Ciciałabym, chciała, czyli ...

Zakładki bloga

niedziela, 26 marca 2017

Puder Eileen i mój "autorski" primer z kolorowka.com

Z zamiarem zakupów w sklepie kolorowka.com nosiłam się od bardzo dawna. Wiele razy buszowałam u nich wrzucając do koszyka cała masę interesujących mnie produktów :). Wreszcie się ogarnęłam, przemyślałam sprawę dokładnie i zrobiłam zakupy. Zakupy nieduże, rozsądne, wzięłam tylko to co od razu miałam wykorzystać i jestem z tego dumna! Stałam się posiadaczką zestawu do zrobienia pudru Eileen i paru torebeczek, z których wymieszałam swój osobiście wymyślony primer.


Na pierwszy ogień idzie PRIMER.
Ostatnio nie mam szczęścia do primerów sypkich, te co miałam przestały mi służyć albo znudziły mi się po latach używania, więc postanowiłam wykombinować coś własnego. Jest to oczywiście bardzo prosta mieszanka, bez żadnych cudów i bajerów. Nie znam się na tym, więc bałam się fantazjować zbyt mocno ;).  Zmieszałam:
- 3g pudru ryżowego (silnie absorbuje sebum, ułatwia rozprowadzanie kosmetyku, nadaje im jedwabistość)
- 2 g pudru jedwabnego superfine (zawiera aminokwasy, odżywia, wiąże wodę w naskórku, tworzy oddychającą warstwę na skórze, przyspiesza regenerację, hamuje procesy starzenia, chłonie sebum)
- 0,5 g anti-redness mica (optycznie koryguje zaczerwienienia)
Jestem bardzo zadowolona z efektu, primer okazał się wyśmienity! Strasznie go lubię! Jedwabista, miękka konsystencja, taka mało sucha jak na sypki produkt. Cera nabiera gładkości a jednocześnie jest pielęgnowana, głównie dzięki zawartości pudru jedwabnego. Skóra nie ma skłonności do wysuszania, rzadziej widuję suche skórki. Primer ładnie chłonie sebum, testowałam go soute w weekendy i skóra nie błyszczała się nadmiernie. Zauważalne jest też działanie mici anti-redness, dzięki której pozostałości po niedoskonałościach i inne zaczerwienia są wygaszone, dużo łatwiej je ukryć korektorem (poprzednie primery takich cudów nie robiły). Moja cera jest naprawdę zadowolona. Z wiekiem sypkie primery zaczynały mi coraz bardziej podsuszać cerę. Mój własny primer, pomimo, że zawiera składniki chłonące sebum i z właściwościami matującymi, skóry nie wysusza ale ją pielęgnuje. Tak - udał mi się primer!



PUDER WYKOŃCZENIOWY EILEEN to gotowy zestaw. Robi się go mieszając przygotowane i odmierzone składniki. Wzięłam opcję wzbogaconą o ronasphere (zwiększenie matu), ale dodałam tylko połowę tego składnika. Wykonanie jest banalnie proste - przesypujemy odmierzone składniki do jednej torebki, mieszamy je poprzez rozcieranie, masowanie zawartości torebki i przesypujemy do pudełeczka. Wszystko jasno opisane w instrukcji, którą dostajemy razem z kompletem składników. Ja nie brałam pudełka znajdującego się w zestawie - wzięłam dwa mniejsze z sitkiem, bo pudrem dzieliłam się z koleżanką. Pudełko bardzo dobrze się spisuje (zostawiłam tylko 4 dziurki, resztę zakleiłam taśmą przezroczystą).
Powiem Wam, że chyba nigdy nie miałam tak aksamitnego wykończeniowego pudru sypkiego! Coś zachwycającego! Wspaniale się aplikuje, pozostawia cerę jedwabistą w dotyku i silnie wygładzoną. Nie ma suchości, która bardzo często towarzyszy podkładom i pudrom mineralnym. Cudeńko.
Makijaż trzyma się naprawdę nieźle, moim zdaniem lepiej niż na poprzednich pudrach wykończeniowych (puder jedwabny hauschki i ryżowy ecocera). Co do właściwości matujących są zbliżone do wcześniej wspomnianych i nie mam w tym zakresie żadnych zastrzeżeń.
Jestem pod naprawdę dużym wrażeniem i puder strasznie mi się podoba! Rysy są zmiękczone, twarz wygląda zdrowo i jest bardzo przyjemna w dotyku. Żadnych przykrych niespodzianek, same przyjemności :D
Zarówno primer jak i puder świetnie trzymają się pędzla i super się aplikują.



Jestem bardzo zadowolona i kolejny primer na pewno też sama sobie wymyślę i wymieszam :). Poziom trudności wykonania niezwykle mały, ale za to ile radochy z szukania ciekawych składników i ich komponowania. No i jaka duma człowieka rozpiera jak wyjdzie coś dobrego :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz