Ciciałabym, chciała, czyli ...

Zakładki bloga

wtorek, 2 maja 2017

Majówkowe nowości :)

Wreszcie się wypogodziło! Wciąż jest chłodno, ale słonko świeci i humor od razu zdecydowanie lepszy. Żałuję, że jest za zimno na poleżenie na tarasie z zimnym piwkiem w ręku :D, ale cóż, jakoś to przeżyję.
Dzisiaj przedstawiam Wam moje majówkowe nowości. Są skromne, mało ich, ale jestem z nich zadowolona :). A szczególnie z tej najmniejszej tubeczki.


Od dłuższego czasu szukałam serum do rzęs. Nie żadnego cudownego preparatu na porost, nie w pędzelku i nie do stosowania w formie bazy pod tusz – marzył mi się olej do pielęgnacji rzęs, ze spiralną szczoteczką, który mogłabym nakładać wieczorem po demakijażu. Kilka oglądałam, parę nawet mi się podobało, ale nie do końca. Wreszcie uznałam, że najlepszym wyjściem będzie wyszorowanie opakowania po tuszu i zaadoptowanie go do roli odżywki. Miałam plan wlania w miejsce maskary jakiegoś fajnego oleju, albo mieszanki olejów. Znalazłam tusz kwalifikujący się do wyrzucenia, położyłam go w łazience i w planie weekendowym miałam jego mycie z resztek tuszu, namaczanie, płukanie itd.

Ale tuż przed majówką weszłam sobie do mojego ulubionego sklepu, ot tak – poogladać :D i oczom nie wierzę! Firma e-Fiore, która mnie ostatnio nader miło zaskakuje ofertą, pokusiła się o wypuszczenie olejowego serum do rzęs ze spiralką :DDD. Szczoteczka jest bardzo podobna do tej, którą ma tusz 2000 kcal MF - stożkowa, bardzo gęsta. Skład zyskał moją pełna aprobatę, a cena okazała się tak przyjazna, że odechciało mi się planowanego, wielogodzinnego mycia i namaczania opakowania po tuszu. Mała rzecz (7ml) a tak bardzo cieszy!

Co gorsza w e-Fiore pokazało się też parę innych nowości – kremy z shea i dziką różą absolutnie muszę mieć! Ale jeszcze nie teraz. Muszę się jakoś powstrzymać…


Do serum dobrałam także olej rycynowy e-fiore i micel z biolavenu. Tego micela jeszcze nie znam, czas najwyższy to zmienić. Olej rycynowy wzięłam głównie z zamiarem dodawania do wcierek na skórę głowy, bo mam z nią ostatnio trochę dziwnych problemów (problemy zaczęły się po skończeniu peelingu enzymatycznego do skóry głowy Bionigree i mam poważne podstawy do obwiniania go za obecną sytuację…).
W rossmanie zgarnęłam z półki szampon z tea tree Petal Fresh - znam i lubię, ale recenzji się nie doczekał (zauważyłam to dopiero teraz, postaram się to nadrobić). W pobliskiej zielarni skusiłam się na odżywkę z karite Equlibra. Wcześniejsze składy tego producenta nie do końca mi pasowały, ale ostatnio firma postanowiła je podrasować ;), zatem ja postanowiłam spróbować po raz pierwszy czegoś z ich asortymentu.

A wracając do oleju rycynowego – wiecie, że nigdy wcześniej go nie miałam???? Serio. To będzie pierwszy olej rycynowy w mojej pielęgnacji! Owszem, przewijał się w gotowych kosmetykach jako składnik, ale w wersji soute ma u mnie premierę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz