Dzisiaj mowa będzie o lawendowym żelu pod prysznic z żyrafką :)
Skład: Butyrospermum parkii (shea butter), aqua (water), lavandula angustifolia (lavender) oil, hydroxysultaine, olea europaea (olive) fruit oil, aloe barbadensis (aloe vera) leaf extract, cucumis sativus (cucumber) fruit extract, rosmarinus officinalis (rosemary) leaf extract, glycerin, hydroxypropyl guar, glycol distearate, potassium sorbate, sodium benzoate, sodium methyl 2 sulfolaurate, disodium 2 sulfolaurate, cocamidopropyl, cocamidopropyl betaine.
Żel zawiera masło shea, które wywarło na mnie ogromne wrażenie we wspomnianym na wstępie shea waniliowym. Liczyłam na wysokie właściwości pielęgnacyjne żelu, bo przecież zawartość tak cudownego masła musi dać o sobie znać. Rozczarowałam się niestety. Żel pieni się średnio (to akurat wadą nie jest), myje dobrze. Niestety skóra po jego użyciu jest lekko tępa, skłonna do wysuszenia i lekko obdarta z ochronnej warstwy. Nie ma fajnego poślizgu, nie ma uczucia aksamitności, nie ma gładkości i wilgotności. Absolutny przeciętniak. Zwykły żel, który po prostu myje, usuwa brud, ale właściwości pielęgnujących, wygładzających czy zmiękczających nie posiada. Zawiodłam się bardzo.
Mam z out of africa jeszcze geraniowy lotion do ciała. Na razie czeka w kolejce, bo po przetestowaniu na ręku miał niezmiernie intensywny zapach. Być może podobnie jak lawendowy żel straci jego siłę, kiedy zacznie być używany. Zastanawiam się czy równie podobnie jak żel zawiedzie mnie swoim działaniem... I przez te obawy właśnie jakoś przestało mi się spieszyć do jego używania.
Ale nie zmienia to faktu, że waniliowe masło shea, pomimo silnego zapachu, jest wspaniałe. Waniliowy krem do rąk, równie mocno pachnący, także świetnie mi służy. Może tylko seria z wanilią jest taka udana?
Żeby polepszyć walory pielęgnacyjne żelu dodałam do niego oliwę. Od razu lepiej :D. Teraz jest bardzo fajny - wciąż pięknie pachnie lawendą, nie ma ochoty wysuszać, poprawił się komfort używania, bo żel nie jest już tak tępy. Skóra nareszcie jest po prysznicu miękka i gładka. To, to ja rozumiem!
Ale tak między nami - taki właśnie powinien być od początku, a nie po domowym tuningu.
Fajnie, że dało się go uratować.
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę, bo zapach ma świetny
UsuńFajny pomysł z tym domowym tuningiem ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMam kilka sprawdzonych patentów :)
No ale jak... z żyrafką przecie jest!
OdpowiedzUsuńhahahahaaaaa
Usuńno jak widać sama żyrafa gwarancją jakości nie jest...
Ale pocieszenie jakies zawsze:)
UsuńŻyrafa zawsze dobrze pociesza :D
UsuńŚwietnie wymyśliłaś z tą oliwą :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) prostu sposób a skuteczny.
UsuńWszystko co lawendowe jest u mnie mile widziane ;)
OdpowiedzUsuńZapach ma wspaniały!
UsuńJa też lubię tuningować kosmetyki, choć zgadzam się, że takie jak Twój dzisiejszy bohater powinny być stuningowane już przez producenta ;)
OdpowiedzUsuńA żyrafka...coś dla Ciebie, nie? :D
Tak, żyrafki są jak najbardziej dla mnie :D
UsuńHmm.. może dlatego mnie do niego pod prysznicem nie ciągnęło? Czułam, ze coś nie gra xd
OdpowiedzUsuńAle wtedy już był ulepszony :D więc w sumie żałuj :D :D
UsuńPierwsze widzę :P
OdpowiedzUsuń:))))
UsuńTo zajrzyj na iherb - tam wiele takich ciekawostek :D
Zdarzają się takie kosmetyki, które nie spełniają swojego zadania tak jak powinny i trzeba je samemu ulepszać. Też mam w domu takiego delikwenta czekającego na tuning :)
OdpowiedzUsuńNiby ulepszyć je nie jest czasami trudno, ale to denerwujące, bo kupując kosmetyk chciałabym, żeby od razy był taki jak trzeba...
UsuńDobry pomysł na wzbogacenie składu. Ale, że masło shea na pierwszym miejscu i nie nawilża? Coś z nim jest nie tak.
OdpowiedzUsuńMoże pozostałe składniki zabiły jego działanie... nie rozumiem, bo masło shea mają naprawdę cudne.
UsuńTa marka jakoś nigdy mnie nie kusiła. Nie wszystkie skłądy mi się podobają.
OdpowiedzUsuńNo wiesz.... ta żyrafa...
UsuńNie przepadam za żelami do kąpieli.
OdpowiedzUsuńA tak by się wydawało po składzie, że żel będzie nie tylko mył ale i pielęgnował, dobrze że znalazłaś na niego metodę. Na pocieszenie pozostała Ci żyrafa na opakowaniu :) Urocza :))
Ja ostatnio mam mały powrót do żeli :)
UsuńDokładnie - przynajmniej jest zyrafa :) i zapach.