Mam bzika na punkcie naturalnych produktów włosowych. Kocham szampony! Robiłam kilka podejść do mydeł do włosów, ale kończyły się one rozczarowaniem. Mydła zdecydowanie nie są dla mnie (mam na myśli te włosowe, bo inne kocham namiętnie!). Na naszym naturalnym wątku wizażowym koleżanki chwaliły szampony w kostkach J. R. Liggett's. Ciężko mi było pozostać obojętną na te pochwały, więc kupiłam na iherbie zestaw miniaturek.
Kostki w zestawie są bardzo małe, ważą po 14-15 g, ale za to są w trzech rodzajach:
- jojoba i peppermint
- tea tree i hemp oil
- 2 sztuki w podstawowej formule
Podoba mi się to, że mogłam kupić na wypróbowanie od razu 3 różne szampony. Świetna sprawa.
Oprócz 4 małych, szamponowych kosteczek dostajemy w zestawie sympatyczną, zieloną kosmetyczkę i plastikową mini podstawkę. Wszystko przyjemne dla oka i takie miniaturowe :).
Ciężko było zdecydować, od której kostki zacząć. Ostatecznie mój wybór padł na wersję z olejkiem z drzewa herbacianego i olejem konopnym.
Pełna nadziei i zapału zabrałam szampon pod prysznic. Zapał zmalał po dwóch pierwszych namydleniach, a nadzieja opuściła mnie zaraz po wysuszeniu włosów :).
Włosy musiałam namydlać 3 razy. Wciąż nie czułam dostatecznego oczyszczenia, ale niestety po trzeciej powtórce kołtun miałam tak mocny, że bałam się kolejnego mycia. Pomimo kiepskich przeczuć łudziłam się jeszcze, że po wyschnięciu nie będzie tak źle jak przypuszczałam. Niepotrzebnie, bo było nawet gorzej niż sądziłam. Użyłam więcej odżywki niż zwykle, jednak rozczesywanie szło kiepsko. Włosy suszyłam dwa razy dłużej niż zwykle. Jak już wreszcie były suche to niestety były też matowe, strasznie tępe, napuszone i wciąż jakby nierozczesane - ciężko je było przeczesać nawet palcami, bo blokowały się w połowie długości włosów i ani rusz! A przecież czesałam ja na mokro, potem po wysuszeniu. Pierwszy raz miałam tak paskudne i toporne włosy. Po każdym ich dotknięciu miałam ochotę lecieć umyć ręce i wsadzić głowę pod kran... miałam wrażenie, że jest na nich jakiś mączny nalot. Były tak sztywne, że w zasadzie się nie ruszały - jak je zagarnęłam ręką, tak zostawały. Jestem przyzwyczajona do tego, że włosy są pełne życia i elastyczne, ruszają się razem z każdym moim krokiem - ich statyczność była bardzo dziwnym i niemiłym doświadczeniem.
Nie stosowałam żadnej płukanki po użyciu kostki szamponowej.
Producent nic o takiej konieczności nie wspomina - pisze wręcz, że
większość osób nie potrzebuje po myciu włosów nawet odżywki. No cóż, ja
zdecydowanie do tej grupy nie należę. Być może sprawdziłyby się do prania skarpetek albo do golenia, które producent wskazuje jako inne opcje stosowania kosteczek :). Ja jednak odpuszczam sobie te mini cudeńka, zniechęciłam się już wystarczająco.
Po raz kolejny przekonałam się, że moje włosy nie lubią takiej formy mycia. Trochę mi żal, bo wiem, że dziewczynom z wątku bardzo służą. Też bym tak chciała...
Jojoba & peppermint: Olive oil, coconut oil, castor oil, fresh pure New Hampshire spring water, sodium hydroxide (a binder), organic jojoba oil & almond oil with essential oils of peppermint for fragrance.
Tea tree & hemp oil: Olive oil, coconut oil, castor oil, fresh pure New Hampshire spring water, sodium hydroxide (a binder) with No Fragrance Added!
