). Pierwszy raz użyłam toniku bentona solo i miałam trochę podrażnioną twarz.
3. Mleko, drożdże/miód, cytryna
4. Tonik hibiskusowy sylveco, liposomy fitohormony z zsk/mleczko pszczele, hydrolat
5. Tonik hibiskusowy sylveco, hydrolat/ocet jabłkowy, ekstrakt malinowy/jabłkowy
6. Hydrolat, aloes w żelu, witamina C/kofeina
7. Piwo, aloes w żelu/HA, kapka oleju
8. Piwo, miód, cytryna/imbir
9. Napar z nasion kozieradki/czarnuszki, HA/żel aloesowy, parę kropelek oleju
10. Wywar ze świeżej mięty, ocet jabłkowy, miód

itd. itd. itd.

Maski w płachcie uważam za istotny przełom w swojej pielęgnacji. Polecam, to naprawdę świetna sprawa - wspaniała, kreatywna zabawa połączona z super efektami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz