Zum bar to kostka od firmy Indygo Wild, którą tworzą pozytywnie zakręcone "dzieci natury", miłośnicy psów nienawidzący raka piersi. Więcej możecie poczytać o nich i ich filozofii TU.
Kostka na bazie spożywczej oliwy, oleju kokosowego, rycynowego i koziego mleka jest robiona ręcznie. Lekko falowany kształt przyciąga wzrok a zapach zaskakuje...
Jaka ja byłam głupia! Jaka ja byłam głupia ociągając się z jej używaniem tyle czasu! Żałuję każdego dnia...
Okazało się, że kwestia nadmiernie silnego zapachu jest przejściowa.
Wystarczyło mydło przewietrzyć - ja zrobiłam to dosłownie, wystawiając
je na 2 godzinki za okno :). Po tym czasie użyłam je pod prysznicem i
prawie umarłam z zachwytu... Orientalne nuty pozostały ale doprawione lekko słodkim i delikatnie kwiatowym, przepięknym
zapachem mydlanym. Wciąż jest zdecydowanie i konkretnie, ale niezwykle klimatycznie i nieuciążliwie.
Opis producenta o zmiękczaniu i super odżywianiu uważam za zbyt skromny. Dodałabym parę linijek od siebie, bowiem odżywcze
działanie kostki jest ogromne. Nie jest tłuste w używaniu ani nie
pozostawia tłustej powłoki na skórze, ale jego moc natłuszczająco -
ochronną czuję bardzo wyraźnie. Skóra jest odżywiona prawie jak po użyciu balsamu. Miękka, gładka, jakby gęstsza i grubsza. O wysuszaniu bądź ściągnięciu nie ma mowy. Do tego jest tak przyjemne w stosowaniu, że można się zapomnieć :). Pieni się bardzo dobrze, piana jest mięciutka. Wydajność nie jest nadzwyczajna, ale wybaczam.
Dzięki zdecydowanemu zapachowi, który pozostaje na skórze przez dłuższy czas, dostajemy także w gratisie lekki efekt dezodoryzujący. Nagrzana skóra rozsiewa wokół delikatną, orientalną woń, zamiast tej bardziej typowej dla spoconego ciała :). Świetna sprawa w upały, bardzo mi się to podoba.
Uważam, że Indygo Wild mają klasę i wiedzą co to skromność! Mogliby o
cudowności mydła rozpisywać się po stokroć dłużej i wszystko byłoby
prawdą! A oni całą wspaniałość mydła zawarli w lakonicznym stwierdzeniu,
że jest zmiękczające i super odżywcze :). Częściej spotykam się z
sytuacją, w której firma obiecuje cuda a spełnia je tylko w części. Tu
mamy całkiem odwrotny przypadek - obietnice zwięzłe, efekty znacznie przewyższające oczekiwania. Wiedzą jak zaskoczyć
klienta! Obym częściej była w taki właśnie sposób zaskakiwana.
Kostki Zum Bar można dostać na iherbie, kosztują w większości 5,18$.
Mnie swoim mydłem "kupili" :).
A na koniec radosna nowina - jutro zabieramy dziecko do domu!!! W końcu mi ją oddają :)).
Moje najkochańsze, dzielne "maleństwo".
Kusić to Ty potrafisz :) Już mam ochotę na to mydełko, na inne mydełka tej marki również i na inne kosmetyki też :)
OdpowiedzUsuńTo całkiem jak ja :) też parę rzeczy bym jeszcze od nich chętnie przygarnęła.
UsuńAnia!!!! Wiesz ile ja mydeł przez Ciebie kupiłam!!! A Ty już kusisz następnym!!!
OdpowiedzUsuńI wyściskaj swoją Gwiazdę jak już wróci do domu. Tylko delikatnie. Abyś jej krzywdy nie zrobiła ;)
Dzięki Kochana *-: wyściskam specjalnie od Ciebie *-:
UsuńNieważne ile mydeł kupiłaś, tylko jakie :D :D
Lubię takie mydełka :) Oj Ty kusicielko :)
OdpowiedzUsuń:D :D :D
UsuńTeż lubię :)))
Posty o mydłach to jedne z moich ulubionych:) Opis działania przekonuje, ale opis zapachu - przyciąga bardzo!!! Uwielbiam i kocham orientalne zapachy! Wczoraj zastanawiałam się nad zakupami na iherbie - bo niby "wszystko mam". Ale taki opis mydełka trochę łamie moje postanowienia odwykowe :);)
OdpowiedzUsuńOoooo tak, słynne hasło rozsądku, ja też przecież "wszystko mam" i walczę ze sobą jak mogę, no aaaale ... teeeeego nie mam. ;) W sensie nic koziego ;) Jeszcze szukam miodowo-mlecznych rozkoszy dokąpielowych ;) i powinien być spokój na jakiś czas ;).
UsuńPowinien. Tylko powinien ;)
Dziewczyny - życie jest za krótkie, żeby sobie odmawiać takich mydlanych przyjemności :D
UsuńDzięki namowom - uległam i zamówiłam, Teraz słodkie iherbowe oczekiwanie :)
UsuńBrawo!
Usuń:D
Strasznie jestem ciekawa co zamówiłaś!!!
Zamówiłam mydło o którym mowa w poście - no przecież musiałam;), do tego dwa psikacze do twarzy Aubrey Organics, do tego odżywkę włosową Dessert Essence (a teraz mają promocję, ech gdybym wiedziała) a na koniec herbatę zieloną z mango:) Wysłane wczoraj. Czekam:) Ale teraz 3 fajne firmy mają obniżkę... kilka m-cy nie zamawiałam, a teraz co... :) {te dylematy;)}
UsuńSkoro kilka miesięcy nie zamawiałaś to musisz nadrobić zaległości :D
UsuńFajnie - mam nadzieję, że podzielisz się wrażeniami z mydła :)
Zielona herbata z mango to ulubiona herbata mojej córki. Mnie z dessert essence kusi pistacjowy krem do stóp... mam nadzieję, że tonik różany andalou pojawi się w sklepie zanim promo na dessert nie zniknie, to bym sobie go wzięła.
A ten krem pistacjowy godny polecenia? potrzebuję czegoś do stóp?:)
UsuńHerbata brzmi obiecująco:)
hahahaa :)
UsuńPisałyśmy wczoraj z dziewczynami na wątku wizażowym o kremie pistacjowym dessert essence :))))
Ja osobiście nie znam, miałam od nich tylko szampon, ale Moje Dziewczynki z wątku bardzo go chwalą.
Przyznam się, że podczytuje wątek. Ale wczoraj nie czytałam:)
UsuńKrem zapewne mnie skusi... :)
Ja ma dylemat - czy kupić teraz krem pistacjowy ze zniżką i tonik z andalou z wit C, czy czekać na tonik różany i nabyć krem pistacjowy bez zniżki (bo już się wtedy nie załapię).
UsuńNie no brzmi jak nie-mydło :) !!! Na hasło kozie mleko jestem kupiona zawsze, a już kadzidło i mirra to chyba nadmiar szczęścia. Na jesień brzmi jak idealna propozycja, albowiem natluszczenie, nawilżenie, zmiękczenie plus orientalny zapach to jest to czego mi potrzeba w seansach relaksacyjnych jak ja to nazywam kąpiele i prysznice. :)
OdpowiedzUsuńGratuluję powortu do domu.!! Po tak długiej krucjacie. Wzruszające i pokrzepiające.
Dzięki Kochana *-: długo wyczekiwany powrót!
UsuńStrasznie fajne to mydło, okropnie żałuję, że tyle czasu je kisiłam w szafce...
Wygląda świetnie! A jeśli działa tak jak piszesz to w ogóle ideał. :) Szkoda, że trzeba zamawiać spoza Polski...
OdpowiedzUsuńAle wiesz, jak już będziesz zamawiać to możesz jeszcze kilka fajnych rzeczy wziąć przy okazji :D
UsuńNo i się rozpływam! Jak możesz mi to robić! Nie mogę, nie mogę popaść jeszcze w mydłoholizm, nie mogę! Mój portfel się powiesi, a to na prawdę dobry portfel...
OdpowiedzUsuńPięknie opisałaś to mydło, tak pięknie, że człowiek chce je już, zaraz, natychmiast :).
Strasznie się cieszę, że twoje szczęście wraca do domu! Niech ma całusa i ode mnie :*
Hahahahahaaaaa :))) portfel się powiesi - hahahahaaa :))))
UsuńJeden nałóg mniej, czy więcej... :D
Dziękuję *-: wycałowana i wyściskana!
Właśnie je śniadanie - croissanta z żółtym serem zagryza oliwkami z migdałami :D strasznie mi jej w domu brakowało!!!
Obraził się na Ciebie, foch normalnie taki, ze przez tydzień mi żadnego mydła nie pozwoli kupić... :D
UsuńPożywnie :D i bardzo dobrze! W domu najlepiej, nie raz się o tym przekonałam. Większość moich pacjentów dopiero w domu zaczynało odżywać i powracać do zdrowia :).
A Tobie zupełnie się nie dziwie :*
To jeszcze i Ciebie ściskam!
Dziękuję Ci bardzo, czuję się wyściskana *-:
UsuńPrzeproś portfel ode mnie :D może ulegnie jednej, małej, pachnącej kostce :D
buziaczki *-:
Udobruchałaś go :D teraz na pewno mi pozwoli ;)
Usuń:*
hahahahaaa :))
Usuńjestem maniaczką mydeł naturalnych, ach
OdpowiedzUsuńrozumiem Cię doskonale!
Usuń