Wspominałam już parokrotnie, że umiejętność malowania się i robienia makijażu w pełnym słowa tego znaczeniu jest mi mocno obca. Używam jedynie podkładu mineralnego i tuszu do rzęs. Rzadko bronzera lub różu, choć kilka ich posiadam. Nie wiem też czy Wam pisałam, ale nie mam zwyczaju malowania ust. Nigdy nie używałam szminki (taaaa..... wiem... trudno uwierzyć, że takie baby chodzą po świecie...). Jakiś czas temu kupiłam błyszczyk, ale zgubiłam go chyba podczas przeprowadzki. Ostatnio naszła mnie nieprzeparta chęć nadania swoim ustom jakiegoś koloru. To całkiem nowa dla mnie chcica :). Wiedziona swoją miłością do firmy uoga uoga kupiłam u Emilki (plants for beauty) błyszczyk strawberry moose.
Marzył mi się kolor czerwony, ale stonowany, lekko rozmyty innym kolorem. Krwista czerwień strasznie podoba mi się u innych kobiet, ale dla mnie samej zawsze wydawała się zbyt intensywna. Wykombinowałam więc, że spotkam się ze swoimi upodobaniami i obawami w połowie drogi - stąd właśnie na pomysł na błyszczyk z czerwoną nutą :).
Malowidło uoga uoga w kolorze strawberry moose okazało się strzałem w dziesiątkę! Błyszczyk pachnie truskawką oblaną mleczną czekoladą! Kolor jest adekwatny do nazwy - czerwień, ale nie jaskrawa, tylko złamana cegłą i czekoladowym brązem.
Daje konkretny efekt na ustach, ale nienadmiernie intensywny. Ładnie nasycony, ale półtransparentny. Taki w sam raz dla mnie. Błyszczące drobinki są malutkie i jest ich dużo. Zapewnia to elegancki i nieprzesadzony połysk.
Trwałość może nie powala, ale producent wynagradza nam to zdolnościami pielęgnacyjnymi. Błyszczyk dba o dobrą formę ust i ładnie je nawilża. Aplikator i gęstość produktu są dla mnie bez zarzutu. Sprawiają, że malowanie ust jest łatwe a w połączeniu z towarzyszącym tej czynności zapachem także niezwykle przyjemne. Co ważne błyszczyk nie klei się i nie ciągnie. Uważam to za jego wielką zaletę.
Błyszczyk o pojemności 7 ml kosztuje ok. 40 zł. Oprócz stawberry moose firma posiada w ofercie jeszcze kolory:
- błyszczyk z ekstraktem z aloesu - NOTHING HAPPENED
- błyszczyk z ekstraktem z żurawiny CATCH ME IF YOU CAN
- błyszczyk z ekstraktem z borówki brusznicy WIND CATHER
- błyszczyk z ekstraktem z czarnej porzeczki FEATHER
- błyszczyk z ekstraktem z wiśni STAR FACE
Kusiła mnie też wiśnia i borówka..... może następnym razem? Kto wie - może się rozszaleję błyszczykowo :D.
Ja jestem ogromnie zadowolona i używam go z wielką przyjemnością tym bardziej, że świetnie służy moim ustom!
Pewnie nie muszę Was po raz kolejny namawiać na zapoznanie się z tą firmą, ale i tak to robię :). Naprawdę warto. Dla mnie ich kosmetyki są genialne.
Pierwszy raz spotykam sie z tą marką:) kolor blyszczyku boski typowo jesienny:)
OdpowiedzUsuńFirmę bardzo lubię :) błyszczyk też.
UsuńPięknie wygląda w opakowaniu, ale na dłoni widzę pomarańczowe nuty? U mnie odpada, za to np. wiśnię przywitałabym z rozkoszą. Albo żurawinę ;) Nawet chyba bardziej żurawinę ;-)
OdpowiedzUsuńTaka leciutka poświata ceglasta jest. Ciężko było się zdecydować na kolor.....
UsuńKolorek ma ciekawy :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że też Ci się podoba :)
UsuńPiękny, jesienny kolor :-)
OdpowiedzUsuńMasz rację - jesienny :)
UsuńBiorę :)
OdpowiedzUsuń:DDDDDDDDD
UsuńBierz! :)
Zamówię w przyszłym tygodniu :)
Usuńtruskawkowy... to brzmi... pysznie :)
OdpowiedzUsuńI pysznie też pachnie :)
Usuńmiałam wersję porzeczkową , pisałam o niej jakiś czas temu
OdpowiedzUsuńniestety opakowanie mojego błyszczyku tak popękało że musiałam go wyrzucić, wielka szkoda bo super nawilżał
Nawilżenie to naprawdę jego wielka zaleta.
UsuńLubie blyszczyki, zwlaszcza te truskawkowe:-)
OdpowiedzUsuńJak pójdziemy w końcu na to piwo to sobie obmacasz na żywo *:
UsuńPiękny jest, ale cena nie dla mojego portfela ;/
OdpowiedzUsuńNienajgorzej się prezentuje :)
Usuńtruskawki w jesieni, ale przyjemne doznania
OdpowiedzUsuńkuszenia ciąg dalszy
Jeszcze trochę kuszenia uoga uoga będziesz musiała znieść :), mam jeszcze co nieco od nich w zanadrzu :).
Usuńjestem dzielna do czasu, potem to już sama wiesz jak się skończy
UsuńCena naprawde troszke duza :) Ale ja dzisiaj siostrze tez kupilam blyszczyk kosztujacy ponad 35 zl :P Ja osobiscie wole pomadki, blyszczykow juz dawno nie uzywalam i nie tesknie za nimi :)
OdpowiedzUsuńJa dopiero zaczynam przygodę z błyszczykami :)
Usuńśliczny kolorek:)
OdpowiedzUsuńDzięki :)))
UsuńO uoga,uoga zawsze myślę ciepło :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za błyszczykami bo się kleją i zawsze mi się przyklejają do warg włosy..Tobie też?
Także z przytaknięciem skwitowałam, że Twoja truskawczka nie jest ulepkiem :)
Nie mam zbyt dużego doświadczenia z produktami ustowymi :), ale masz absolutną rację - włosy się kleją do wszystkiego co na nich jest!
UsuńUoga ma fajną konsystencję, nie mocno zbitą, fajny jest no :D
Anula kolejna rzecz nas łączy ;) Owszem maluję się, ale to nie są jakieś piękne artystyczne makijaże. Nie potrafię zrobić sobie kociej kreski choć bym nie wiem jak się starała.
OdpowiedzUsuńNa błyszczyk narobiłaś mi ochoty i zapewne skuszę się na jakiś jaśniejszy kolor.
Czyli zdolne jesteśmy makijażowo :D
UsuńMnie też ich inne kolory interesują!