Zostawiam poniżej ogólne wskazówki i moje preferencje:)
Co do potrzeb to obecnie potrzebuje jedynie poniższych produktów. Są to:
Kosmetyczne marzenia:
Hairy Tale - 1) wcierka chmielowa z konikiem polnym i 2) wcierka murky
Boska Pszczoła - serum żółte a jeszcze bardziej nowe fioletowe
My Magic Essence - tonik rose drink
My Magic Essence - galaretka
I absolutnie nic więcej.
_________________________________________________________________________
A tak ogólnie, pomijając okrojone potrzeby bieżące to:
Kocham zawsze i wszędzie:
- hydrolaty
- mydła naturalne w kostce, małych i nieznanych manufaktur, bez drobinek peelingujących
- soli i kul kąpielowych, olejków do kąpieli (nie mam wanny)
- sypkich algowych masek do twarzy (jedyny wyjątek to maski algowe w żelu Lynia, ale tylko te żelowe, pakowane w dwie saszetki - innym maskom algowym mówię zdecydowane NIE)
- olejków do demakijażu
- toników i miceli w jednym
- balsamów do ust w słoiczkach, nakładanych palcami
- balsamów do włosów w kostce
- nienaturalnych świec zapachowych i wosków
- ostatnio mocno stronię od peelingów do ciała i nie używam ich
- nie przepadam za stricte olejowymi serami do twarzy, bardzo lubię natomiast sera mieszane lub bezolejowe
- przyrządów do masowania czy nakłuwania twarzy (płytki do masażu, wszelkie rollery i inne cuda są chybionym pomysłem)
- gąbek konjac, wielorazowych płatków, ściereczek i innych akcesoriów do mycia twarzy lub zmywania masek
Zapachy nielubiane:
Nie lubię zapachów orientalnych - drzewo sandałowe, patchuli, kadzidło to zupełnie nie moje rejony
Róży unikam, nie lubię, ale drzewo różane to i owszem. Wyjątek robię dla hydrolatów różanych, bo moja cera je wielbi.
Zapach mięty w kosmetykach mnie nie pociąga, eukaliptus i kamfora tym bardziej.
Ylang ylang - fuj, fuj, fuj. I fuj.
Wanilię lubię tylko w towarzystwie czegoś świeżego bądź pikantnego, za opcją soute nie przepadam.
Pudrowej cytrynie mówię nie!
Nie lubię zapachów orientalnych - drzewo sandałowe, patchuli, kadzidło to zupełnie nie moje rejony
Róży unikam, nie lubię, ale drzewo różane to i owszem. Wyjątek robię dla hydrolatów różanych, bo moja cera je wielbi.
Zapach mięty w kosmetykach mnie nie pociąga, eukaliptus i kamfora tym bardziej.
Ylang ylang - fuj, fuj, fuj. I fuj.
Wanilię lubię tylko w towarzystwie czegoś świeżego bądź pikantnego, za opcją soute nie przepadam.
Pudrowej cytrynie mówię nie!
Zapachy uwielbiane najbardziej:
Geranium - zawsze i wszędzie!
Mango - wiadomo :D
Gruszka - kocham i boleję nad tym, jak minimalna ilość kosmetyków pachnie gruszką.
Zioła, wytrawne i gorzkie zawsze na czasie. Rozmaryn, tymianek, melisa, szałwia, majeranek itd.
Lawenda - tak, tak, tak!
Cedr - zawsze mnie przyciąga :D
Cytrusy lubię - petitgrain (o tak!), pamarańcza, mandarynka, bergamotka, cytrynka, gejpfrut, wszystkie bardzo mile widziane.
Owoce jak najbardziej, szczególny sentyment mam do czarnej porzeczki. Jedynie wiśnia nie zawsze a brzoskwinia niekoniecznie...
Tea tree i laur - wielu osobom śmierdzi olejek tea tree i mydła aleppo (olej laurowy), ja lubię bardzo.
Cytrusy lubię - petitgrain (o tak!), pamarańcza, mandarynka, bergamotka, cytrynka, gejpfrut, wszystkie bardzo mile widziane.
Owoce jak najbardziej, szczególny sentyment mam do czarnej porzeczki. Jedynie wiśnia nie zawsze a brzoskwinia niekoniecznie...
Tea tree i laur - wielu osobom śmierdzi olejek tea tree i mydła aleppo (olej laurowy), ja lubię bardzo.
No wreszcie porządek zrobiłaś :D
OdpowiedzUsuńZgodnie z Twym rozkazem :DDDD
Usuń