Ciciałabym, chciała, czyli ...

Zakładki bloga

środa, 1 listopada 2017

3 x Okani

Dzisiaj poświęcimy trochę uwagi marce Okani i jej trzem produktom - wodzie oczarowej, hydrolatowi neroli i olejowi z pestek śliwek.

Okani, woda oczarowa
Hydrolaty oczarowe stosuję od lat. Lubię ich działanie, służą mojej cerze i skórze głowy. Miałam przyjemność stosować hydrolaty z oczaru przeróżnych firm, ale wszystkie pachniały naprawdę ładnie i nie rozumiałam, dlaczego niektórzy narzekają na tą woń. Teraz rozumiem. Hydrolat okani nie pachnie tak jak poprzednie - ma specyficzny zapach, który w pierwszej chwili mi się nie spodobał. Podejrzewam jednak, że była to kwestia zaskoczenia :D, bo szybko się z nim polubiłam. Wyczuwam woń mokrej ziemi i siana, ale nie świeżego, tylko takiego lekko stęchłego. Owszem, zapach jest nietypowy, nie do końca łatwy w odbiorze, ale ja lubię takie kontrowersyjne aromaty. Wolę je od kwiatowo - słodkich.

Hydrolat bardzo fajnie odświeża, nawilża, wygładza, lekko poprawia napięcie cery, pozytywnie wpływa na problemy skórne. Bez zarzutu współpracuje z kremami, olejami i innymi specyfikami, z którymi go łączę w pielęgnacji. Dzięki mojemu ulubionemu sposobowi aplikacji (spray) jest też wygodny w używaniu. Jakość jest bez zarzutu, lubiliśmy się.

Skład: Hamamelis Virginiana Water (~99%), Phenoxyethanol

Pojemność 150ml, cena 20zł



Okani, organiczny hydrolat neroli
Podobnie jak w przypadku oczarowego również ten hydrolat ma wyjątkowo surowy zapach. Jest jakby bardziej gorzki i bardziej roślinny od innych mi znanych. Buteleczka ciemna, szklana, do atomizera musiałam przywyknąć, bo dość szeroko rozpyla mgiełkę. Trzeba go używać blisko twarzy, bo inaczej spryskamy oprócz cery również wszystko wokół. Zapach mógłby sugerować, że kosmetyk jest silny, a wręcz może podrażniać. Ale oczywiście nic takiego nie ma miejsca. Hydrolat jest delikatny dla skóry, również tej w okolicach oczu, świetnie odświeża, dobrze nawilża i odczuwalnie wygładza. Lubiłam używać go pod tłuste kremy, bo w duecie z nimi robił coś fajnego, z czym się jeszcze nie spotkałam. Otóż „ściągał” z ciężkiego kosmetyku część jego tłustości. Nie wiem jak to robił i dlaczego, ale krem brzozowy sylveco nałożony na hydrolat neroli okani był na twarzy mniej tłusty niż stosowany z innym płynem. 

Skład: Aqua, Citrus Aurantium Amara (Bitter Orange) Flower Extract, Potassium Sorbate, Citric Acid
Pojemność 100ml, cena 19zł



Oba produkty bardzo polubiłam. Oczywiście oprócz używania w formie toniku stosowałam je także na inne, standardowe sposoby - do rozrabiania maseczek, do nasączania płachty na twarz, do wcierek skalpowych. Wszędzie służyły mi dobrze i nie miałam powodu, by na nie narzekać :D 



Absolutnie cudowny, przepyszny i smakowity zapach gorzkiego marcepanu! Takie migdały zmielone razem ze skórką. Uwielbiam :)
Jest dość ciężki i gęsty, ale nałożony na skórę szybko się wchłania i nie pozostawia na niej takiej tłustości, jakiej można by się spodziewać po konsystencji. Ma wysokie właściwości regeneracyjne i odżywcze. Wystarczył tydzień regularnego stosowania aby zobaczyć te efekty. Świetnie sprawdza się w pielęgnacji okolic oczu oraz mocniej przesuszonych miejsc. Bardzo lubię dodawać go do wcierki na skórę głowy oraz do kremu do rąk (robię sobie taką silnie odżywczą maskę do dłoni - mieszam po prostu porcję kremu do rąk z kilkunastoma kroplami oleju). Stosuję też na paznokcie i skórki. Zapach znika szybciej niż bym sobie tego życzyła...
Lubię, bardzo lubię!

Skład: 100% Organic Prunus Domestica Seed Oil

Pojemność 15 ml, cena 10zł
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Fajne produkty, wysoka jakość, skuteczne działanie.
Cała trójka bardzo przypadła mi do gustu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz