Jak zapewne domyślacie się po wstępie, moje przekonanie było błędne.
Zainteresowały mnie szampony firmy Najel. Są to produkty posiadające certyfikat Ecocert, a mające na drugim miejscu w składzie SLS. Zgodnie z informacjami na stronie producenta żel do kąpieli również ma SLS - inci kosmetyków ze strony www.najel.net poniżej.
Najel szampon do włosów tłustych:
Skład:
Aqua,Sodium Lauryl sulfate,Cocamidopropyl Betaine, Hamamelis Virginiana Water,Olea europaea oil, Laurus Nobilis oil, Potassium olivate, Potassium laurate, Glycerin, Potassium hydroxide, Potassium linoléate, Potassium palmate, Chamomilla Recutita Flower Water, urtica dioica (nettle) extract, Adiantum Capillus Veneris Leaf Extract, Nasturtium Officinale Extract, Alcohol, Potassium sorbate, Sodium benzoate.
*Ingredient from organic farming. Dermatologically tested.
98,85% of the total ingredients are from natural origin
11,37% of the total ingredients are from Organic Farming
Najel żel pod prysznic:
Skład:
Aqua, Sodium Lauryl sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Olea europaea oil, Laurus Nobilis oil, Potassium olivate, Potassium laurate, Glycerin, Potassium hydroxide, Potassium linoléate, Potassium palmate, Alcohol, Potassium sorbate, Jasminum grandiflorum flower extract, Sodium benzoate
*Ingredient from organic farming. Dermatologically tested.
98,886% of the total ingredients are from natural origin
5.006% of the total ingredients are from Organic Farming
Ciekawość moja zaowocowała wysłaniem stosownego zapytania do producenta i sklepu cedrynek, posiadającego w ofercie produkty Najel. Wraz z odpowiedzią Pani Ewy z cedrynka otrzymałam scany dokumentów potwierdzających nadanie szamponom Najel certyfikatu oraz odpowiedź pozyskaną przez nią od producenta, że „SLS w szamponach jest akceptowane przez Ecocert”. Dodatkowo Pani Ewa przesłała mi informacje od firmy Najel, zgodnie z którą certyfikaty na ich kosmetyki są corocznie odnawiane i podlegają kontroli.
Jeszcze raz dziękuje Pani Ewie za błyskawiczną i wyczerpującą odpowiedź oraz zgodę na umieszczenie scanów dokumentów na blogu.
Poniżej przedmiotowa licencja i certyfikat.
Mail otrzymany przeze mnie od firmy Najel potwierdzał jedynie informacje przekazane przez Panią Ewę ze sklepu cedrynek.
Przyglądałam się swojego czasu składom szamponów i żeli firmy Reve de Provence, certyfikowanych przez CosmeBio. Wydały mi się mocno podejrzane, ale zarzuciłam wówczas dalsze śledztwo. W inci wymieniają sodium lauryl sufate, ale informacji o takim składniku nie znalazłam nigdzie :). Wysłałam zapytanie o poprawność użytej w inci nazwy detergentu i kwestię akcetowania SLS przez CosmeBio do producenta i polskiego sklepu, który sprzedaje produkty Reve de Provence.
Właśnie otrzymałam odpowiedź od producenta:
"I confirm that our shampoo contains Sodium Lauryl Sulfate and this ingredients is allowed and certified by Cosmebio.
However, the sodium Laureth sulfate is not allowed by cosmebio.
There is a difference between these 2 ingredients."
Jest zatem tak jak podejrzewałam - podanie na stronie producenta składnika sodium lauryl sufate jest jedynie literówką i jest to nasz znany i nielubiany SLS, który jednak jest akceptowany przez CosmeBio (CosmeBio nie uznaje jedynie SLES - sodium laureth sulfate).
Poniżej składy przykładowych produktów Reve de Provence ze strony producenta.
Szampon do codziennego stosowania:
Skład:
Wysłałam zapytanie w kwestii akceptowania SLS w składzie kosmetyków naturalnych do Ecocertu. Ich odpowiedź brzmi: "The SLS is authorized by the standard Ecocert as the SLES is not".
Co Wy na to? Wiedzieliście o tym, że szampon z Ecocertem i CosmeBio może zawierać SLS? Podejrzewam, że inne instytucje certyfikujące również dopuszczają jego stosowanie.
W każdym razie ja jestem zaskoczona.
Wniosek jaki wysnułam z powyższego jest taki, że brak SLS w certyfikowanych kosmetykach to jedynie dodatkowy i nieobowiązkowy ukłon producentów w stronę klienta a nie wymagania instytucji certyfikujących. Cóż mogę powiedzieć? Wielkie brawa dla tych firm, które zastępują SLS innymi detergentami!
Nigdy nie trafiłam choćby na ślad informacji o akceptowaniu SLS przez instytucje certyfikujące. Wszędzie, gdzie się nie zajrzy, brak SLS jest wskazywany jako jedna z głównych zalet kosmetyku naturalnego. Jak się okazuje powszechnie krążąca i przywoływana zasada jest najzwyczajniej nieprawdziwa. Nie wiem jak to możliwe, że tak często recytowana w świecie kosmetyki naturalnej regułka okazała się wyssana z palca...
Ja jestem zdecydowanie przeciwna SLS i nie godzę się na jego obecność w moich kosmetykach! Nawet jeśli będą ostemplowane znaczkami ecocert i cosmebio od góry do dołu.
W kwestii wyjaśnienia.
Kwas laurynowy, będący podstawą SLS, jest bardzo często pozyskiwany z oleju kokosowego. Olej poddawany jest szeregom procesów chemicznych, przetwarzany a w końcowej fazie łączony z wodorotlenkiem sodu.
Należy do najsilniejszych i najbardziej drażniących detergentów. Nie jestem chemikiem, nie znam się, ale po lekturze wielu źródeł pozostaję z wrażeniem, że pomimo naturalnego źródła, z jakiego można pozyskać kwas laurynowy, SLS jest do tego stopnia przetworzony i poddany tak wielu procesom i reakcjom chemicznym, że traci walory naturalności. Ale to już rozważania nie na moim poziomie wiedzy chemicznej :).
Ja do niedawna przekonana byłam, że takie świństwo jak SLS nie ma prawa znaleźć się w naturalnym, certyfikowanym kosmetyku. Jak widać powtarzanie i powielanie danego stwierdzenia nie sprawia, że jest ono prawdą, nawet jeśli wiele osób szczerze w to wierzy...
lektura, lektura i lektura
Jeszcze raz dziękuje Pani Ewie za błyskawiczną i wyczerpującą odpowiedź oraz zgodę na umieszczenie scanów dokumentów na blogu.
Poniżej przedmiotowa licencja i certyfikat.
Mail otrzymany przeze mnie od firmy Najel potwierdzał jedynie informacje przekazane przez Panią Ewę ze sklepu cedrynek.
Przyglądałam się swojego czasu składom szamponów i żeli firmy Reve de Provence, certyfikowanych przez CosmeBio. Wydały mi się mocno podejrzane, ale zarzuciłam wówczas dalsze śledztwo. W inci wymieniają sodium lauryl sufate, ale informacji o takim składniku nie znalazłam nigdzie :). Wysłałam zapytanie o poprawność użytej w inci nazwy detergentu i kwestię akcetowania SLS przez CosmeBio do producenta i polskiego sklepu, który sprzedaje produkty Reve de Provence.
Właśnie otrzymałam odpowiedź od producenta:
"I confirm that our shampoo contains Sodium Lauryl Sulfate and this ingredients is allowed and certified by Cosmebio.
However, the sodium Laureth sulfate is not allowed by cosmebio.
There is a difference between these 2 ingredients."
Jest zatem tak jak podejrzewałam - podanie na stronie producenta składnika sodium lauryl sufate jest jedynie literówką i jest to nasz znany i nielubiany SLS, który jednak jest akceptowany przez CosmeBio (CosmeBio nie uznaje jedynie SLES - sodium laureth sulfate).
Poniżej składy przykładowych produktów Reve de Provence ze strony producenta.
Szampon do codziennego stosowania:
Skład:
Aqua, Sodium Lauryl Sufate, Lavandula Angustifolia Water*, Avena Sativa Extract*, Calendula Officinalis Extract*, Coco-Glucoside, Sodium Chloride, Mel*, Glyceryl Oleate, Parfum*, Glycerin, Coco-Betaine, Potassium Sorbate, Sodium Dehydroacetate, Citric Acid, Citral**, Limonene**, Geraniol**, Linalol**.
*ingredients issus de l’agriculture biologique
** substance naturellement contenue dans les huiles essentielles
99,49 % du total des ingrédients sont d’origine naturelle
11,87 % du total des ingrédients sont issus de l’agriculture biologique
Żel pod prysznic oliwa - cytryna:
*ingredients issus de l’agriculture biologique
** substance naturellement contenue dans les huiles essentielles
99,49 % du total des ingrédients sont d’origine naturelle
11,87 % du total des ingrédients sont issus de l’agriculture biologique
Żel pod prysznic oliwa - cytryna:
Skład:
Aqua, Sodium Lauryl Sufate, Olea Europaea Leaf Extract*, Lavandula Angustifolia Water*, Coco-Glucoside, Sodium Chloride, Olea Europaea Oil*, Citrus Medica Limonum Oil*, Glycerin, Glyceryl Oleate, Coco-Betaine, Potassium Sorbate, Sodium Dehydroacetate, Citric Acid, Citral**, Limonene**.
* ingrédient issu de l’Agriculture Biologique
** substance naturellement contenue dans les huiles essentielles
99,46 % du total des ingrédients sont d’origine naturelle
10,52 % du total des ingrédients sont issus de l’Agriculture Biologique
Aqua, Sodium Lauryl Sufate, Olea Europaea Leaf Extract*, Lavandula Angustifolia Water*, Coco-Glucoside, Sodium Chloride, Olea Europaea Oil*, Citrus Medica Limonum Oil*, Glycerin, Glyceryl Oleate, Coco-Betaine, Potassium Sorbate, Sodium Dehydroacetate, Citric Acid, Citral**, Limonene**.
* ingrédient issu de l’Agriculture Biologique
** substance naturellement contenue dans les huiles essentielles
99,46 % du total des ingrédients sont d’origine naturelle
10,52 % du total des ingrédients sont issus de l’Agriculture Biologique
Wysłałam zapytanie w kwestii akceptowania SLS w składzie kosmetyków naturalnych do Ecocertu. Ich odpowiedź brzmi: "The SLS is authorized by the standard Ecocert as the SLES is not".
Co Wy na to? Wiedzieliście o tym, że szampon z Ecocertem i CosmeBio może zawierać SLS? Podejrzewam, że inne instytucje certyfikujące również dopuszczają jego stosowanie.
W każdym razie ja jestem zaskoczona.
Wniosek jaki wysnułam z powyższego jest taki, że brak SLS w certyfikowanych kosmetykach to jedynie dodatkowy i nieobowiązkowy ukłon producentów w stronę klienta a nie wymagania instytucji certyfikujących. Cóż mogę powiedzieć? Wielkie brawa dla tych firm, które zastępują SLS innymi detergentami!
Nigdy nie trafiłam choćby na ślad informacji o akceptowaniu SLS przez instytucje certyfikujące. Wszędzie, gdzie się nie zajrzy, brak SLS jest wskazywany jako jedna z głównych zalet kosmetyku naturalnego. Jak się okazuje powszechnie krążąca i przywoływana zasada jest najzwyczajniej nieprawdziwa. Nie wiem jak to możliwe, że tak często recytowana w świecie kosmetyki naturalnej regułka okazała się wyssana z palca...
Ja jestem zdecydowanie przeciwna SLS i nie godzę się na jego obecność w moich kosmetykach! Nawet jeśli będą ostemplowane znaczkami ecocert i cosmebio od góry do dołu.
W kwestii wyjaśnienia.
Kwas laurynowy, będący podstawą SLS, jest bardzo często pozyskiwany z oleju kokosowego. Olej poddawany jest szeregom procesów chemicznych, przetwarzany a w końcowej fazie łączony z wodorotlenkiem sodu.
Należy do najsilniejszych i najbardziej drażniących detergentów. Nie jestem chemikiem, nie znam się, ale po lekturze wielu źródeł pozostaję z wrażeniem, że pomimo naturalnego źródła, z jakiego można pozyskać kwas laurynowy, SLS jest do tego stopnia przetworzony i poddany tak wielu procesom i reakcjom chemicznym, że traci walory naturalności. Ale to już rozważania nie na moim poziomie wiedzy chemicznej :).
Ja do niedawna przekonana byłam, że takie świństwo jak SLS nie ma prawa znaleźć się w naturalnym, certyfikowanym kosmetyku. Jak widać powtarzanie i powielanie danego stwierdzenia nie sprawia, że jest ono prawdą, nawet jeśli wiele osób szczerze w to wierzy...
lektura, lektura i lektura
niektórym Sls nie przeszkadza i nie łączą jego stosowania ze zmianami alergicznymi i trądzikowymi, dlatego firmy to wykorzystują i dodają to paskudztwo
OdpowiedzUsuńWiesz, chodzi mi głównie o to, że informacja o akceptowaniu SLS przez ecocert i cosmebio kłóci się z moją dotychczasową wiedzą - od lat powielane są, bezpodstawne jak widać, informacje o tym, że SLS nie jest dopuszczony przez instytucje nadające certyfikaty naturalności. Wszędzie brak sls jest podawany jako jedna z głównych zalet kosmetyków naturalnych.
UsuńCo do stosowania SLS to jedni nie tolerują, innym nie przeszkadza, a inni nie potrafią bez niego żyć :) kwestia upodobań i wyboru.
U mnie SLS zazwyczaj powoduje swedzenie skory glowy i chocby uznano go za osmy cud swiata staram sie unikac. Brawa za dociekliwosc ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńMasz rację :), żaden cud nie ma prawa tego zmienić.
Wychodzi na to, że certyfikaty nie dają żadnych gwarancji. Pozostaje zwracanie uwagi na skład i czujność. Dobrze, że poruszyłaś tą kwestię. Szkoda tylko, że ostatnio coraz częściej słychać o takich "przekrętach" w odniesieniu do naturalnych kosmetyków.
OdpowiedzUsuńRynek się rozrasta, więc i chętnych do majstrowania więcej.
UsuńZastanawiam się po co są te kontrolowane uprawy, skoro to co na nich urośnie i tak jest potem z sls mieszane...
O kurczę! Zawsze sądziłam, że właśnie certyfikowane kosmetyki są pozbawione SLS, a tu taka niespodzianka... Pozostaje dokładana analiza składu;) Mi SLS nie przeszkadza w żelach pod prysznic, o ile mają one też inne, odżywcze składniki.
OdpowiedzUsuńJa też tak własnie przez lata myślałam :) a tu niespodzianka. Ale trudno nazwać ją miłą.
UsuńWielkie brawa za detektywistyczną żyłkę!
OdpowiedzUsuńMuszę jednak przyznać, że wyniki śledztwa bardzo mnie rozczarowały, chciałam wierzyć, że SLS nie ma prawa być w kosmetyku z certyfikatem. To dowód na to, że trzeba się jeszcze bardziej pilnować podczas zakupów.
Młodszy śledczy anula dziękuje za słowa uznania :))))
Usuń