Kochani, już wracam :))))
Muszę jeszcze trochę ochłonąć i dać sobie chwilę na uwierzenie, że wszystko tak się wspaniale potoczyło, ale pomału dochodzę do siebie.
Profesorowie z oddziału neurochirurgii Wojskowego Instytutu Medycznego na Szaserów w Warszawie dokonali absolutnego cudu i moje najwspanialsze na świecie dziecko w tempie błyskawicy wraca do zdrowia i sił, prawdopodobnie bez trwałych, negatywnych skutków operacji. Magicy, cudotwórcy i nasi bohaterowie! Zresztą oba oddziały, z którymi mieliśmy dość długie i intensywne kontakty, czyli oddziały neurologii i neurochirurgii, są wyjątkowe - niespotykana troska i zainteresowanie, cierpliwość, wyrozumiałość, szacunek dla pacjenta, jego uczuć i jego cierpienia. A do tego wiedza, umiejętności i doświadczenie na najwyższym poziomie. Absolutnie niesamowici ludzie.
Myślę, że nic nie stanie na przeszkodzie, aby w październiku moja najdzielniejsza córka rozpoczęła wymarzone studia, o dostaniu na które dowiedziała się tuż przed operacją :))).
Nie miałam odwagi nawet marzyć o takim przebiegu spraw!
Wciąż boję się tak do końca ucieszyć... trudno uwierzyć w to wszystko.
Dziękuję Wam z głębi swojego matczynego serca za wsparcie, troskę i ciepłe myśli :).
Anula, nie wiedziałam o co chodziło ale domyślałam się, że chodzi o Twoje dziecko, a prawdopodobnie o jego zdrowie. To wspaniale, że wszystko dobrze się układa. Rozumiem Twoje szczęście (sama kiedyś byłam w podobnej sytuacji) i cieszę się wraz z Tobą, a Córci życzę całkowitego powrotu do zdrowia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Kochana *-:
UsuńDobrze że wszystko potoczyło się najpomyślniej :) Znam kilku ludzi którzy pracują w tym szpitalu, znam też kilku ludzi którzy byli jego pacjentami i muszę przyznać że to jeden z najlepszych szpitali w Warszawie :) Dużo zdrowia dla córki i dla całej Twojej rodziny po takim przeżyciu przyda sie ono wszystkim :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy ślicznie :))
UsuńWspaniali ludzie i super specjaliści!
super, że wróciłaś...
OdpowiedzUsuńnawet nie wiesz, jak się cieszę, aż mi słów brak... no sama, sama radość, czytać te słowa:)
pozdrawiam
:)
Jeszcze raz Ci bardzo dziękuję kochana za słowa otuchy *-:
UsuńSama nie mogę uwierzyć! Miałam ochotę wycałować profesora po tych "cudarobiących" rękach.
Ania, daj spokój:)
UsuńPrzecież, to dla Was wszystkich był ogromny stres... ale najważniejsze, że to już przeszłość, też bym całowała:)
:*
*-:
Usuń:)
Świetnie!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko poszło dobrze i trzymam kciuki za Twoje dziecko!
Bardzo dziękuję :) *-:
UsuńO, jak pięknie! I dobrze, że to piszesz, tyle w mediach narzekania na lekarzy, a przecież są też tacy wspaniali. Ja też trafiłam na takich:). Kciuki za dalsze zdrowienie:)
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękujemy :)))
UsuńCi lekarzy są naprawdę wyjątkowi, codziennie mnie zaskakują!
Cóż za wspaniała wiadomość :) Oby już wszystko się zaczęło układać :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie :)
UsuńMłoda idzie jak burza :)
jak się cieszę, że wszystko wraca do normy, trzymam nadal kciuki i gratulacje dla studentki
OdpowiedzUsuńMoja studentka kochana, przekażę jej na pewno *-:
UsuńAnia nie mogło być inaczej. Pół internetu trzymało za Was kciuki :)))
OdpowiedzUsuńMasz rację - z takim wsparciem nie mogło pójść źle :)))
UsuńMoc internetowych kciuków jest wielka!
Nie moglo byc inaczej.:) Bardzo, bardzo sie ciesze!
OdpowiedzUsuńDzięki kochana :))))
UsuńTak wspaniale czytać pozytywne scenariusze. Tzn te kończące się happy endem. :) Ściskam i bardzo się cieszę, że tak się wszystko udało szczęśliwie.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję *-:
Usuń