niedziela, 29 marca 2015

Lotion do ciała z mocznikiem firmy bioturm

Balsam do ciała z 10% mocznikiem bioturm polecany jest do skóry suchej, wrażliwej i szorstkiej. Według opisu producenta jest dobry dla skóry borykającej się z problemami związanymi z wiekiem i warunkami atmosferycznymi, mogą go też używać dzieci.

 

Zapewne wiele osób zwiedzie konsystencja kosmetyku - jest ona lejąca. Pomimo tego jest naprawdę gęsty, bardzo maślany i rośnie w trakcie rozsmarowywania. Sama czynność nakładania nie należy do najprzyjemniejszych. Balsam jest lekko ciągnący, troszkę się klei i dość konkretnie maże. Jest także tępawy co potęguje niedogodności związane z jego wsmarowaniem. Metodą prób i błędów opracowałam sposób jego nakładania, który całkiem nieźle eliminuje wyrzut adrenaliny do organizmu w trakcie jego używania. Wstępnie rozsmarowuje lotion na jednej nodze, zostawiam niewchłonięty i nakładam na druga nogę. Potem wracam do tej pierwszej i wówczas proces wsmarowania przebiega zdecydowanie przyjemniej :). Jak już uda nam się nałożyć i rozprowadzić go jak należy, wchłania się w miarę szybko i nie zostawia klejącej powłoki, tłustej również nie zauważyłam.


Po użyciu nie czuć gładkości skóry, nie jest ona przyjemnie aksamitna i miła w dotyku. Gładszą skórę czuję dopiero rano :). Ale nie jest to gładkość, którą zawdzięczamy często lekkiej warstwie jaką zostawiają balsamy. Jest to gładkość z głębi skóry, bez absolutnie żadnej powłoki na wierzchu. Gładkość skóry samej w sobie. Po dłuższym stosowaniu skóra jest fantastyczna!
Mam pewne obiekcje co do jego delikatności - zdarza się, że odczuwam pieczenie i szczypanie. Czasami skóra jest lekko zaczerwiona. Wszystko to mija dość szybko, ale bardzo rzadko zdarzają mi się takie reakcje.

Podsumowując sprawa ma się tak:
- działanie i pielęgnację skóry oceniam bardzo wysoko
- brak delikatności mi nie przeszkadza i nie jest uciążliwy
- aplikacja i wsmarowywanie są na tyle nieprzyjemne i denerwujące, że zniechęcają do regularnego stosowania - a z tym jak wiecie i bez dodatkowych utrudnień mam kłopot.

Lotion nabyłam z 75% rabatem podczas ogromnej wyprzedaży na minejo (widoczną na zdjęciach torbę też). Zakupu więc nie żałuję, bo kosmetyk był wyjątkowo tani, ale cieszę się, że kupiłam jeden egzemplarz zamiast początkowo planowanych 2 :). Za słabe mam nerwy do niego...


Skład:
Aqua, Urea, Glycerin, Sodium Lactate Solution, Lac*, Cocoglycerides, Limnanthes Alba Seed Oil, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter**, Lactic Acid, Cetyl Palmitate, Inulin Lauryl Carbamate, Tocopherol, Oryzanol, Xanthan Gum, Parfum

34 komentarze:

  1. Myślę, że na mojej suchej skórze dobrze by się sprawdził :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gładkość skóry samej w sobie - genialne zdanie ! Z rozsmarowaniem pewnie by mnie coś trafiło, ale widzę że warto się pomęczyć.

    OdpowiedzUsuń
  3. O nie, nie lubię takich zabaw z wsmarowywaniem :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałam krem 5% Urea. Dobrze mi służył. Nie wkurzał mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nerwus jestem :), Ty jesteś bardziej stabilna "emocjonalnie" :D

      Usuń
    2. Oj tam, u mnie także wszystko od czassu do czasu lata wokół własnej orbity :) I to z prędkością super odrzutowca. Kosmetykom darowuję :) Dla nich jestem wyrozumiała, nawet jeśli nie wszystko jest tak jakbym chciała.

      Usuń
    3. Wyrozumiała dla kosmetyków - świetne :DDD

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Ja w sumie też, chociaż niemiło mi się kojarzy.

      Usuń
  6. Jestem raptus, wszystko na szybko, klejuchy precz:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że taki kłopotliwy :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Sowy! Sowy widze! :D
    A po ten balsam nie sięgnę raczej, za dużo kłopotu... dobrze że o nim napisałaś, bo krazylam wokół niego..

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie mimo wygładzającego działania by się nie sprawdził, skoro piszesz, że jego nakładanie to dłuższy "proces". Zazwyczaj wybieram mazidła, które przyjemnie mi nakładać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wcześniej się nie poznaliśmy, ale w sumie dobrze, bo pieczenie i szczypanie to nie do końca to, co mnie kręci :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :DDD
      Ponoć są różne upodobania, ale mnie też nie za bardzo to pociąga :D

      Usuń
  11. Z nieznanych mi przyczyn mocznik kiepsko się u mnie sprawdza i to zarówno w pielęgnacji ciała czy też stóp i rok (hmm w zasadzie to też ciało..no ale wiesz, rozumiesz..wiem że wiesz :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem :DDD
      Powiem Ci tak - nie zmuszaj się! Nie jeden mocznik na świecie :D
      Znaczy oprócz mocznika wiele fajnych rzeczy jest.... Oj no - teraz to na pewno Ty wiesz o co mi chodzi :D

      Usuń
  12. Nie dla mnie taki kłopotliwy kosmetyk, w diabły by poszedł jak nic ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś się z Twoimi komentarzami dzieje....
      Dam sobie głowę uciąć, że był jeszcze jeden, oprócz tych co usunęłaś. I jetem pewna, że Ci na niego odpowiedziałam, a teraz ich nie ma.... blogspot wariuje?

      Usuń
  13. Uwielbiam mocznik w kosmetykach i właśnie to uczucie nawilżenia ale nie wynikające jedynie z faktu, że właśnie przed chwilą czymś się wyciapałyśmy. Wtedy to ma sens. Mam teraz krem z mocznikiem 20 %, nawilża genialnie i nie jest to uczucie tylko chwilowe, mam też nadzieję że w połączeniu z regularnym peelingiem (muszę być wreszcie regularna!) pomoże na wrastające włoski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że obie regularność mamy w genach :D
      20% mocznika to fajna, konkretna dawka!

      Usuń
  14. kupiłam inny balsam tej marki, dałam córce niech się uczy cierpliwości, coś kiepsko jej schodzi więc pewnie pójdzie w odstawkę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahaaaaa :)))))
      pomysłowy sposób na ćwiczenie cierpliwości :DDDDD

      Usuń
  15. Lubię balsamy z mocznikiem, genialnie nawilżają skórę :)

    OdpowiedzUsuń