Ciciałabym, chciała, czyli ...

Zakładki bloga

środa, 31 października 2018

Szampon zwiększający problemy Petal Fresh


Z marki petal fresh znałam w zasadzie tylko szampon w wersji tea tree. Sprawdzał się u mnie dobrze i miałam go kilkakrotnie. Czemu by więc nie spróbować wersji zwiększającej objętość?
No to spróbowałam.


Od producenta:

Petal Fresh, szampon zwiększający objętość włosów, rozmaryn i mięta, 355 ml, cena 23 zł

W słonecznej Kalifornii zainspirowani naturalnym i zdrowym trybem życia stworzyliśmy produkty Petal Fresh. Wierzymy, że to co nakładasz na własne ciało jest tak samo ważne, jak to czym się odżywiasz. Stworzyliśmy naturalne i skuteczne produkty do pielęgnacji, które zawierają certyfikowane składniki organiczne.
Zapewnij swoim włosom uniesienie dzięki szamponowi Petal Fresh Rozmaryn i Mięta. Organiczna mieszanka Rozmarynu i Mięty delikatnie usuwa zanieczyszczenia z powierzchni włosa oraz nadaje objętości od nasady aż po same końce zapewniając efekt gęstych i zdrowych włosów.
Rozmaryn – symbol miłości i wierności ceniony już w starożytnej Grecji. Pobudza cebulki włosów do wzrostu. Poznaj sekret doskonale odżywionych, mocnych i lśniących włosów.
Produkt naturalny, nie zawiera agresywnych detergentów co sprawia, że mniej się pieni.

Nie zawiera:
SLS
Parabenów
GMO
Ftalanów
Agresywnych substancji konserwujących
Sztucznych środków koloryzujących.

Składniki: Aqua (Water), Sodium Lauroyl Methyl Isothionate (Derived from Coconut), Betaine (Derived from Sugar Beets), Sodium Cocoyl Isethionate (Derived from Coconut Oil), Ammonium Cocoyl Isethionate (Derived from Coconut Oil), Hydroxypropylcellulose (Derived from Cotton Fiber), *Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Extract, *Mentha Piperita (Peppermint) Leaf Extract, Orbignya Oleifera (Babassu) Seed Oil, Tocopheryl Acetate (Vitamin E), Caprylic/Capric Triglyceride (Derived from Coconut Oil), Panthenol (Vitamin B5), Glycerin (Derived from Vegetable Oil), *Tussilago Farfara (Coltsfoot) Flower Extract, *Achillea Millefolium (Yarrow) Extract, *Equisetum Arvense (Horsetail) Extract, *Althaea Offcinalis (Marshmallow) Leaf Extract, *Chamomilla Recutita (Chamomile) Flower Extract, *Melissa Officinalis (Lemon Balm) Leaf Extract, * Thymus Vulgaris (Thyme) Extract, Polysorbate-20 (Derived from Coconut Oil), Citric Acid (Derived from Citrus Fruit), Dehydroxyacetic Acid (Derived from Cane Sugar), Ethylhexylglycerin (Derived from Vegetable Oil), Sodium Chloride (Derived from Salt), **Fragrance.

*Certyfikowane organiczne składniki.

**Zawiera naturalne kompozycje zapachowe.




Zapach ziołowy, żałuję, że rozmaryn jest prawie niewyczuwalny, ale zapach brzydki nie jest.
Konsystencja dość gęsta, żelowa, dobrze się pieni, bez problemu wypłukuje, poziom plątania włosów u mnie standardowy.
Otworzyłam szamponik, wstawiłam pod prysznic, zaczęłam używać. Początkowo wszystko było jak zwykle – obiecanego zwiększenia objętości co prawda nie zauważyłam, ale ogólnie nie było źle. Po paru zastosowaniach zaczęło się dziać z moją skórą głowy coś złego, a po 2 tygodniach zrobiła mi się po prostu skorupa…. Nie jakiś tam łupież – skorupa. Do tego włosy zaczęły się coraz bardziej plątać i zrobiły się przesuszone. Zaczęłam stosować wcierki ratujące, ale nic to nie dawało.

Wiecie, ja nie miewam problemów ze skórą głowy. Typowego łupieżu nie miałam chyba nigdy w życiu (miałam raz coś na jego podobieństwo, ale to było na tle nerwowym). Oprócz szybkiego przetłuszczania się włosów nie mam kłopotów z nadwrażliwością, podrażnieniami, żadne detergenty mi nie szkodzą, niczego w składach nie unikam (oprócz chemii rzecz jasna, ale to eliminacja z wyboru, nie konieczności). I pewnie z tego powodu tak dużo czasu zajęło mi domyślenie się, że to szampon takie spustoszenie sieje! Przyznaje się, że obwiniałam za ten stan rzeczy ówczesną chorobę…. Żałuję, że nie olśniło mnie wcześniej – ale człowiek chory to przymulony i ma opóźniony refleks.
Odstawiłam szampon i kontynuowałam leczenie mojego biednego łebka. I nareszcie moje wysiłki zaczęły przynosić skutek! Po kilku wcierkach z zawartością kwasu migdałowego skorupa zaczęła ustępować i nareszcie nakładane na skalp substancje miały szanse do skóry w ogóle dotrzeć! Obecnie jestem w trzecim tygodniu leczenia skóry głowy i chociaż nie jest jeszcze całkiem dobrze, to jest duuużo lepiej i zaczynam widzieć światełko w tunelu :D




Zamiast zwiększenia objętości dostałam od petal fresh skorupę na głowie, wysuszone włosy i konieczność parotygodniowego leczenia skóry głowy.
Czy polecam szampon petal fresh w wersji z rozmarynem zwiększającej objętość?
Zgadnijcie sami :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz