czwartek, 26 listopada 2015

Lawendowy żel pod prysznic Out of Africa

Out of africa zadebiutowała na moim blogu waniliowym masłem shea, które jest absolutnie genialne! Jeśli chcecie dowiedzieć się wiedzieć o marce lub o waniliowym karite w ich wykonaniu zapraszam do tego posta.
Dzisiaj mowa będzie o lawendowym żelu pod prysznic z żyrafką :)


Skład: Butyrospermum parkii (shea butter), aqua (water), lavandula angustifolia (lavender) oil, hydroxysultaine, olea europaea (olive) fruit oil, aloe barbadensis (aloe vera) leaf extract, cucumis sativus (cucumber) fruit extract, rosmarinus officinalis (rosemary) leaf extract, glycerin, hydroxypropyl guar, glycol distearate, potassium sorbate, sodium benzoate, sodium methyl 2 sulfolaurate, disodium 2 sulfolaurate, cocamidopropyl, cocamidopropyl betaine.



Wąchając żel z butelki byłam zachwycona zapachem! Wydawał się bardzo intensywny, ale był tak cudownie lawendowy i naturalny, że nie mogłam się doczekać jego używania! W trakcie kąpieli intensywność zapachu zdecydowania zmalała i nie jest już nadmierna.
Żel zawiera masło shea, które wywarło na mnie ogromne wrażenie we wspomnianym na wstępie shea waniliowym. Liczyłam na wysokie właściwości pielęgnacyjne żelu, bo przecież zawartość tak cudownego masła musi dać o sobie znać. Rozczarowałam się niestety. Żel pieni się średnio (to akurat wadą nie jest), myje dobrze. Niestety skóra po jego użyciu jest lekko tępa, skłonna do wysuszenia i lekko obdarta z ochronnej warstwy. Nie ma fajnego poślizgu, nie ma uczucia aksamitności, nie ma gładkości i wilgotności. Absolutny przeciętniak. Zwykły żel, który po prostu myje, usuwa brud, ale właściwości pielęgnujących, wygładzających czy zmiękczających nie posiada. Zawiodłam się bardzo.


Mam z out of africa jeszcze geraniowy lotion do ciała. Na razie czeka w kolejce, bo po przetestowaniu na ręku miał niezmiernie intensywny zapach. Być może podobnie jak lawendowy żel straci jego siłę, kiedy zacznie być używany. Zastanawiam się czy równie podobnie jak żel zawiedzie mnie swoim działaniem... I przez te obawy właśnie jakoś przestało mi się spieszyć do jego używania.
Ale nie zmienia to faktu, że waniliowe masło shea, pomimo silnego zapachu, jest wspaniałe. Waniliowy krem do rąk, równie mocno pachnący, także świetnie mi służy. Może tylko seria z wanilią jest taka udana?


Żeby polepszyć walory pielęgnacyjne żelu dodałam do niego oliwę. Od razu lepiej :D. Teraz jest bardzo fajny - wciąż pięknie pachnie lawendą, nie ma ochoty wysuszać, poprawił się komfort używania, bo żel nie jest już tak tępy. Skóra nareszcie jest po prysznicu miękka i gładka. To, to ja rozumiem!
Ale tak między nami - taki właśnie powinien być od początku, a nie po domowym tuningu.

26 komentarzy:

  1. Fajnie, że dało się go uratować.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny pomysł z tym domowym tuningiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No ale jak... z żyrafką przecie jest!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahahaaaaa
      no jak widać sama żyrafa gwarancją jakości nie jest...

      Usuń
    2. Ale pocieszenie jakies zawsze:)

      Usuń
    3. Żyrafa zawsze dobrze pociesza :D

      Usuń
  4. Świetnie wymyśliłaś z tą oliwą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko co lawendowe jest u mnie mile widziane ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja też lubię tuningować kosmetyki, choć zgadzam się, że takie jak Twój dzisiejszy bohater powinny być stuningowane już przez producenta ;)
    A żyrafka...coś dla Ciebie, nie? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm.. może dlatego mnie do niego pod prysznicem nie ciągnęło? Czułam, ze coś nie gra xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wtedy już był ulepszony :D więc w sumie żałuj :D :D

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. :))))
      To zajrzyj na iherb - tam wiele takich ciekawostek :D

      Usuń
  9. Zdarzają się takie kosmetyki, które nie spełniają swojego zadania tak jak powinny i trzeba je samemu ulepszać. Też mam w domu takiego delikwenta czekającego na tuning :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby ulepszyć je nie jest czasami trudno, ale to denerwujące, bo kupując kosmetyk chciałabym, żeby od razy był taki jak trzeba...

      Usuń
  10. Dobry pomysł na wzbogacenie składu. Ale, że masło shea na pierwszym miejscu i nie nawilża? Coś z nim jest nie tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może pozostałe składniki zabiły jego działanie... nie rozumiem, bo masło shea mają naprawdę cudne.

      Usuń
  11. Ta marka jakoś nigdy mnie nie kusiła. Nie wszystkie skłądy mi się podobają.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie przepadam za żelami do kąpieli.

    A tak by się wydawało po składzie, że żel będzie nie tylko mył ale i pielęgnował, dobrze że znalazłaś na niego metodę. Na pocieszenie pozostała Ci żyrafa na opakowaniu :) Urocza :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ostatnio mam mały powrót do żeli :)
      Dokładnie - przynajmniej jest zyrafa :) i zapach.

      Usuń