Kilka lat temu piekłam chleb regularnie. Któregoś jednak razu w opakowaniu pestek słonecznika przytargałam do domu mole spożywcze – rozlazły się po całej szafce z nasionami, orzechami, makaronami, kaszami. Miałam z nimi ogromny problem i dużo jedzenia wyrzuciłam walcząc z nimi. Mocno mnie to zniechęciło do pieczenia chleba – niby nie chleb był winien, ale słonecznik był do chleba i wiecie, źle mi się kojarzył.
Teraz dojrzałam do wznowienia działalności piekarniczej. Znowu piekę chleb!
Fajne jest to, że obecny zakwas dostałam od koleżanki z pracy, która jest jedną z osób, które wiele lat temu zaczęły piec chleb na bazie zakwasu ode mnie :). Zapoczątkowałam wówczas pieczenie chleba w naszej firmie i jak widać do dziś dnia kolejne pokolenia zakwasów, zrodzone z przyniesionego przeze mnie, funkcjonują :D
W sieci znalazłam bardzo wiele przepisów na chleb, ale były one bardziej pracochłonne od mojego starego przepisu (gotowy już zakwas trzeba dokarmiać na kilka godzin przed jego użyciem, potem znowu musimy domieszać mąki i wody, czyli bawimy się podwójnie). Naczytałam się do tego stopnia, że zaczęłam wątpić w swój stary, wieloletnie testowany przepis. Ale na szczęście nic się nie zmieniło! Mój przepis jest nadal świetny, pomimo że łatwiejszy.
Oczywiście przepis zakłada posiadanie zakwasu. Najłatwiej zakwas dostać :), ale znajdziecie też dużo przepisów na zrobienie własnego zakwasu od podstaw. Trwa to kilka dni, ale służył będzie latami!
Podaję Wam przepis na 1 kg mąki, możecie ilość zmniejszać, zwiększać, w zależności od potrzeb (zachowując oczywiście podane proporcje).
Potrzebujemy:
- 1 kg mąki (pszenna, orkiszowa, graham, żytnia – ja lubię mieszać po 2 różne gatunki)
- 1 litr letniej wody
- zakwas (2 czubate łyżki)
- 3 łyżeczki soli
- możemy wmieszać aż do 3 szklanek różnych dodatków – np. po ¾ szklanki płatków owsianych, słonecznika, otrębów, siemienia lnianego (jeśli chcecie żurawinę, śliwki, rodzynki to liczcie ich ilość podwójnie, bo są lekko wilgotne i cięższe). Możecie dodać zioła, przyprawy (np. posypać wierzch chleba czarnuszką). Oczywiście 3 szklanki dodatków to górna granica, mi w zupełności wystarczają 1,5 - 2, ale jak kto lubi.
Wszystko wrzucamy do dużej miski i mieszamy aż składniki się dobrze ze sobą połączą. Z wyrobionego ciasta odkładamy do słoiczka 2-3 czubate łyżki na następny chleb. Przekładamy ciasto do cienko wysmarowanych olejem blaszek i
odstawiamy na 12 godzin. Ja wyrabiam ciasto wieczorem, wstawiam blaszki
na noc do zimnego, niewłączonego piekarnika i rano tylko włączam
piekarnik. Przed pieczeniem delikatnie smaruję wierzch chlebków cienką
warstwą oleju. Pieczemy nasz chlebek przez 1 godzinę w temperaturze 200
stopni (bez termoobiegu, górna i dolna grzałka).
Po
wyłączeniu piekarnika smaruję gorący chleb przegotowaną wodą - robi się
ładna, przypieczona skórka i nie będzie bardzo twarda.
Koniec. Mamy swój własny chleb!
A teraz trochę porad praktycznych.
1. Dobrze jest trochę dłużej pomieszać ciasto - wtedy lepiej się napowietrza i ładniej rośnie. Kiedy widzimy, że wszystko się ładnie połączyło pomieszajmy jeszcze minutkę lub dwie. Ja mieszam drewnianą łyżką, bo taka zwykła stołowa jest za mała, a na mieszanie rękami ciasto trochę za rzadkie. Jeśli ciasto będzie zbyt gęste to można dodać 50 - 100 ml wody więcej (powinno być rzadsze niż drożdżowe, po kilku pierwszych bochenkach wyczujecie jaka konsystencja jest pożądana).
2. Jeśli kolejny chleb planujemy upiec za tydzień, dwa, zakręcamy zakwas i wstawiamy do lodówki. Może w niej stać do 3-4 tygodni, w tym czasie nie zaglądamy do słoika. Można wystawić go z lodówki i zostawić niedokręcone wieczko na kilka godzin przed pieczeniem, ale ja najczęściej tego nie robię a chleb zawsze wychodzi.
3. Jeśli chcecie piec chleb dzień po dniu – wówczas nie ma sensu wstawianie zakwasu do lodówki. Można trzymać go w temperaturze pokojowej w lekko niedokręconym słoiku (zakwas będzie pracował szybciej, w lodówce jest uśpiony i pracuje w zwolnionym tempie).
4. Dwie, trzy czubate łyżki to porcja zakwasu na jeden chleb - jeśli potrzebujemy dla kogoś jeszcze to odkładamy więcej porcji.
5. Pamiętajcie też, że zakwas poza lodówką będzie pracował i rósł – dobrze jeśli odkładany zakwas zajmuje nie więcej niż 1/3 słoika, bo w przeciągu 12 godzin w temperaturze pokojowej potrafi trzykrotnie zwiększyć swoją objętość.
Widoczny na zdjęciu chleb jest upieczony z 0,5kg mąki (orkiszowa i pszenna). Tym razem pożałowałam dodatków, bo miałam w szufladzie tylko resztkę otrębów, kilka pestek słonecznika i chyba 4 owoce suszonej żurawiny :D. Ale nawet bez dodatków jest pyszny!
Jaki chleb upieczecie zależy wyłącznie od Was. W sklepach są różne mąki, można zmieniać dodatki, posypkę, można przed wymieszaniem rozpuścić w wodzie łyżkę miodu.
Ja przedstawiłam Wam podstawowy przepis i pokazałam podstawowy chleb, prawie bez dodatków. Jest to jedynie wyjściowa baza do waszych własnych wypieków!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz