niedziela, 22 września 2013

herbfarmacy, czyli pielęgnacja na najwyższym poziomie

Herbfarmacy to bardzo uznana marka, mająca w ofercie certyfikowane, organiczne kosmetyki, które nakierowane są na działanie poprawiające stan skóry, prawie lecznicze. W Polsce wydaje się być mało popularna, podejrzewam, że głównie z powodu znikomej dostępności. Jedynym znanym mi polskim sklepem internetowym, mającym w ofercie produkty herbfarmacy, jest iwos.pl. Temu właśnie sklepowi zawdzięczam radość i przyjemność ich używania :)
Przy okazji promocji -20% zakupiłam "balsam piękności" i "bosko lekki krem do twarzy".



Balsam, o konsystencji maści, jest produktem tłustym i strasznie wydajnym. Podobny jest nieco do kremów firmy gaia creams, lecz w mojej opinii zdecydowanie przyjemniejszym w używaniu i skuteczniejszym w działaniu.
Zaciekawił mnie w jego składzie olej z prawoślazu, który działać ma łagodząco i głęboko nawilżająco. Obecność zmiękczającej skórę dziewanny do reszty przekonała mnie do zakupu. I stwierdzić muszę, że zakup udał mi się wyśmienicie!
Balsam pięknie pachnie, świetnie się rozsmarowuje i pomimo swojej niezaprzeczalnej tłustości naprawdę dobrze się wchłania. Oczywiście jest to typowy tłuścioszek, ale nie okleja twarzy tłuszczem i smarem, lecz olejowo - wilgotną warstwą, która nawet dla mnie nie jest trudna do zniesienia. A co ważniejsze, po dłuższym czasie wprawdzie, ale wchłania się do matu. Mam więc twarz z olejową warstewką, ale nie świeci się ona jak ta pupcia robaczka świętojańskiego w bezgwiezdną noc.
Ten kto nazwał go balsamem piękności wiedział co robi :) balsam naprawdę sprawia, że skóra pięknieje z dnia na dzień.  Ma wysokie zdolności regeneracyjne i reperujące uszkodzenia, podrażnienia i niedoskonałości cery. Przy tym jest niezwykle dobrym nawilżaczem. Cera staje się jędrniejsza, bardziej elastyczna, gładsza. W moim przypadku również bardziej oczyszczona :) Stosuję balsam na noc, bo nie nadaje się pod makijaż. Jednak kiedy tylko mogę (znaczy kiedy nie wychodzę z domu i nie nie muszę się malować) nakładam go również na dzień. Jego obecność na twarzy poprawia mi nie tylko wygląd cery, ale też i humor :)
Polecam, polecam i jeszcze raz polecam!

Skład:
*Helianthus annuus (Sunflower) seed oil, *Simmondsia chinensis (Jojoba) seed oil, *Cera alba (Beeswax), *Butyrospermum parkii butter (Shea Butter), *Althaea officinalis (Marshmallow) root extract, *Calendula officinalis flower extract, Verbascum thapsusu extract (Mullein), *Rosmarinus officinalis (Rosemary) extract, *Pelargonium graveolens (Rose Geranium) leaf oil, *Citrus paradisi (Grapefruit) peel oil, *Cananga odorata (Ylang ylang) flower oil, *linalool, *limonene, *geraniol, *eugenol (Essential oil ingredients) 
* = Organic


Bosko lekki krem na dzień na pewno jest boski i na pewno jest lekki, acz jego lekkość idzie w parze z naprawdę dobrym odżywianiem. A jeśli dodam do tego, że jest to jedyny natenczas krem naturalny, który matuje moją paszczę to zaczyna to brzmieć jak abstrakcja :) No bo jak krem może być jednocześnie lekki, odżywczy i matujący? Ano może :) Do tej pory znałam kremy albo lekkie, albo odżywcze. A już na pewno nie spotkałam żadnego odżywczego, który by matował. Moje horyzonty się poszerzyły...
Jadąc na urlop, na moje ukochane mazury :), zabrałam ze smarowideł paszczowych tylko ten kremik i wróciłam z naprawdę śliczną buzią, pomimo że była to moja jedyna pielęgnacja nocno - dzienna przy dość konkretnie nabytej tam opaleniźnie. Skóra była w świetnej kondycji, super nawilżona, odżywiona, wcześniej nabyte niespodzianki skórne praktycznie zniknęły z pola widzenia. Nawet intensywne słońce nie zdołało zrobić mi żadnej krzywdy. 
Na zdjęciu bosko lekki kremik - konsystencja gęstszej śmietany, jakby lekko ubitej, ale zwartej.



Skład:

Aqua, *Aloe barbadensis (Aloe vera), *Helianthus annuus (olej słonecznikowy), sodium stearoyl lactylate, glyceryl stearate (emulgatory roślinne), glycerine, *Rosa rubiginosa (olejek z dzikiej róży), *Althaea officinalis (korzeń prawoślazu) extract, cetyl alcohol (emulgator roślinny), *Echinacea purpurea (Echinacea) extract, *Carthamus tinctorius (olejek z krokosza), tocopherol, lactic acid, *Calendula officinalis, *Cananga odorata (olejek eteryczny Ylang ylang), *Citrus paradise (olejek eteryczny z grapefruita), *Rosmarinus officinalis (wyciąg z rozmarynu), *Lavandula angustifolia (olejek eteryczny z lawendy), *Cedrus atlantica (olejek eteryczny z drzewa cedrowego), phenoxyethanol, benzyl alcohol, potassium sorbate (delikatny konserwant),

Wykonany z 76% składników organicznych (z gwiazdką)

Obecnie oszczędzam bosko lekki kremik :), chcę go sobie zostawić na zimę. Pora zimowa jest dla mnie dość problematyczna. Nienawidzę stosować pod makijaż żadnych kremów ochronnych, bo świecę się po nich. Zresztą nigdy nie lubiłam nakładać na dzień ciężkich kremów, źle się z nimi czuję. Ale wiadomo, że zimą potrzebna jest lepsza ochrona przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Wydaje mi się, że ten kremik będzie dla mnie idealny, bo jest leciutki, super nadaje się pod makijaż, ale jest na tyle odżywczy, że mrozy nie powinny być już dla mojej twarzy tak uciążliwe.

Dzięki Właścicielce sklepu iwos.pl jestem także posiadaczką przepięknego zestawu próbek innych produktów herfarmacy! Strasznie się z nich cieszę :) i zachwycam się nimi!
Pani Mariolu jeszcze raz ogromnie dziękuje :)
Próbki są świetnym pomysłem - można je kupić w sklepie i gorąco do tego zachęcam. Produkty herfarmacy do najtańszych nie należą a wersje mini umożliwiają dokładne zapoznanie się z kosmetykiem. Pozwolą także uniknąć ewentualnego rozczarowania i nerwa z powodu nietrafionego zakupu.


9 komentarzy:

  1. Oooo, piękne są te kosmetyki, ceny już mniej ;D nie pisałam jeszcze, ale lepiej późno niż wcale! - bardzo podoba mi się Twój blog :) Piszesz przyjemnie, i z poczuciem humoru, jedna drobna uwaga - wrzucaj składyyy :) Fajnie jest od razu móc sobie przeanalizować co tam siedzi w danym produkcie ;)
    Ściskam mocno i oby tak dalej :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo Ci dziękuję!!
    No własnie z tymi składami to mam mały problem... nienawidzę tego robić!
    Ale skoro mówisz, że to utrudnia to poważnie przemyślę tę kwestię ponownie. I dziękuję za cenną wskazówkę :)
    :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No dobra, klient nasz Pan :))
    Uzupełniłam większość składów.
    I wiesz co... wciąż nienawidzę tego robić :))))
    Dzięki i pozdrawiam *:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha ;D No co Ty, dlaczego? To co najwyzej linka do sklepu, i problem z głowy :P :)) Tylko żeby Cie zaraz nie oskarżyli o kryptoreklamę.. :P

      Usuń
    2. O, i jeszcze pytanie - na ile uzyc jest kremu w takim sloiczku mini? Czy ile ml? Bo moze sobie wezme te 2 na spróbowanie, a co mi tam :)

      Usuń
    3. A bo wiesz - przeklejanie składów (a nie daj boże ich przepisanie!) to dla mnie taki przykry, techniczny obowiązek, rozprasza myśli i odwraca uwagę od meritum :). Ale to takie tam.... babskie marudzenie :))
      Masz rację - dla zaglądających osób możliwość bieżącego rzucenia okiem na skład jest pomocna. Dziękuję :)

      Słoiczki mają 4-5 ml.
      Weź sobie ze 2 miniaturki, a co Ci tam :)))))))

      Usuń
  4. Po przetestowaniu kremu i balsamu od nich - chcę wszystko *.*

    OdpowiedzUsuń