Formuła podstawowa: Olive oil, coconut oil, castor oil, fresh pure New Hampshire spring water, sodium hydroxide (a binder) and essential oils for fragrance.
Ciekawe jak sprawdziłyby się u mnie :)
OdpowiedzUsuńFajny zestaw do wypróbowania właśnie.
Usuńjej, ale kuszące ;)
OdpowiedzUsuńWyglądają słodko :)
UsuńSądząc po składach są to po prostu naturalne mydła w kostkach. Składy zresztą są bardzo fajne. Możliwe, że Twoje włosy wyglądałyby zupełnie inaczej gdybyś zastosowała płukankę octową. Po każdym myciu włosów mydłem należy tak zrobić. Jeśli jednak ostatecznie zraziłaś się do mycia włosów tymi kosteczkami to przecież możesz zużyć je do mycia ciała. Moim zdaniem szkoda takich fajnych mydełek do prania skarpetek :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja wciąż szukam mydeł, które nie wymagają płukanki :), ale nie było mi dane póki co znaleźć :D.
UsuńSkłady fajne, dlatego wzięłam. No i dziewczyny pisały, że nie muszą płukanek robić.... Widocznie moje włosy nie lubią mydeł i już.
A już sama nie wiem.... może spróbuję z płukanką.... ocet mam.
UsuńO jakim occie mówisz? Jeśli masz na myśli zwykły ocet spirytusowy, to włosy (przynajmniej moje) wyglądają po takiej płukance świetnie ale, niestety, pozostaje na nich niezbyt przyjemny zapach octu. Proponuję użyć octu jabłkowego, może też być sok z cytryny albo po prostu kwasek cytrynowy. Chodzi o to, żeby zakwasić wodę.
UsuńO jabłkowym oczywiście :)
UsuńCiekawa jestem jaki będzie efekt :)
UsuńNa pewno się namarudzę, bo przeważnie myję włosy rano przed pracą i płukanka to dodatkowe parę minut wcześniejszego wstania :D. Ale w sumie masz rację - z samej ciekawości warto spróbować. Może w jakiś weekend się wezmę...
UsuńJuż marudzisz :))) Przecież do naczynia w którym będzie płukanka możesz sobie już wieczorem wlać ocet i postawić w łazience. Rano, po umyciu głowy podstawisz tylko naczynie z octem podstawisz pod kran z ciepłą wodą i wylejesz zawartość na włoski. Trwa to krócej niż nakładanie i spłukiwanie odżywki :)
UsuńTeż mam mydełko do mycia włosów ale polskie z LF. Jeszcze go nie używałam ale chyba też się nie obejdzie bez płukanki.
:DDDDD
UsuńNo uprzedzałam, że będę marudzić :DDDD
Ile dajesz octu na litr? Ja myślę o 2 łyżkach.
Właśnie dwie łyżki daję na litr wody.
UsuńSuper, to tak wypróbuję, dzięki *:.
Usuńnie używałam jeszcze tego typu szamponów, ale chyba jestem na to zbyt leniwa :P
OdpowiedzUsuńWiem co masz na myśli :D
UsuńEch.. a tak się napaliłam na nie...
OdpowiedzUsuńEch no....
UsuńMoże u Ciebie się sprawdzą, nasze włosy mają całkiem odmienne preferencje :)
zobaczymy, kiedyś to sprawdzę :D na razie wykańczam to co mam i robię tylko potrzebne zakupy - czyt. micel i henna :D
UsuńFajny zestaw do testów :) Anula też myślę, że po płukance byłby lepsze efekty.
OdpowiedzUsuńJa bardzo sobie cenię mydła z Lawendowej Farmy, w sklepie można również zakupić odpowiednią octową płukankę.
Tak, wiem kochana :)
UsuńParę razy myślałam o ich płukance, tylko jakoś tak na razie sama myśl o tym mnie nie napawa optymizmem.... ale dojrzewam :D
Mydła do włosów jakoś mnie w ogóle nie kuszą:)
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji wiem, że przynajmniej ich nie muszę wpisywać na iherbową wishlistę!
:D
UsuńMnie kuszą, ale mi nie służą :)
To nie dla mnie. Wolę tradycyjne szampony. I z pewnością miałabym siano na głowie.
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :) miałam siano :)
UsuńOglądałam je na iherb'ie i byłam ich bardzo ciekawa więc szkoda, że u Ciebie się nie sprawdziły.
OdpowiedzUsuńTeż żałuję. Ale u innych dziewczyn się sprawdza, więc może jednak warto przemyśleć.
UsuńTrudno mi sobie wyobrazić, żeby to było wygodne w użyciu :D
OdpowiedzUsuńSamo nanoszenie mydła jest wygodne - wystarczy po prostu pogłaskać nim włosy :)
UsuńMoja Mama lubi takie szampony :)
OdpowiedzUsuńNo to wiesz.... święta idą :)))
UsuńZ płukanką octową jest bardzo fajnie.
Przymierzałam się do kupna takich szamponów w kostce ale w każdym coś mi nie pasowało, albo SLS albo olej palmowy. Nawet natknęłam się na interesujący rosyjskie mydło do ciała i włosów ( wyglądem przypomina żywicę a konsystencje posiada żelową), bazujący na 100% naturalnych składnikach ale również jeden składnik mi tam nie pasuje :D a już byłam blisko zakupu. Jednak natknęłam się na ciekawy domowy przepis na szampon i są to tylko dwa składniki z kuchni ! Mąka żytnia i letnia woda. Zrobiłam tę papkę i zszokował mnie efekt końcowy ;D Włosy są odświeżone (mam szybko przetłuszczające się włosy), miękkie i odżywione. Pozostawiłam mieszankę również na całych włosach i trzymałam jako odżywkę przez kilka minut. Przepis również o tym wspomina. I jestem zadowolona. Na początku trochę trudniej było nakładać mieszankę ale z kolejnymi porcjami idzie lepiej i papka zaczyna być bardziej śliska. Jeśli nie dostanę od tego łupieżu, to będę dalej tak myć włosy :D
OdpowiedzUsuńInteresujące niezwykle!
UsuńNie słyszałam o takim cudzie do mycia włosów!
Ja też, do wczoraj :D. Myślałam, że do tego nadają się tylko mieszanki jajeczne. Ponadto mąką żytnia nie tylko jest bogata w witaminy i minerały ale również w kwas pantotenowy, który występuje w naturalnej postaci, a w szamponach w większości jest w formie syntetycznej.
UsuńWiem ze nie przepadasz za szamponami w kostce ale natrafiłam parę dni temu na ciekawe, sprowadzane z Czech, naturalne mydełko dla blondynek ( zwracałam uwagę na skład- są tam żółtka, miód, olej neem, rumianek itd). Kupiłam na spróbowanie i jak narazie jestem zadowolona. Nie ma spieniaczy a dobrze się pieni. Myję się też dobrze, tylko dłużej :D I włosy nie są po nim "trzeszczące", matowe. Powiedziałabym, że są "zmydlono"-miękkie :D I wiem ze trzeba stosować płukankę octową a ja na przekór tylko nałożyłam maskę do włosów, spłukałam i nic się nie stało ;) Zobaczymy jak będzie dalej ; )
UsuńSzamponom w kostce nie mówię nie :D nie przepadam za mydłami do włosów :).
UsuńMiałam kiedyś szampon w kostce bardzo fajny - douces nature.
Muszę podpatrzeć :3
UsuńTo te
Usuńhttp://www.beaute-test.com/fleur_de_shampooing_cheveux_secs_douce_nature.php
http://www.beaute-test.com/fleur_de_shampooing_cheveux_gras__douce_nature.php
Ale fajne! Wyglądają jak pierniki :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńW jaki sposób myjecie tą mąką włosy - mi za każdym razem trudno ją spłukać, a po wysuszeniu włosów pozostaje mi mąka we włosach... próbowałam myć mąka + zimna woda, mąka + letnia woda, mąka + gorąca woda, za każdym razem ten sam cyrk ;/
OdpowiedzUsuń