czwartek, 12 października 2017

Peelingująca pomadka Sylveco (wersja odżywcza)

Swoim wpisem na instagramie Agata - Agata Smaruje przypomniała mi, że gdzieś upchałam peeling odżywczy Sylveco, który dostałam na imieniny :DD. Było to w idealnym momencie, bo usta były nieco wyschnięte i chropowate za sprawą wiatrów i chłodu.
Agata, dziękuję :)))
Natychmiast dobrałam się do swojej pomadki!


Od producenta:
Odżywcza pomadka z peelingiem
Hypoalergiczna, odżywcza pomadka, zawierająca naturalne drobinki ścierające w postaci brązowego cukru trzcinowego. Taki peeling delikatnie złuszcza i doskonale wygładza usta. W składzie pomadki znajduje się bogaty w przeciwutleniacze i kwasy NNKT olej z wiesiołka o właściwościach silnie regenerujących. Pozostałe oleje, wosk pszczeli i masła roślinne pielęgnują delikatny naskórek ust, zapobiegają ich wysychaniu i pękaniu. Aktywny składnik – betulina – działa kojąco na wszelkie podrażnienia, łagodzi objawy opryszczki.

Produkt przebadany dermatologicznie. Hypoalergiczny. Waga: 4.6 g, cena 10,50 zł.

Skład: Glycine Soja Oil, Cera Alba, Sucrose, Lanolin, Oenothera Biennis Oil, Copernicia Cerifera (Carnauba) Wax, Theobroma Cacao Seed Butter, Butyrospermum Parkii Seed Butter, Betulin, Litsea 
Cubeba Fruit Oil, Eugenia Caryophyllus Oil.



Pomadka ma delikatny, neutralny zapach. Kryształki cukru trzcinowego są widoczne i dodają jej uroku. Forma sztyftu zdecydowanie bardziej trafia w mój gust niż słoiczek. Przyznam jednak, że opakowania pomadek sylveco nie powalają jakością - sztyft opada podczas aplikacji, sam się wkręca z powrotem, do tego plastikowe elementy są luźne, trochę chybotliwe. Na szczęście póki co nic się nie popsuło, ale za każdym razem mam obawy co do tego.
Cukier przyjemnie drapie usta i lekko je łaskocze w trakcie aplikacji. Drobinki nanoszone na usta w przeważającej części się rozpuszczają podczas rozcierania, ale część z nich osiada na granicy warg albo w kąciku ust. Staram się po jakimś czasie od jej nałożenia "otrzepać" pozostały cukier, bo nie chcę wyglądać, jakbym miała resztki jedzenia na wargach...
Pomadka częściowo się wchłania, ale pozostawia ochronną warstwę. I jest to taki rodzaj warstewki, którą lubię - nie jest śliska, nie jest mocno oleista, nie klei się i nie migruje. Wrażenie podobne do nałożenia masła shea albo kakaowego. Usta nie świecą się jak naolejowane, tylko mają dyskretne, satynowe wykończenie. Bardzo mi to odpowiada :)
W trakcie używania pomadka zaczyna wyglądać trochę nieestetycznie, bo cukier wychodzi poza zarys sztyftu i przy wkręcaniu pomadki brudzi plastik. Trzeba więc być bardzo uważnym i na bieżąco usuwać wystające kawałki - no chyba, że komuś nie przeszkadza upaprane, brudne i tłuste opakowanie pomadki. Mi przeszkadza.

Działanie pomadki jest bardzo dobre. Efekt wygładzenia jest zauważalny już po ledwie kilku aplikacjach. Oprócz usuwania szorstkości pomadka także dobrze nawilża, odżywia i zmiękcza. Widzę i czuję dużą różnicę odkąd zaczęłam jej używać.

Znalazłam też dla niej dodatkową funkcję :D. Ostatnio mam kłopot z podatną na przesuszanie i łuszczenie bruzdą nosową - wargową. Pomadka sylveco okazała się idealna do pielęgnacji tej części twarzy! Wieczorem smaruję sobie bruzdę pomadką, potem robię dodatkowo peeling osiadłymi na skórze drobinkami cukru i zostawiam wszystko do wchłonięcia. Fajne jest to, że nie muszę zmywać takiego peelingu :D, że mogę go robić tylko w tym jednym miejscu i że razem ze złuszczaniem wyschniętego naskórka w parze idzie odżywcza siła zawartych w pomadce składników. Kształt pomadki również idealnie pasuje do tego zastosowania :D.



Przyznam, że miałam obawy co do pomadki o właściwościach peelingujących, ale okazała się niezwykle fajnym kosmetykiem. Świetnie dba o usta, zapewnia im regenerację, odżywienie, nawilżenie. Wygładza, zmiękcza i chroni przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Ma wady natury techniczno - praktycznej, ale da się je oswoić.
Podoba mi się ta pomadka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz