"Na początku chciałabym podziękować Anuli za możliwość przetestowania tego kremu. Przypuszczam, że gdyby nie udało mi się dostać go do przetestowania to pomimo dobrych recenzji krążących w internecie szybko na niego bym się nie skusiła. Oprócz ceny, również skład kremu stawiał go raczej na pozycji "może go kiedyś kupie ale raczej nie teraz". Skład jest bardzo treściwy i miałam obawy czy nie przekarmi mojej bardzo wymagającej skóry. I tu spotkała mnie bardzo przyjemna niespodzianka :)
A jak sobie poradził? Bardzo dobrze :)
Krem ma treściwą konsystencję. Po dokładnym rozprowadzeniu bardzo dobrze się wchłania, nie powodując jak to bywało przy innych kremach nawilżających efektu "mokrego nosa". Po nałożeniu kremu czuć na twarzy warstwę ale to uczucie z gatunku "och jak mi dobrze" i "czuję, że w końcu o mnie dbają". Krem daje półmatowy efekt na twarzy i pomimo uczucia filmu spokojnie mogę wyjść z taką twarzą do ludzi nie będąc konkurencją dla mijanych powierzchni błyszczących. Jednakże pod koniec dnia krem powoduje lekkie zwiększenie wydzielania serbum. Ale tutaj mam wątpliwość czy traktować to jako zaletę czy wadę. Przy innych kremach pod koniec dnia cera potrzebowała wieczorem kolejnej porcji kremu aby znowu poczuć się komfortowo a tutaj cały czas jest nawilżona i elastyczna. Często zdarzało się, że hydroochronny krem z Bioselect był jedynym odżywczym i nawilżającym składnikiem pielęgnacji i pomimo tego, że był stosowany raz dziennie nie czułam ani dyskomfortu ani nie zaobserwowałam niekorzystnych zmian.
Krem w żaden sposób mnie nie uczulił, podrażnił czy rozdrażnił. Jest bardzo wydajny. Niewielka ilość wystarczy aby zapewnić sobie komfort na twarzy i szyi na cały dzień. Bardzo dobrze współpracuje z minerałami. Mam wrażanie, że ujednolicił moją cerę ale mogę być nieobiektywna ze względu na stan w jakim się znajduję.
Zapach... Tu miałam przez długi czas zagwozdkę, ponieważ nie potrafiłam przypomnieć z czym mi się on kojarzy. W końcu mnie oświeciło. Pyszna, świeża oliwa lub nierafinowany świeży olej słonecznikowy . I od razu zachciało mi się ciepłego świeżego chleba z dobrą oliwą/olejem. Przyznam się, że jak myślę o tym kremie to zawsze robię się głodna. Ale bez obaw. Zapach wyczuwalny jest tylko przy nakładaniu. Później nie czuć go wcale.
Cóż więcej mogę dodać... Chyba najlepiej o tym kremie świadczy fakt, że zamierzam na dłużej zaprzyjaźnić się z kosmetykami Bioselect. Właśnie kończy mi się mleczko do zmywania twarzy i w kolejce czeka właśnie mleczko z tej firmy. Mam nadzieję, że ono mnie równie oczaruje jak ten krem.
Ania, jeszcze raz dziękuję :*"
Zai, ogromnie dziękuję za Twoją recenzję! Jestem pewna, że nikt nie sprawdziłby kremu dokładniej. Cieszę się, że stanął na wysokości zadania, które nie było łatwe :D
Kompletna nowość dla mnie :). Po przeczytaniu, jaką masz skórę, przyznam, że sądziłam iż nie da rady. Miła niespodzianka :)
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcająca recenzja. Przypuszczam, że ten krem sprawdził by się u mnie na noc. Żadnej wody, tylko hydrolat szałwiowy. Oleje, shea - podoba mi się skład.
OdpowiedzUsuńDobrze, że w kosmetyku brak wody jednak generalnie nasza skóra styka się z wodą bardzo często...warto by woda kranowa, której używamy była najwyższej jakości u mnie zapewnia to filtr prysznicowy z systemem kdf - świetnie uzdatnia wodę potrzebną do kąpieli.
UsuńJa mam skórę wrażliwą , a w okresie jesienno zimowym szczególnie muszę o nią dbać . Może mojej cerze ten krem spodobały się .. kto wie :)
OdpowiedzUsuńpoklikasz u mnie na samym końcu postu ? :)