Naturativ to marka wciąż budząca moje sprzeczne emocje. Ich masła do ciała uwielbiam, choć zapachy mi nie pasują. Poznane szampony i odżywki mnie nie zachwyciły (ale dam im jeszcze szansę) a peelingi są dla mnie za delikatne.
Produkty do twarzy dotychczas omijałam, ale po przeczytaniu wielu zachęcających recenzji nabrałam ochoty na kojąco - liftingującą maseczkę do twarzy z serii AOX.
Od producenta:
Naturalna maska kojąco-napinająca o konsystencji nawilżającego żelu. Daje efekt natychmiastowego liftingu wykonanego we własnej łazience. Przyjemnie odpręża, chłodzi i relaksuje przesuszoną i zmęczoną miejskim stresem skórę.
Maska 360°AOX to kojąco-odbudowujący koktajl antyoksydantów chroniących przed fotostarzeniem się skóry oraz substancji łagodzących, nawilżających, ujędrniających i ochronnych. Maska zawiera: BIO ekstrakt z liści miłorzębu japońskiego, BIO ekstrakt z korzenia lukrecji, BIO ekstrakt z cytryny, Sok z liści aloesu oraz Pullulan, naturalny polisacharyd, tworzący na powierzchni naskórka odżywczy i napinający film.
Odpowiednia dla każdego rodzaju cery w każdym wieku ale szczególnie dla cery wrażliwej. Bardzo przyjemna również po schłodzeniu w lodówce.
Kosmetyki naturalne – jak używać
Aplikuj obfitą warstwę żelu, na czystą i osuszoną skórę twarzy, szyi i dekoltu. Pozostaw na 10 – 20 minut. Pozostałość Maski spłucz czystą wodą lub przetrzyj tonikiem.
Składniki: Aqua, Betaine, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Glycerin*, Pullulan, Xanthan Gum, Ginko Biloba Leaf Extract*, Citrus Limon Friut Extract*, Glycyrrhiza Glabra Root Extract, Benzyl Alcohol, Sodium Phytate, Citric Acid, Parfum, Dehydroacetic Acid, Carrageenan, Citral, Citronellol, Limonene
Pojemność 100ml, cena regularna 139zł
Konsystencja przyjemna, żelowa. Dobrze się nakłada. Parę minut po aplikacji lekko zastyga i towarzyszy mi uczcie ściągnięcia. Ale mieści się ono w granicach komfortu, nie mam do tego zastrzeżeń. Usunięcie resztek maseczki okazało się bardziej kłopotliwe niż zakładałam. Myślałam, że wystarczy przetrzeć twarz, ale niestety muszę ją myć. Pozostaje lepiąca się i nieco ciągnącą powłoka, która w trakcie zmywania zaczyna się ślizgać po skórze. W praktyce jest to mało przyjemne, przynajmniej dla mnie.
Naczytałam się cudów o jej działaniu - jak to wygładza, rozpuszcza skórki, nawilża, napina. I naprawdę bardzo chciałam to wszystko mieć i ja. Ale nie da się. Nie da się i już. Napina - owszem ale tylko w trakcie zastygania na twarzy. Po zmyciu nic takiego nie czuję. Wygładza? Może i tak, ale nie moją cerę. Rozpuszcza skórki i nawilża? No to, to już żart. I to kiepski. Stosowałam ją mając mały przesusz w okolicach bruzd nosowo-wargowych. Maseczka nic nie pomogła w tej kwestii - suchość i lekkie łuszczenie jak były na początku tak i zostały. Po kilku użyciach maseczki sięgnęłam po inne kosmetyki, bo ile można chodzić z łuszczącymi się fragmentami twarzy...
Zaraz po zmyciu maseczki pory wyglądały nawet przyjemnie, ale po kilku godzinach "otwierały" się i były niestety bardziej widoczne niż przed maseczką. W dodatku przy regularnym jej stosowaniu moja cera coraz mniej mi się podobała.
No dobra, ale to były opinie użytkowniczek. Pora odnieść się do obietnic producenta:
- efekt liftingu - obserwowałam wyłącznie podczas jej zastygania na twarzy, po zmyciu już nie
- odprężenie, chłodzenie i relaks - wręcz przeciwnie, w trakcie trzymania maski na twarzy czułam ściągnięcie i dużą lepkość a po zmyciu nic nie czułam...
- kojenie jest kwestią, do której nie umiem się odnieść, bo nie miałam nic do ukojenia (no, może nerwy, ale to już po zasięgiem producenta)
Mam w zanadrzu ich balsam do włosów i szampon. Odżywkę do włosów zamierzam używać, co do szamponu jeszcze nie wiem.
Może powinnam zostać tylko przy masłach do ciała?
No i co ja mam napisać na zakończenie? Chyba tylko tyle, że szczerze zazdroszczę wszystkim, u których maseczka robiła wszystkie te fajne rzeczy, o których się tyle naczytałam.
Nie wiem czy zauważyłyście, ale mam wielkiego pecha do maseczek innych niż oczyszczające. Marzy mi się świetnie działająca maseczka nawilżająca, ale pomału tracę nadzieję.
Pojemność 100ml, cena regularna 139zł
Konsystencja przyjemna, żelowa. Dobrze się nakłada. Parę minut po aplikacji lekko zastyga i towarzyszy mi uczcie ściągnięcia. Ale mieści się ono w granicach komfortu, nie mam do tego zastrzeżeń. Usunięcie resztek maseczki okazało się bardziej kłopotliwe niż zakładałam. Myślałam, że wystarczy przetrzeć twarz, ale niestety muszę ją myć. Pozostaje lepiąca się i nieco ciągnącą powłoka, która w trakcie zmywania zaczyna się ślizgać po skórze. W praktyce jest to mało przyjemne, przynajmniej dla mnie.
Naczytałam się cudów o jej działaniu - jak to wygładza, rozpuszcza skórki, nawilża, napina. I naprawdę bardzo chciałam to wszystko mieć i ja. Ale nie da się. Nie da się i już. Napina - owszem ale tylko w trakcie zastygania na twarzy. Po zmyciu nic takiego nie czuję. Wygładza? Może i tak, ale nie moją cerę. Rozpuszcza skórki i nawilża? No to, to już żart. I to kiepski. Stosowałam ją mając mały przesusz w okolicach bruzd nosowo-wargowych. Maseczka nic nie pomogła w tej kwestii - suchość i lekkie łuszczenie jak były na początku tak i zostały. Po kilku użyciach maseczki sięgnęłam po inne kosmetyki, bo ile można chodzić z łuszczącymi się fragmentami twarzy...
Zaraz po zmyciu maseczki pory wyglądały nawet przyjemnie, ale po kilku godzinach "otwierały" się i były niestety bardziej widoczne niż przed maseczką. W dodatku przy regularnym jej stosowaniu moja cera coraz mniej mi się podobała.
No dobra, ale to były opinie użytkowniczek. Pora odnieść się do obietnic producenta:
- efekt liftingu - obserwowałam wyłącznie podczas jej zastygania na twarzy, po zmyciu już nie
- odprężenie, chłodzenie i relaks - wręcz przeciwnie, w trakcie trzymania maski na twarzy czułam ściągnięcie i dużą lepkość a po zmyciu nic nie czułam...
- kojenie jest kwestią, do której nie umiem się odnieść, bo nie miałam nic do ukojenia (no, może nerwy, ale to już po zasięgiem producenta)
Mam w zanadrzu ich balsam do włosów i szampon. Odżywkę do włosów zamierzam używać, co do szamponu jeszcze nie wiem.
Może powinnam zostać tylko przy masłach do ciała?
No i co ja mam napisać na zakończenie? Chyba tylko tyle, że szczerze zazdroszczę wszystkim, u których maseczka robiła wszystkie te fajne rzeczy, o których się tyle naczytałam.
Nie wiem czy zauważyłyście, ale mam wielkiego pecha do maseczek innych niż oczyszczające. Marzy mi się świetnie działająca maseczka nawilżająca, ale pomału tracę nadzieję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz