A ja, z wrodzonej przekory, napiszę o tym co mnie w ten przedświąteczny czas uwiera.
1. Tłumy i chamstwo w sklepach.
Ja oczywiście rozumiem – prezenty kupić trzeba. Ale czy w obliczu wszechobecnego ducha świąt nie można zachować odrobiny kultury? Czy naprawdę trzeba miażdżyć cudze nogi swoim wózkiem, rzucać chamskie komentarze o ślimaczeniu i spacerowaniu, bo ktoś śmie oglądać coś zanim zdecyduje się na zakup? Czy naprawdę trzeba wyrywać innym towar z ręki, przy okazji często go niszcząc? Czasy komuny minęły, mało prawdopodobne jest, aby danego produktu zabrakło. A nawet jeśli to zastąpienie go podobnym nie stwarza najmniejszych problemów. Często mam wrażenie, że część klientów wychodzi do sklepów z dziczy, w której na co dzień mieszka, właśnie przed świętami.
Unikam robienia jakichkolwiek zakupów stacjonarnych w grudniu od wielu lat. I zdrowsza jestem.
2. Kupowanie na zapas i w nadmiarze.
Święta Bożego Narodzenia są, jak powszechnie wiadomo, raz w roku. Ale nie oznacza to przecież, że można się w ich czasie na cały rok najeść. Święta to jedyne 3 dni. Oczywistym jest, że w ich czasie jemy inaczej, zapewne jemy więcej, ale odrobina rozsądku by nas nie zabiła. Widząc wózki zapakowane wielokrotnie obszerniej niż zazwyczaj od razu zastanawiam się jak duża część z tego zostanie przekazana po zakończeniu świąt na rzecz służb oczyszczania miasta i wywozu śmieci. Obserwuję parę dni po świętach wysypujące się resztki jedzenia w kontenerach naszego bloku i myślę sobie, że nie każda tradycja warta jest kontynuowania. Tradycja braku umiejętnego planowania świątecznych posiłków i marnowania jedzenia z całą pewnością mogłaby zostać wyeliminowana.
3. Praca ponad siłę.
Od zawsze w moim domu okres przedświąteczny był okresem najbardziej pracowitym. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że zazwyczaj była to praca ponad siły. Już będąc dzieckiem obserwowałam jak bardzo ciężko moja mama pracowała przed świętami (mycie okien, sprzątanie całego domu od podszewki, gotowanie, pieczenie…) i jak bardzo była wykończona zasiadając wreszcie do wigilijnej kolacji. Oczywiście pomagałam jak mogłam, w rezultacie czego, kiedy już podrosłam, do wigilii siadałyśmy zrąbane obie. Przez wiele ostatnich lat robiłam tak niestety także ja. I powiem Wam, że radość z takich świąt była dla mnie wątpliwa. Byłam zbyt zmęczona i obolała by cieszyć się tym wyjątkowym spotkaniem, wyjątkową atmosferą i rodzinnym gronem.
Według mnie brudne okna, niesprzątnięta piwnica, kupne ciasto czy ograniczenie ilości potraw nie sprawiają, że święta są gorsze. Wręcz przeciwnie! Z reguły bowiem brudna piwnica, przykurzone okna, ciasto upieczone przez Putkę i 12 potraw zamiast 20 sprawiają, że święta są radosne nie tylko dla naszych gości, ale także dla nas – gospodyń spotkania!
Nie neguję tego, że są potrawy, których nikt za nas nie przygotuje, bo są wyjątkowe. Ale naprawdę wiele jest takich, które bez trudu i bez utraty walorów smakowych można nabyć gotowe. Ja z tych możliwości korzystam, bo uważam, że ja także mam prawo do świętowania. A nie jest dla mnie świętowaniem harówa ponad siłę. I mam wrażenie, że nie ona jest główną ideą świąt.
4. Świąteczna dyskryminacja płci
Nie wiem jak u Was, ale w moim otoczeniu wciąż jest wiele przypadków, gdzie praktycznie cały ciężar przygotowań świątecznych spoczywa na kobiecie. Często są to nowoczesne pary, oboje pracujący. I jaki jest powód, dla którego mężczyzna w czasie przygotowań świątecznych grzeje kanapę i usypia z nudów na kolejnej powtórce Kevina samego w domu, a kobieta zasuwa 20 godzin na dobę, aby święta były świętami? Ja nie znam żadnego. I jestem wyjątkowo nerwowa i absolutnie nietolerancyjna na tym punkcie!
A bo on nie umie gotować….. A włączyć odkurzacz, umyć podłogę, ubrać choinkę potrafi??? Pokroić warzywa w kostkę, obrać jajka i ziemniaki, oskrobać karpia, uprasować obrus, rozwiesić pranie?? Najgorsze jest to, że one same na siebie ukręciły ten bicz! Często odnoszę wrażenie, że niektóre kobiety są bardziej pobłażliwe dla mężów niż dla dzieci. Uważam, że bezpodstawnie – może to i słabsza płeć, ale nie są upośledzeni więc nie należy robić z nich kalek! Jestem przekonana, że po dołożeniu własnego wysiłku w przygotowanie świąt mężczyźni będą mieć większą z nich przyjemność i satysfakcję! A kobiety, dzięki podzieleniu się pracą, będą bardziej wypoczęte, promienne i radosne. No i będą jeszcze wspanialszą i piękniejszą ozdobą świąt :).
Lubię święta, to dla mnie wyjątkowy czas. Ale nie potrafię być całkiem bezkrytyczna.
No to sobie pomarudziłam :))) a teraz do roboty :DD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz