Ciciałabym, chciała, czyli ...

Zakładki bloga

środa, 7 listopada 2018

Dyniowy krem do rąk Desert Essence

Moje uwielbienie do dyni jest dość powszechnie znane. Głównie jest to uwielbienie spożywcze :D, ale muszę przyznać, że kosmetyki z dynią równie mocno mnie intrygują - tym bardziej, że są rzadko spotykane.
Krem z dynią Desert Essence kusił mnie od dobrych 2 lat! W iHerbowym koszyku był niezliczoną ilość razy! Ale potem, w związku z koniecznością obniżenia wagi przesyłki, opuszczał go niestety. Raz udało mi się go kupić :D ale tak zainteresował moją przyjaciółkę, że go jej oddałam...
Nareszcie jednak udało się! Mam go! Kupiłam jakiś czas temu na iHerb i nie oddałam nikomu :)


Parę słów o kremie od producenta:

Super nawilżający, szybko wchłaniający się krem ​​do rąk przywróci miękkość i odżywi zniszczone ręce. Zawiera organiczny ekstrakt dyni i organiczny olejek jojoba dla nawilżenia skóry oraz organiczny ekstrakt z lukrecji o działaniu rozjaśniającym.

Skład: Aloe barbadensis leaf juice*, cucurbita pepo (pumpkin) fruit extract*, sd alcohol 38-B*, butyrospermum parkii (shea) butter*, glycerin (palm), hydrolyzed jojoba esters, jojoba esters, stearic acid (coconut), cetyl alcohol (coconut), leuconostoc radish root ferment filtrate, helianthus annuus (sunflower) seed oil, natural fragrance/flavor (parfum/aroma), simmondsia chinensis (jojoba) seed oil*, tocopherol (vitamin E), cucurbita pepo (pumpkin) seed oil*, glycyrrhiza glabra (licorice) root extract*, lonicera japonica (honeysuckle) flower extract, lonicera caprifolium (honeysuckle) flower extract, xanthan gum, sodium phytate, water (aqua).

*Certified organic
NO: Parabens, sodium lauryl/laureth sulfates, phthalates, artificial fragrances or colors, silicones, EDTA, glycol or petroleum based ingredients.

Pojemność 118ml, cena 7,19$




Pojemność 118 ml to sporo jak na krem do rąk. Tubka jest wygodna, elastyczna, zamknięcie działa idealnie, a dynie na opakowaniu są urocze. Konsystencja nie jest typowo kremowa, nie jest gładka. Wygląda jak... mus dyniowy :) i ma cielisty kolor. Nie podejmę się opisania zapachu, nie umiem go nazwać. Jest świeży, lekko pikantny, nietypowy, ładny.

Krem wchłania się szybko i bez problemu. Na łapkach pozostaje leciutka, aksamitna powłoczka, ale jest tak subtelna, że nie przeszkadza i nie tłuści niczego co dotykamy.

Krem dobrze nawilża i odżywia, odczuwalnie zmiękcza i wygładza. Ale nie jest wybitnie skuteczny. Robi co powinien i jest przyjemny w stosowaniu, jednak jego działanie jest z tych krótkotrwałych i nie imponujących mocą. Na pewno nie sprawdzi się w roli kuracji dla mocno zniszczonej skóry. Nie zadowoli wymagających rąk i nie poradzi sobie z dużymi jej potrzebami. Sukces odniesie jako codzienny kremik mający za zadanie dbać o dobrą kondycję rąk. Poradzi sobie też z niwelowaniem skutków mycia dłoni w kiepskiej wodzie i nie najwyższych lotów mydłami w płynie (czytaj służbowa łazienka). Do tego zadania jest w sam raz.




Czy zatem żałuję, że go kupiłam? Nie, no jak mogłabym :D
Jest uroczy, ma niespotykaną konsystencję, nietypowy zapach i zawiera moją ukochana dynie! Na szczęście w mojej pielęgnacji zawsze jest miejsce na kremy o takim działaniu jakie właśnie on zapewnia. Są to moje kremy biurowe :), które muszą nawilżać i odżywiać na dobrym poziomie, przy jednoczesnym błyskawicznym wchłanianiu i nie pozostawianiu tłustości na skórze. W ich przypadku jestem gotowa zaakceptować brak działania długofalowego, bowiem bardziej niż jego brak uciążliwa byłoby dla mnie konieczność czekania na wchłonięcie.
Tak więc dla mnie jest ok i wstrzelił się w moje biurowe potrzeby.
Wiem jednak, że dla wielu osób będzie za słaby.

Ogólnie rzecz biorąc marka Desert Essence jest naprawdę bardzo ciekawa, ma dobre składy i uważam ją za godną sprawdzenia. Polecam poniższe recenzje ich produktów:
Szampon z tea tree - recenzja moja i recenzja Agi
Szampon kokosowy - recenzja  Agi
Odżywka mango - recenzja moja
Żel do mycia twarzy - moja recenzja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz