środa, 24 maja 2017

Clochee - łagodzący tonik antyoksydacyjny

Tonik był na mojej liście kosmetycznych zachciewajek. Wykreśliła ją z niej Żan *:
Czytałam bardzo dużo zachwytów i pozytywnych opinii na jego temat, więc strasznie się ucieszyłam, kiedy zostałam nim obdarowana.


Od producenta:
Łagodny preparat do odświeżania i tonizowania, przygotowuje skórę do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych.
Typ skóry - wszystkie typy skóry, szczególnie wrażliwa, sucha i naczynkowa.
Działanie - oczyszcza, tonizuje, nawilża, łagodzi podrażnienia. Działa kojąco i antyoksydacyjnie.

Skład: Aqua**, Aloe Barbadensis Leaf Juice (and) Potassium Sorbate (and) Sodium Benzoate*, Glycerin**, Camellia Sinensis Leaf Extract (and) Aqua (and) Glycerin (and) Potassium Sorbate (and) Sodium Benzoate*, Ginkgo Biloba Leaf Extract (and) Aqua (and) Glycerin (and) Potassium Sorbate (and) Sodium Benzoate*, Rosa Damascena Flower Extract (and) Potassium Sorbate (and) Sodium Benzoate (and) Citric Acid*, Aqua (and) Hydrolyzed Corn Starch (and) Beta Vulgaris (Beet) Root Extract*, Sodium Dehydroacetate***

*Certified Organic, **Natural Raw Materials, ***Components of Natural Essential Oils


Pojemność 250 ml, cena 59 zł



Opakowanie eleganckie i ładne, ale zdecydowanie wolałabym atomizer. Stosuję toniki bezpośrednio na twarz, nie używam płatków, więc pompka nie okazała się w moim przypadku praktyczna.
Tonik ma brązowy, przezroczysty kolor i delikatny zapach.
Niestety zupełnie się u mnie nie sprawdził. Po paru dniach stosowania na twarzy pojawiają mi się małe, czerwone krostki, cerę pokrywa kaszka i czerwone plamki. Odczuwam też dodatkowy dyskomfort w postaci swędzenia skóry. Trzykrotnie próbowałam sama siebie przekonać, że to nie on jest winowajcą tego stanu rzeczy, ale niestety - objawy nawracały kiedy po niego sięgałam i ustępowały po kilku dniach od odstawienia.
Tonik miał być łagodzący i antyoksydacyjny. W kwestii łagodzenia totalna klapa. W odniesieniu do działania antyoksydacyjnego z kolei zdecydowanie powala skutecznością, bo dzięki niemu poczułam się jak nastolatka z młodzieńczym wysypem na twarzy!


Szkoda, bo naprawdę miałam na niego ochotę...
Nie byliśmy sobie pisani.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz