Ale oczywiście to, że ma cerę praktycznie bezproblemową nie oznacza przecież, że nie należy jej pielęgnować.
Młoda jest bardziej odpornym od męża egzemplarzem pielęgnacyjnym. Widocznie mąż bardziej boi się mi odmówić... Oprócz podstawowych kosmetyków i oczywistych zabiegów niezmiernie rzadko udaje mi się namówić ją na coś dodatkowego. Oczywiście maseczki oczyszczające nie są jej potrzebne, ale lekka maseczka nawilżająca lub wzmacniająca naczynka raz na jakiś czas krzywdy by nie zrobiła. Tak samo jak regularne stosowanie masek włosowych. No ale cóż - wiązać do kaloryferu nie będę, choć skłamałbym twierdząc, że nie miewam na to ochoty...
Poniżej prezentuję kosmetyki twarzowe, które moja córka używa bądź używała i które świetnie sprawdzają się do nastoletnich, bezproblemowych cer:
- mydło alep
- lekki krem z płatów róży dr. hauschka
- nawilżający krem z japońską mandarynką john masters organic
- lekki krem nawilżający sylveco
- rumiankowy żel do mycia twarzy sylveco
- micel phenome
- tonik (samoróbka na bazie hydrolatu)
Oczyszczanie twarzy.
Głównymi oczyszczaczami są mydła. Taka z nas mydlana familia :). Obecnie na topie widoczna na zdjęciu alepia 40% (TU).
Oprócz mydeł córka lubi też delikatne żele do mycia buźki. Rumiankowy żel sylveco bardzo jej pasuje - nie dziwi mnie to, mi pasuje również. Jest delikatny, ale skuteczny w oczyszczaniu. Ładnie wygładza twarz, pozostawia skórę świeżą i przyjemną w dotyku (więcej TU).
Toniki w domu to przeważnie hydrolaty doprawione różnymi dobrociami. Dla Młodej staram się robić mieszanki zawierające substancje, które wzmacniają naczynka i nawilżają - np. ekstrakt ruszczyka, lukrecji, dzikiej róży, alantoina, niacynamid, aloes.
Do demakijażu oczu stosujemy od dłuższego czasu micel phenome i jeszcze długo stosować będziemy - wydajna bestyjka (TU więcej).
Nawilżanie twarzy.
Nawilżanie to główna funkcja stosowanych przez córkę kremów. Są lekkie, dobrze się wchłaniają, nie obciążają skóry i nie zapychają jej. Młodej, bezproblemowej cerze cięższych nie potrzeba.
Krem hauschki robi tu tylko sztuczny tłum - skończył się dość dawno i jedynie sentyment do niego nie pozwala nam rozstać się z pustą tubką. Córka bardzo go lubiła za szybkie wchłanianie, dobroczynny wpływ na delikatne naczynka i efekt rozświetlonej cery. Buźka wyglądała bardzo ładnie, zdrowo i świeżo. Pomimo nazwy był on zauważalnie bardziej odżywczy od pozostałych widocznych na zdjęciu kremów.
Mandarynkowy kremik john masters organics jest bardzo sympatyczny. Świetnie nawilża, ma lekką konsystencję, szybko się wchłania i pozostawia twarz aksamitnie gładką. Bardzo, bardzo dobry krem.
Krem jmo organic kupiłam w próbkach :) dzięki temu za jedną trzecią ceny mamy go więcej niż w pełnowymiarowym opakowaniu. Próbki jmo można kupić w wielu miejscach, ja kupuję na naturnice. Jeśli nie chcecie wydać naprawdę sporej kasy na ich produkty, a nie przeszkadza Wam forma testerów do codziennego stosowania, polecam takie wyjście. Zresztą zawsze można przełożyć kremik z testerów do pustego, eleganckiego słoiczka :).
O lekkim kremie brzozowym pisałam TU :).
Makijaż.
Na szczęście, wbrew panującym obecnie trendom, Młoda jest na tyle mądra, że nie wali sobie na twarz podkładów w porażających ilościach i nie robi z siebie sztucznej lali. Podkładów płynnych nie używa wcale. Bo i po co... Czasem omiata jedynie twarz pudrem jadwigi bądź hauschką, od wielkiego dzwonu używa odrobinę mojego lauressa (więcej o lauress i pudrze jedwabnym).
Oczywiście maluje oczy - kreska i tusz (obecnie nienaturalne). Ale najważniejsze, że nie niszczy sobie idealnej cery i nie ukrywa na siłę tego, czego nie ma (czyli niedoskonałości).
Córka ma ładne, zdrowe włosy, za łopatki.
Szampony stosuje te, które obecnie są na stanie. Rzecz jasna wyłącznie naturalne :). Odżywki również stosujemy wspólnie - od jakiegoś czasu są to głównie odżywki dr. organic.
Od paru lat farbuje włosy czerwoną henną - mają piękny, głęboko-miedziany i ciemny kolor.
Mogłaby częściej używać masek. Z reguły robi to tylko po hennowaniu. Ale włosy ma w dobrej kondycji, więc nie gonię zanadto :).
Jakiś czas temu dopadło ją wzmożone wypadanie - poradziłyśmy sobie z kłopotem poprzez aplikowanie na skórę głowy rosyjskich toników stiuningowanych wywarem z kozieradki (zajrzyjcie TU).
Pielęgnacja ciała i rąk.
W trakcie kąpieli najczęściej w ruch idą mydła, których zawsze jest u nas ponad miarę. Wszyscy stosujemy mydła, które przedstawiałam we wcześniejszych postach. Nie wszystkie naraz rzecz jasna - w tej chwili używamy do ciała mydełko z oślim mlekiem neonat (TU) i savonille petronille (TU).
Mydło, mydłem ale żel pod prysznic być musi :) przynajmniej dla Młodej. Więc zawsze jest.
Aktualnie mamy na stanie żel z białą herbatą jej ulubionej formy method (iherb) oraz żel frangipani i krem papaja-rokitnik alverde.
Żel method pachnie przepięknie, jak perfumy. Zapach herbaciany, świeży, trochę słodkawy. Skóra jest po nim gładka, nie jest wysuszona. Zapach utrzymuje się na skórze dość długo. Sam produkt jest ogromny i wydajny.
Żel alverde jest poprawny. Bez szału, ale przyjemny w stosowaniu, ładnie pachnie i nie robi skórze krzywdy. Alverdowy krem pod prysznic z papają jest natomiast świetny. Gęsty, super się pieni, bardzo dobrze wpływa na skórę i super pachnie.
krem alverde papaja-rokitnik |
żel method z białą herbatą |
żel alverde frangipani |
Ostatnimi czasy córka bardzo sobie upodobała rosyjskie masła i balsamy do ciała marki love2mix (o czarnym kawiorze możecie więcej poczytać TU). Nie dziwię się jej wcale :). Pachną przyjemnie, ładnie się wchłaniają, skutecznie nawilżają i odżywiają. Dbają o skórę na wysokim poziomie.
Bardzo lubi też lotion do ciała dla kobiet w ciąży Babydream. Lekki, ślicznie pachnący, dobrze nawilża i odżywia. Niezmiernie sympatyczny i skuteczny kosmetyk.
Przez jakiś czas Młodą nękały problemy ze skórą rąk. Podziały kapsułki oeparolu z wiesiołkiem wsmarowywane na noc pod bawełniane rękawiczki (kapsułki dostępne w aptekach). Do zwykłej, codziennej pielęgnacji przypadł jej do gustu krem do rąk dr. scheller z nagietkiem.
krem do rąk dr. scheller i lotion do ciała babydream |
Na zakończenie przekazuję Wam pozdrowienia od mojej młodszej i znacznie lepszej wersji :) wraz z zapewnieniami, że do pielęgnacji naturalnej nie jest zmuszana. Stosuje ją świadomie i z ogromną przyjemnością! Mało tego - przyprowadza mi do domu ofiary, czyli koleżanki chcące przejść na lepszą stronę kosmetycznej mocy.
Młody człowiek a potrafi!
Można? Można!
Ten rumiankowy płyn sante brzmi zachęcająco. :)
OdpowiedzUsuńŻel rumiankowy bardzo fajny i delikatny.
UsuńPoleciłam koleżance z pracy i już 3 opakowanie używa :)
Niezła pielęgnacja:) Zazdroszczę, że ma ona w domu kogoś, kto dba o jej prawidłową pielęgnację:) Myślę, że jeśli w okresie nastoletnim używałabym lepszych jakościowo kosmetyków, dziś nie borykałabym się nadal z problemami skórnymi...
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo - przekażę Młodej, niech wie jak jej dobrze :)))))
Usuń"wiązać do kaloryferu nie będę, choć skłamałbym twierdząc, że nie miewam na to ochoty..." :D Uwielbiam Cię :D :D Pozdrowienia dla Twojej przepięknej córki :) Ja w próbkach kupuję serum z witaminą C JMO :D plusem jest jeszze to, że wit c się utlenia więc każda mała świeża porcja ma mniejsze szanse na utratę dobroczynnych składników :)
OdpowiedzUsuń:D :D
UsuńElusia, wiesz, że ona juz wyższa ode mnie, więc za wiązanie się nie łapie, bo mam marne szanse powodzenia :D
Pozdrowię na pewno - dziękuję *-:
Próbki dobra rzecz - fajne i tanie :)
Pozazdrościć Młodej, kiedyś Ci za to podziękuję :) Ja przeciągnęłam na tą 'lepszą stronę mocy' mojego chłopaka, który dzięki takiej zmianie nie męczy się już z przesuszoną skórą ani nadmiernie wypadającymi włosami. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCi Faceci to mają z na nami dobrze!