wtorek, 14 lutego 2017

Aloes w żelu Lily of the desert

Aloes w pielęgnacji jest powszechnie ceniony i ma szerokie zastosowanie. Do twarzy, do ciała, do włosów. W każdym wieku i do każdego rodzaju skóry. Łagodzi, nawilża, regeneruje, ma działanie bakteriobójcze, lecznicze, przyspiesza gojenie.
W moich kosmetycznych zasobach mam aloes w różnych postaciach (sok, hydrolat, koncentrat, żel), często znajduje się także w składzie moich ulubionych produktów. Dzisiaj pokażę Wam bardzo fajny aloes w postaci żelu firmy Lily of the desert.


Żel aloesowy Lily of the desert nie jest testowany na zwierzętach. W jego składzie znajdziemy 99% certyfikowanego aloesu.

Skład: Organic aloe vera barbadensis leaf juice (gel), carbomer (thickener), certified organic aloe vera juice (gel) concentrate, organic aloe vera barbadensis leaf polysaccharides (Aloesorb), tocopheryl acetate (vitamin E), retinyl palmitate (vitamin A), ascorbic acid (vitamin C), disodium EDTA (preservative), caprylyl glycol (emollient), phenoxyethanol (preservative), sorbic acid (preservative)

Pojemność 118 ml, cena 3,50 $, dostępność iHerb


Żel jest bardzo przyjemną postacią aloesu. Lubię mieć jakąś jego tubkę pod ręką. Żel lily of the desert bardzo mi się spodobał i na pewno będę ponawiać jego zakup.
Poniżej przedstawiam Wam przykładowe sposoby, w jakie go stosuję:
1. Bezpośrednio na twarz, zamiast kremu, najchętniej w połączeniu z kropelką oleju. Wygładza, nawilża, koi, wspomaga regenerację cery.
2. Na ciało, soute lub w połączeniu z balsamem, szczególnie po przebywaniu na słońcu - łagodzi, chłodzi, eliminuje pieczenie.
3. Po ukąszeniu komara albo innego świństwa - zmniejsza swędzenie i obrzęk.
4. Do maseczek glinkowych - glinkę rozrabiam z hydrolatem, dodaję 2-3 kropelki oleju i trochę żelu aloesowego. Żel polepsza konsystencję i opóźnia zasychanie maseczki.
5. Wcierki włosowe - jest moim absolutnym niezbędnikiem w walce z wszelkimi problemami skóry głowy. Wymieszany z olejem tworzy bardzo fajną emulsję, uwielbiam tą konsystencję :), przyjemnie się taką mieszankę nakłada na skalpik. Rozrabiam go również pół na pół z hydrolatem, wzbogacam dodatkami (kapka oleju, ekstrakt  kocanki, jabłka, mleczko pszczele, biosiarka, l-cysteina, mocznik itd.) i aplikuję na skalp na godzinkę, dwie. Dzięki zżelowanemu aloesowi taka wcierka nie jest całkiem płynna, aplikacja jest łatwiejsza a wcierka nie spływa ze skóry tak bardzo i można jej nałożyć więcej.
6. Mieszanką żelu z olejem dopieszczam też skórki.


Składowo mogłoby być lepiej, końcówka marnie im wyszła.... ale jednak 99% zawartości aloesu mnie przekonała. I cena jest bardzo przyjemna.

Pamiętajcie tylko, że nazwa żel aloesowy - aloe vera gel na produktach nie odnosi się do konsystencji. Jest to nazwa miąższu aloesowego, który ma postać płynną. By żel aloesowy był prawdziwym żelem pod względem konsystencji, musi zostać zżelowany :D.
Wspominam o tym dlatego, że zdarza mi się czytać, że ktoś się rozczarował, bo kupił żel aloesowy a tak naprawdę to produkt jest wodnisty a nie żelowy. Owszem, kupił żel aloesowy - aloe vera gel, czyli przefiltrowany miąższ aloesu w formie płynnej. Takie określenie "żel" nie ma nic wspólnego z żelową konsystencją.
Opisywany w tym poście aloes jest w formie zżelowanej właśnie, czyli jest typowym żelem w rozumieniu konsystencji (co zresztą można wywnioskować po określeniu gelly na tubce).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz