Ciciałabym, chciała, czyli ...

Zakładki bloga

piątek, 8 sierpnia 2014

Jak skomplementować kobietę :)

Pochwalę się Wam, bo usłyszałam dzisiaj jeden z największych komplementów w swoim życiu :).

Żeby jednak w pełni przedstawić jego moc, muszę niestety zacząć od długiego i pewnie nieco nudnawego wstępu...
Szykujemy się pomału do przeprowadzki, deweloper oddał nam mieszkanie ostatniego dnia czerwca, jak stan deweloperski wygląda część z Was się zapewne orientuje. Dla tych, którzy się nie orientują wyjaśniam, że mieszkanie w stanie deweloperskim ma:
- beton na podłodze,
- tynki gipsowe i białe farby na ścianach,
- czasem jakąś zbędną ścianę lub jej kawałek,
- kontakty i gniazda elektryczne nie zawsze tam, gdzie nam pasują,
- przyłącza do wody i kanalizacji wypuszczone ze ścian, nieraz w miejscach idiotycznych
- kable do oświetlenia wystające z sufitów,
- parapety, okna ,drzwi wejściowe i otwory dla drzwi wewnętrznych.
I to tyle :).

Mieliśmy niesłychane szczęście! W nieszczęściu :).
Umawiana od pół roku i zaklepana ekipa remontowa wypięła się na nas tydzień przed odbiorem mieszkania. Szczyt chamstwa, bezczelności, brak profesjonalizmu i odpowiedzialności. I za to wszystko chyba im piwo postawię :), bo gdyby nie ich pożałowania godne podejście do wykonywanej pracy i brak szacunku dla klienta, zapewne nie byłoby tak komfortowo jak obecnie.

Z pomocą przyszła rodzina parająca się w budowlance i „odstąpiła” na czas naszego remontu szefa swojej najlepszej ekipy. Pana Piotra. Nie zrozumcie mnie źle, ale zakochałam się w nim prawie od pierwszego spotkania! Nie jestem przyzwyczajona do takiego poziomu prezentowanego przez ludzi z budowlanki. Elegancja, gust, niezwykle wysoka kultura osobista, obycie i doświadczenie światowe w pełnym tego słowa znaczeniu, świetne pomysły, inteligentne poczucie humoru. Na opisanie profesjonalizmu i dbałości o każdy, najmniejszy drobiazg wykończenia nie znajduję słów. Uwierzcie mi, że jestem upierdliwą pedantką i paskudną szczególistką, ale nawet ja często chciałam odpuścić niektóre duperele. Ale Pan Piotr odpuścić nie chciał:). Wszystko musi być idealne, dokładnie, wszystko musi być dopieszczone i dopięte na ostatni guzik. Każdą pracę ma przemyślaną zanim ją zacznie – nie ma szans zdarzyć się sytuacja, kiedy coś mu nie wychodzi w trakcie robienia. Zanim rozpocznie dany etap już wie, co może być nie tak i wszystko dokładnie omawiamy. Oczywiście Pan Piotr zgłaszając problem zawsze przedstawia najlepsze jego zdaniem rozwiązanie. I jeśli chcę iść na skróty rzadko mi na to pozwala :), mam wolną rękę jedynie w kwestii wyglądu pomieszczeń, a nie ich technicznej strony wykończenia. A w dodatku to wszystko za średnie ceny rynkowe, bez zdzierania.
Wiecie - cudów nie będzie. Robimy to, co zrobić trzeba żeby się wprowadzić i w miarę po ludzku egzystować, bo budżet mocno okrojony :). Ale to są właśnie te rzeczy, które będą z nami najdłużej.

Wykończenie mieszkania może nie zadziwia pod kątem tempa prac, ale Pan Piotr robi wszystko sam jeden. Poza tym nie o tempo tu idzie a o jakość. Jakość nie ma natomiast sobie równych!
Nawet dla mnie brzmi to jak bajka! Pierwszy raz współpracuję z taką osobą, której ufam bezgranicznie w tym co robi. Nie muszę jeździć do mieszkania, byłam w nim może ze 3 razy, w tym raz przy odbiorze. Mailowo wysyłam projekty, dostaję na bieżąco zdjęcia z postępu prac i jesteśmy w codziennym kontakcie telefonicznym. Nie pilnuję, nie patrzę na ręce, nie ma po co. Jeśli się umawiamy, to Pan Piotr zawsze jest wcześniej niż ja i to on czeka na mnie. Miła odmiana po dotychczasowych doświadczeniach.... kilkukrotnym przypominaniu i kilkugodzinnych spóźnieniach „fachowców”, których trzeba ścigać telefonicznie i siłą doprowadzać na miejsce.  Nie muszę mu o niczym przypominać, to on wszystko trzyma w garści i on zarządza tematami materiałów, dostaw. Wciąż trudno mi uwierzyć, że remont może tak wyglądać.

I właśnie dziś rano, przy okazji omawiania kwestii drzwi wewnętrznych, Pan Piotr zakończył naszą rozmowę stwierdzeniem: „zresztą pani świetnie się zna na budowlance to sama pani wie najlepiej”.
Mowę mi odjęło. Serio. Zatkało mnie. W pierwszej chwili pomyślałam, że powiedział to złośliwe, bo czymś go wkurzyłam, ale nie. Zresztą to nie w jego stylu, za „dobrze jest wychowany”. Mówił całkiem szczerze. Wiem to na pewno, bo w dalszej części naszej rozmowy rozwinął ten wątek :). Miód na moje uszy! Mówię Wam – takie słowa uznania od takiej klasy specjalisty robią niezapomniane wrażenie!

Na budowlance rzecz jasna się nie znam. Kilka lat temu przeżyłam półtoraroczny remont 3 kondygnacyjnego domu z fachowcami idiotami, za których musiałam myśleć o wszystkim (w którą stronę kręcić śrubokrętem, jak układać płytki i odkąd zacząć, jak kłaść klej i rozrabiać fugę) i nie mogłam im zostawić absolutnie żadnej decyzji do samodzielnego podjęcia. Ale to nie robi ze mnie fachowca branży budowlanej :). Pan Piotr miał bardziej na myśli to, że potrafię myśleć technicznie i rozumiem bez problemu co się do mnie mówi w tych sprawach :) a to ponoć rzadka cecha i to nie tylko u kobiet... No i swoje przeszłam, więc część problemów sama przewiduję i wiem jak im zapobiec, bo doświadczyłam ich na własnej skórze.
W każdym razie moja samoocena skoczyła w górę :) i muszę przyznać, że już dawno nikt nie zrobił mi tak ogromnej przyjemności! Nie ma to jak pochwała od kogoś, kto jest dla nas autorytetem w swojej dziedzinie.

Przepraszam za tę długą opowieść, ale duma mnie rozpiera i musiałam napisać, żeby nie pęknąć :D.

16 komentarzy:

  1. Mój Tżet nadzoruje spore projekty budowlane i zawsze twierdzi, że powinnam pracować przy odbiorach, bo nawet jak nikt nic nie zauważy, to ja zawsze znajdę jakieś niedoróbki ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To widzę, że charakterki mamy podobne :)
      Strach Cię do domu wpuścić :DDD, bo wszystko zauważysz :))))
      Żartuję oczywiście *-:

      Usuń
    2. Spokojnie, niepytana nie wygłaszam zastrzeżeń ;P I zgadzam się z Uśmiechnięteoczy, lubię takie posty, bo dużo mówią o Autorze, a o Tobie powiedziały mi już to, co wiedziałam wcześniej - jesteś megapozytywna i nie da się nie ulec Twojemu urokowi :))

      Usuń
    3. Oj weź, bo się zaczerwieniłam *-: *-:
      No i wyszło, że jeszcze wstydliwa jestem :D

      Usuń
  2. A ja się bardzo cieszę, że tą opowieścią się z nami podzieliłaś :) W żadnym wypadku nie jest nudna ;)
    I całkowicie Cię rozumiem
    Ja jak do tej pory najlepszy komplement jaki otrzymałam to jak zaczynałam się uczyć masażu i na drugich zajęciach usłyszałam że mam to chyba we krwi bo tak dobrze mi idzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Cię nie zanudziłam!
      Takie komplementy uskrzydlają :))))

      Usuń
  3. Ja także mam już trochę budowlanki za sobą. Ekipy są różne. Partacze i profesjonaliści. Są kobiety mające techniczny umysł. Można przewidzieć i zapobieć. Skąd ja to znam... Gratuluję własnego M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Właściwie to zamieniam dom na M, ale dojazdy mnie zmęczyły po kilkunastu latach...
      Dla nas, kobiet technicznych, nie ma problemów nie do pokonania! :)
      Jak my nie pomyślimy, to kto to zrobi? :D

      Usuń
  4. Tyle emocji w tym Twoim poście. Komplementy, zwłaszcza te od mężczyzn (i to jeszcze dotyczące ich dziedziny) są zaskakujące i miłe.
    Jakiś czas temu miałam podobną sytuację z nową pralką. Pralka 60cm, a futryna do łazienki ma 59cm, i co tu zrobić? Trzeba wymienić pralkę! - krzyczał fachowiec - tak to jest gdy baba kupuje pralkę, a się nie zna.
    A ja tylko grzecznie poprosiłam o odkręcenie drzwi od bębna prali, wsunięcie pralki do łazienki i przykręcenie bębna z powrotem już w łazience. Ale ma pani męski mózg - usłyszałam. To też chyba był komplement...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i jeszcze gratuluję własnego M, i to jeszcze nowego M.
      Poproszę o namiary na tego cudownego Pana Piotra :D

      Usuń
    2. :))))))
      ogólnie za "męski mózg" to powinnaś się chyba obrazić :D, ale rozumiem, że w tamtej konkretnej sytuacji to był ogromny komplement!
      Dzięki kochana, na razie więcej z tym M wydatków niż radości, ale pomału zaczynać przypominać ludzkie siedlisko.
      Jak chcesz to namiary Ci wyślę na maila.

      Usuń
  5. Pozwolisz, że odpiszę tu by pod rozdaniem nie robić zamieszania :)

    Musimy więc postawić Pati piwo obie, bo ja też strasznie się cieszę, że dzięki niej mogłam poznać Twojego bloga :)
    Z radością czytam każdy Twój post i wyczekuję kolejnych. Pewnie też bym nie trafiła na Twojego bloga a to byłaby dla mnie wielka strata :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kochana *-: *-: *-:
      Pełna zgodność, nie po raz pierwszy zresztą :D

      Usuń
  6. a wiesz, że nawet niedawno myślałam o tym, że jakieś półtora roku temu zniknęłaś nam na trochę z wątku po czym napisałaś, że byliście zabiegani sprawami związanymi z zakupem M i właśnie miałam pytać na jakim jesteście etapie...:)
    chętnie obejrzałabym jakieś fotki...możemy na to liczyć?
    my dopiero kupiliśmy działkę - projekt i wszystkie etapy budowy jeszcze przed nami ...
    promolcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To najweselsza część przed Wami :) gratuluję własnego kawałka gruntu!!!!
      Same dobre nowiny w Twoim życiu *-: *-:
      Wiesz, chyba nie bardzo będzie co fotografować, bo kasiorki malutko i na niewiele starczy :))) ale prześlę Ci na maila jak skończymy, bo tak publicznie to nie ma się czym chwalić raczej ;). Tym bardziej, że moment nie był najlepszy na emocjonalne angażowanie się w wystrój wnętrza, więc niestety nieco po macoszemu wszystko planowałam.
      Jak pójdzie zgodnie z planem to w połowie września się przeprowadzimy, tak żeby na rozpoczęcie roku akademickiego Młodej już się tam na dobre rozgościć :).

      Usuń